Co dalej z ekstradycją Łukasza Ż.? To nie taka prosta sprawa

Łukasz Ż. wciąż przebywa w Niemczech i nie wiadomo, kiedy dokładnie można spodziewać się przekazania go stronie polskiej. Śledczy zamierzają jednak dobrze wykorzystać ten czas.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie

Przypomnijmy, do tego głośnego wypadku doszło na Trasie Łazienkowskiej w nocy z 14 na 15 września, na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. Na nagraniu z pokładowej kamery świadka zdarzenia widać, jak jadący z bardzo dużą prędkością Volkswagen Arteon najechał na tył Forda, który to z kolei uderzył w barierki energochłonne.

Reklama

Autem amerykańskiej marki podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku zderzenia zginął siedzący z tyłu 37-letni pasażer. Do szpitala trafiły 37-letnia kobieta kierująca autem (żona mężczyzny), a także dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Poważne obrażenia poniosła również kobieta, która podróżowała Volkswagenem.

Komenda Stołeczna Policji informowała, że na miejscu zdarzenia zatrzymano trzy osoby, które również podróżowały Arteonem - byli to mężczyźni w wieku 22, 27 i 28 lat. Wszyscy byli pijani - najmłodszy miał ponad 2 promile we krwi, a pozostali po ponad promilu. Mężczyźni zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty utrudniania postępowania i nieudzielenia pomocy pokrzywdzonym w wypadku, a także poplecznictwa i matactwa. Grozi im do 5 lat więzienia.

Łukasz Ż. zatrzymany w Niemczech. Kiedy wróci do Polski?

Łukasz Ż. był poszukiwany listem gończym wydanym przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Śródmieście oraz Europejskim Nakazem Aresztowania. Ostatecznie mężczyzna został zatrzymany w Niemczech. Jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie, mężczyzna w chwili zatrzymania znajdował się w szpitalu w Lubece.

Mężczyzna został tymczasowo aresztowany i wziął udział w posiedzeniu przed sądem w Niemczech. W czasie jego trwania nie wyraził zgody na uproszczoną ekstradycję do Polski. Strona niemiecka wdrożyła wówczas procedurę Europejskiego Nakazu Aresztowania. Wskazywano wówczas, że przekazanie podejrzanego jest kwestią "jeśli nie dni, to tygodni". Jak obecnie wygląda procedura ekstradycji Łukasza Ż., zapytał prokuraturę portal Onet.

W rozmowie z portalem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Piotr Skiba, poinformował, że wniosek został już przekazany do "odpowiednich organów" i zgodnie z przepisami powinien być rozpatrzony w ciągu maksymalnie 100 dni. Jak zaznaczył, "dotychczasowe doświadczenia" pokazują, że powinno to zająć 10-20 dni. Strona niemiecka nie jest chyba jednak tak optymistycznie nastawiona, jeśli chodzi o termin. W rozmowie z Faktem Wiebke Hoffelner z Prokuratury Generalnej landu Szlezwik-Holsztyn stwierdziła, że "proces postępowania ekstradycyjnego przewiduje okres 60 dni, który w razie potrzeby może zostać przedłużony".  

Oczekiwanie na przekazanie Łukasza Ż. Co będą robić służby?

Prokuratura zamierza teraz zająć się analizą materiału dowodowego. W rozmowie ze wspomnianym wyżej portalem Piotr Skiba zapowiedział, że śledczy zamierzają ustalić, z jaką prędkością poruszały się samochody biorące udział w zdarzeniu, a także to, czy były sprawne. Ważne jest również ustalenie, czy Łukasz Ż. był w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila), czy też po spożyciu alkoholu (0,2-0,5 promila), bo tego wciąż nie wiadomo.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek | trasa łazienkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama