Auto z gwarancją na zawsze!
W czasach kryzysu jednym ze sposobów na przyciągnięcie klientów do salonów może być wydłużenie gwarancji.

Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu samochody znacznie się różniły, po autach niemieckich można było oczekiwać solidności, po włoskich pięknego designu, po japońskich niezawodności, a po koreańskich - głównie niskiej ceny.
Obecnie jednak stawka tak się wyrównała, a producenci tak ściśle kooperują, że o wyborze konkretnego produktu decydują często szczegóły, takie jak np. długość opieki gwarancyjnej.
Wiele na ten temat, może powiedzieć np. koreańska Kia, która na wszystkie modele oferuje obecnie 7 lat gwarancji, przy czym limit przebiegu wynosi 150 tys. km (nie obowiązuje w ciągu trzech pierwszych lat).
Milion kilometrów gwarancji
Atrakcyjnymi warunkami gwarancji klientów próbuje przyciągnąć również Fiat. W wypadku tego producenta 3-letnia gwarancja jest limitowana przebiegiem 150 tys. km (limit nie obowiązuje w ciągu dwóch pierwszych lat). Podczas wprowadzania do sprzedaży nowego bravo (w 2007 roku) Fiat atakował rynek hasłem o "milionie km gwarancji". Tyle przebiegu można było faktycznie zrobić, ale... w ciągu trzech lat.
Fiat nie był jednak pierwszy z pomysłem "na milion". Rok wcześniej podobną strategię zastosowała Toyota. Milion kilometrów gwarancji dotyczył corolli hatchback, ale i w tym wypadku nie zabrakło kruczków. Powyżej 100 tys. km przebiegu gwarancja nie obejmowała m.in. układu wydechowego i katalizatora (a także innych elementów eksploatacyjnych, jak amortyzatory czy sprzęgła). Ponadto była limitowana wiekiem 4 lat. Obecnie wszystkie modele Toyoty objęte są standardową trzyletnią gwarancją, limitowaną przebiegiem 100 tys. km.
Milion to mało. Dożywotnio to więcej
Szlakami wytyczonymi przez Toyotę i Fiata może wkrótce podążyć General Motors. Koncern - na razie na rynkach angielskim i niemieckim - oferuje tzw. "dożywotnią gwarancję". Oznacza ona dokładnie 160 tys. km (lub 100 tys. mil) przebiegu, co jednak ważne, ów przebieg nie jest limitowany wiekiem samochodu. Propozycja Opla/Vauxhalla będzie więc szczególnie atrakcyjna dla osób, które mało jeżdżą, może się bowiem okazać, że nawet 10-12-letnie auto wciąż będzie objęte ochroną gwarancyjną!
"Dożywotnia gwarancja" Opla obejmować będzie układ napędowy, kierowniczy, hamulcowy oraz standardowe wyposażenie elektryczne pojazdu.
W ciągu pierwszych 50 tysięcy km Opel pokryje zarówno koszty robocizny, jak i części. Przy przebiegu między 50 a 100 tys. km udział firmy w finansowaniu kosztów części zamiennych będzie stopniowo spadał. Po przekroczeniu 100 tys. km przebiegu Opel pokryje koszt robocizny oraz 40 procent kosztów części. Resztę będzie musiał zapłacić właściciel samochodu.
Niestety, nie w Polsce
Nowe zasady gwarancji obejmują wszystkie samochody Opla/Vauxhalla sprzedane w Wielkiej Brytanii i Niemczech od 1 sierpnia. A kiedy w Polsce?
- W tej chwili ten program będzie realizowany na dwóch największych rynkach: w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Przez pewien czas będzie on analizowany i oceniany. Dopiero po tych badaniach i zebraniu doświadczeń zostanie podjęta decyzja o ewentualnym rozszerzeniu na inne kraje - wyjaśnił INTERIA.PL Przemysław Byszewski z General Motors Poland.
Tak więc na razie na sprzedawane w Polsce ople obowiązywać będzie standardowa dwuletnia gwarancja bez limitu przebiegu. Ponadto klient może zdecydować się na płatne jej przedłużenie nawet o kolejne 3 lata, a więc w sumie do 5 lat (koszt zależny jest od pojemności silnika i średnio wynosi około tysiąca złotych rocznie).
Sposób na kłopoty?

Prezes Opla, Nick Reilly stwierdził, że wprowadzenie "dożywotniej gwarancji" możliwe jest dzięki niezawodności produkowanych samochodów. Jednak Opel ma kłopot ze słabą sprzedażą. Mimo, że w pierwszej połowie tego roku rynek motoryzacyjny w Europie wzrósł o pół procenta, to sprzedaż samochodów Opla/Vauxhalla spadła o 4,5 proc. do poziomu niespełna 540 tys. pojazdów (dane za Europejskim Stowarzyszeniem Producentów Samochodów ACEA).
Szczególnie źle wygląda sytuacja na kluczowym dla Opla rynku niemieckim, gdzie zamieszanie związane z przyszłością marki (General Motors najpierw chciał sprzedać Opla, później zmienił zdanie, trwa restrukturyzacja, zamykane są fabryki, negocjowana była pomoc rządowa) spowodowało spadek sprzedaży aż o 40 procent i to pomimo pojawienia się w salonach pod koniec zeszłego roku nowej astry!
Trudno powiedzieć, czy nowy program gwarancyjny przyczyni się do wzrostu sprzedaży samochodów Opla. Zamiast chwytliwych haseł o "dożywotniej gwarancji" ważniejsza jest stabilizacja i pewność. Bo co klientowi z gwarancji na 10 lat, jeśli Opel za rok zostanie sprzedany np. Chińczykom, którzy zrobić będą mogli wszystko, włącznie z wycofaniem marki z rynku? Szczególnie na Wyspach Brytyjskich zapewne dobrze pamiętają, co stało się z Roverem.
Warto zauważyć, że również w Polsce akcje pt. "milion kilometrów gwarancji" były krótkotrwałe i wkrótce zastąpione solidną, kilkuletnią gwarancją z niemałym, a jednocześnie możliwym do zrealizowania przebiegiem.