Czołowe zderzenie na S8. Czy to było samobójstwo?

We wtorek wieczorem, na nowym odcinku trasy S8 w okolicach Sieradza, doszło do koszmarnego wypadku. Fiat Punto z nieustalonych przyczyn wjechał na drogę ekspresową pod prąd i po kilku kilometrach zderzył się czołowo ze Skodą Octavią.

W wyniku wypadku śmierć poniósł nie tylko kierowca Fiata, ale również jadący tym autem pasażer oraz kierowca prawidłowo jadącej Skody. Siła uderzenia była tak wielka, że policjanci i strażacy nie mogli nawet rozpoznać płci jednej z ofiar. Ostatecznie okazało się, że ofiarami są trzej mężczyźni.

Za kierownicą Fiata Punto siedział 29-latek. Prawidłowo jadącą Skodę prowadził 34-letni mieszkaniec Łodzi.

Kierowcy Fiata udało się przejechać pod prąd co najmniej cztery kilometry. Wiadomo, że Punto nie było własnością kierowcy. Policja sprawdza, czy 29-latek posiadał prawo jazdy.

Reklama

Przyczyny wypadku ustalić ma prokuratorskie śledztwo. Jedną z hipotez jest próba popełnienia przez 29-latka samobójstwa. Jak mówią policjanci, droga S8 i jej węzły są dobrze oznakowane i by wjechać pod prąd, "należy się bardzo postarać".

Mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że samobójstwa to jedna z najczęstszych przyczyn śmierci w Polsce. W całym zeszłym roku zanotowano 8579 prób samobójczych, z czego aż 6097 skończyło się zgonem, co jest wynikiem o blisko 2 tys. większym niż zanotowany w 2012 roku.  Depresja i różnego rodzaju załamania nerwowe zbierają więc krwawsze żniwo, niż polskie drogi. Dla porównania, w 2013 roku, w wyniku wypadków komunikacyjnych zginęło na naszych drogach 3 291 osób.

Co gorsza, najnowsze statystyki pokazują, że sytuacja się pogarsza. W tym roku już 7734 osoby usiłowały się zabić, czyli o 1,4 tys. więcej niż w tym samym czasie ub.r.

Warto dodać, że statystyki dotyczące samobójstw obejmują wyłącznie sprawy "oczywiste". Ile osób zabitych w wypadkach powinno być uznanych za samobójców, ile przypadkowych ofiar samobójcy pociągnęli za sobą do grobu, nie sposób ustalić. Gdy samochód wjeżdża pod prąd na autostradę czy drogę ekspresową, a w domu kierowcy nie ma listu pożegnalnego, to nie ma możliwości udowodnienia, że śmierć była zaplanowanym samobójstwem, a nie skutkiem wypadku.

Co więcej, często nikomu nie zależy na tym, by prawda wyszła na jaw. Samobójstwo oznacza problemy z wypłatą odszkodowania z polisy OC czy innych dobrowolnych ubezpieczeń obejmujących śmierć w wypadku. Cierpi rodzina samobójcy, cierpią pozostałe ofiary wypadku... Lepiej i prościej posłużyć się formułka "kierowca z nieustalonych przyczyn zjechał na lewą stronę drogi i doprowadził do czołowego zderzenia"...

Samobójstwa na drodze – temat celowo pomijany? Dyskutuj!

(PR, MD)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadki drogowe | samobójstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy