Chrzczone paliwo bez kary
Inspektorzy kontrolują, prokuratura umarza. Tylko w tym roku krakowska prokuratura rejonowa umorzyła sześć śledztw w sprawie chrzczonego paliwa. Powodem była... znikoma szkodliwość społeczna czynu.
Inspektorzy Państwowej Inspekcji Handlowej skontrolowali większość małopolskich stacji benzynowych. To właśnie PIH dba o to, by nie sprzedawały one oszukiwanego paliwa, które może zniszczyć silnik samochodu.
Wyniki były alarmujące - na co czwartej stacji sprzedawano paliwo fatalnej jakości. Posypały się kary i doniesienia do prokuratury. A ta umarza takie sprawy z powodu... małej szkodliwości społecznej czynu.
I bez znaczenia jest fakt, że w grę wchodzi oszustwo, także państwa, oraz narażanie klientów stacji na wielkie koszty z powodu zniszczenia silnika. Moi inspektorzy czują się zawiedzeni i oszukani. Bo oni, brutalnie rzecz biorąc, harują - mówi Wojciech Kozak Z PIH-u.
Jak dodał, większość kontroli na stacjach benzynowych - z powodu bezpieczeństwa inspektorów - musiała odbyć się w asyście policjantów. Teraz właściciele tych stacji śmieją się w twarz inspektorom, wyrzucającym do kosza dokumenty i kierowcom naprawiających zatarte silniki samochodów.
Prokuratorzy twierdzą, że "dziwne" umorzenia są efektem niedoświadczenia, braku informacji i zmieniających się przepisów. Prokurator Wojciech Krzywicki zapewnił reportera RMF, że Prokuratura Apelacyjna w Krakowie zamierza przeanalizować wszystkie umorzone sprawy, wszcząć je na nowo, bo można postawić konkretne zarzuty właścicielom nierzetelnych stacji .
- Będą zarzuty związane właśnie z nieprzestrzeganiem norm, które przewidziane są dla paliw pędnych - mówi prokurator
Prokurator Krzywicki nie wyklucza, że jego koledzy, którzy zbyt wcześnie zakończyli śledztwa, mogą zostać dyscyplinarnie ukarani.