Do 15 lat za celowe potrącenie po kradzieży paliwa

Przed łódzkim sądem stanie 32-letni Piotr L., który kradnąc paliwo, potrącił pracownicę stacji. Kobieta doznała skomplikowanego złamania nogi. Mężczyźnie może grozić do 15 lat więzienia.

Przestępca podczas kradzieży paliwa
Przestępca podczas kradzieży paliwaPolicja

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia - powiedział w rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Do zdarzenia doszło w maju na stacji paliw przy ul. Palki w Łodzi. Pod dystrybutor podjechał nissan almera na łódzkich tablicach rejestracyjnych. Gdy kierowca samochodu tankował paliwo, pracownica stacji zauważyła, że na szybie nie ma naklejki z numerem rejestracyjnym. Podejrzewała, że może dojść do kradzieży paliwa i postanowiła to wyjaśnić.

Gdy kierowca nissana zobaczył kobietę, przerwał tankowanie i gwałtownie ruszył. Pokrzywdzona upadła na maskę samochodu, jednak sprawca nie zatrzymał się. Dopiero po kilku metrach ofiara spadła na ziemię, a nissan przejechał jej po nodze.

Sprawca uciekł, nie udzielając pomocy poszkodowanej; kobieta doznała otwartego złamania prawej nogi. Złodziej ukradł paliwo warte 217 zł.

Szybko okazało się, że tablice rejestracyjne zamontowane w nissanie były kradzione. Po kilku dniach policjanci zatrzymali mężczyznę w warsztacie samochodowym w Aleksandrowie Łódzkim. Jego dane ustalono na podstawie linii papilarnych, ponieważ sam podawał się za kogoś innego; sprawcę rozpoznała też pokrzywdzona. Okazało się, że był poszukiwany był kilkoma listami gończymi za różne przestępstwa.

Policja

Początkowo prokuratura przedstawiła Piotrowi L. zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, jakim w tym przypadku był samochód. Ostatecznie zmieniono zarzuty na kradzież rozbójniczą paliwa i spowodowanie u pracownicy stacji obrażeń, które "naruszyły czynności narządów ciała na czas powyżej siedmiu dni".

"Przyjęto, że oskarżony działał w warunkach recydywy, był bowiem wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu. Ostatni raz zakład karny opuścił na początku ub. roku" - powiedział Kopania.

Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Na proces czeka w areszcie.

Za zarzucane mu czyny grozi 10 lat więzienia, ale ponieważ działał w warunkach recydywy może mu grozić nawet 15 lat pozbawienia wolności.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas