Ferrari za 16 mln zł rozbite. Za kierownicą miał siedzieć mechanik

Na autostradzie A99 nieopodal Monachium doszło do nietypowego wypadku drogowego. Na autostradowych barierkach podróż zakończyło Ferrari Enzo, czyli jeden z najbardziej pożądanych przez fanów włoskiej marki supersamochodów. Ceny legendarnego modelu sięgają dziś ponad 4 mln dolarów, czyli 16 mln zł.

Jeremy Clarkson ironizował kiedyś w "Top Gear", że wprowadzenie ograniczeń prędkości na niemieckich autostradach zmuszałoby do postawieni fundamentalnego pytania - "po co nam Niemcy?". Polityka niemieckich władz, mówiąca jedynie o prędkości "zalecanej" sprawia, że lokalne autobahny niczym magnes przyciągają właścicieli supersamochodów z całej Europy, którzy - zupełnie legalnie - mogą "testować" na nich możliwości swoich maszyn. Efektem są czasami spektakularne wypadki jak ten, do jakiego doszło na autostradzie A99. W zdarzeniu, oprócz trzech osób, mocno ucierpiał jeden z najbardziej pożądanych przez kolekcjonerów i najdroższych supersamochodów - Ferrari Enzo. 

Reklama

Ferrari Enzo rozbite na autostradzie w Niemczech

Jak informuje miejscowa straż pożarna - kierowca Ferrari "z nieznanych przyczyn wpadł w poślizg", w wyniku czego Enzo - po kilku widowiskowych piruetach i odbiciu się od bariery rozdzielającej jezdnie autostrady - zakończyło podróż na pasie w kierunku Landau. Prędkość Ferrari musiała być spora, bo zdaniem strażaków elementy samochodu rozrzucone zostały w promieniu 200 metrów. Chociaż zdjęcia z miejsca zdarzenia sugerują, że struktura kabiny Ferrari Enzo nie została uszkodzona, mówienie o "wypadku" jest w pełni uprawnione.

Z komunikatu straży pożarnej wynika, że w zdarzeniu poszkodowane zostały trzy osoby, z który jedna musiała zostać przewieziona do szpitala w Monachium. Opublikowane przez straż pożarną zdjęcia sugerują że Ferrari Enzo podróżowały dwie osoby (odpalona poduszka powietrzna po stronie pasażera), ale komunikat straży precyzuje, że w zdarzeniu uczestniczył jeszcze inny samochód osobowy, który najechał na rozrzucone elementy włoskiego supersamochodu.

Wypadek Ferrari Enzo - tak wygląda pogniecione 16 mln zł

Wokoło wypadku Enzo szybko narosło wiele plotek. Na forum zrzeszającym fanów Ferrari przeczytać można np., że do szpitala w Monachium trafić mieli pasażer i kierowca włoskiego auta, a sam samochód miał być prowadzony przez mechanika z pobliskiego salonu Ferrari. Straż pożarna, która uczestniczyła w akcji (dwa zastępy) nie potwierdziła żadnej z tych rewelacji. Pewne jest natomiast, że mamy do czynienia z jednym z najdroższych wypadków w ostatnim czasie - jeśli auto miało aktywną polisę autocasco, zdarzenie na długo zapadnie w pamięć ubezpieczycielowi.

Przypominamy, że Ferrari Enzo, którego produkcja (w latach 2002-2004) ograniczona została do 400 egzemplarzy, to dziś jeden z najbardziej pożądanych przez fanów włoskiej marki modeli.
Nie chodzi wyłącznie o osiągi, chociaż napędzane 6,0-litrowym silnikiem V12 auto przyspiesza do 100 km/h w imponujące 3,3 s i osiąga prędkość maksymalną aż 355 km/h.

Ważniejsza jest jednak - towarzysząca modelowi od pierwszych chwili - aura wyjątkowej ekskluzywności. Wynika ona m.in. z tego, że auta nazwanego na część założyciela marki - Enzo Ferrariego - nie dało się po prostu kupić. By stać się jego właścicielem trzeba było otrzymać od Ferrari specjalne zaproszenie, które kierowane były jedynie do najbardziej zaufanych i "zweryfikowanych" klientów marki. Właśnie z tego powodu używane egzemplarze Ferrari Enzo wyceniane są dziś na kwoty przekraczające nawet 4 mln dolarów, czyli około 16 mln zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadki drogowe | Ferrari
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy