A ty widziałeś kiedyś policyjne aro?
Przed stołecznym sądem ruszył proces ws. przetargów na zakup dla policji rumuńskich samochodów aro.
W czwartek na ławie oskarżonych zasiadło 20 osób oskarżonych m.in. o poświadczenia nieprawdy w fakturach i przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Proces przed Sądem Okręgowym w Warszawie miał się rozpocząć ponad roku temu, jednak w listopadzie 2010 r. sąd postanowił, że sprawa przetargów na zakup dla policji rumuńskich samochodów wraca do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, która od 2006 roku prowadziła śledztwo w tej sprawie.
W czwartek prokurator odczytał akt oskarżenia. Zarzuty dotyczą m.in. poświadczenia nieprawdy w fakturach na zakup samochodów na potrzeby policji, przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, a w przypadków byłych szefów biura logistyki Komendy Głównej Policji - także tzw. sprawstwa kierowniczego dla popełnienia tych przestępstw.
Oskarżeni, dzisiaj większość jest już na emeryturze, nie przyznają się do najpoważniejszych zarzutów. W czwartek jeden z nich złożył wyjaśnienia.
Śledztwo dotyczyło przetargu z 2004 roku. W ocenie śledczych jego specyfikacja została przygotowana w taki sposób, że wygrać mógł tylko jeden oferent, firma handlująca rumuńskimi aro. 105 samochodów miało kosztować 6,5 mln zł. Auta miały być tanie w eksploatacji, niezawodne i wyposażone w policyjny osprzęt. Po dostawie okazało się, że samochody często się psują, nie działają w nich urządzenia, do tego są niewygodne i trudno wozić w nich zatrzymanych. Wiele z nich częściej stało w naprawie, niż było używanych.
Prokuratura została zawiadomiona po wewnętrznej kontroli. W ocenie śledczych przetarg został przeprowadzony niezgodnie z przepisami.
Ponadto, kiedy firma, która go wygrała, spóźniała się z dostawą, odpowiedzialni za przetarg podpisali dokumenty, jakoby dostarczyła 88 aut i to w wersji specjalnie dla policji, i nakazali wypłacić dostawcy 5,5 mln zł. Dzięki temu firma uniknęła odstąpienia przez KGP od umowy, co wiązałoby się m.in. z koniecznością zapłaty przez pośrednika kar umownych.
W śledztwie pojawiły się także wątki dotyczące innych firm motoryzacyjnych, które np. przekazywały oficerom samochody w bezpłatne użytkowanie albo proponowały bardzo atrakcyjne warunki zakupu przez nich nowych aut na prywatny użytek.
W czerwcu 2006 roku ówczesny komendant główny policji Marek Bieńkowski przekazał prokuratorowi krajowemu doniesienie o popełnieniu przestępstwa przy zakupie 105 rumuńskich samochodów aro na potrzeby polskiej policji.
Jak mówił wtedy dziennikarzom, w przetargu na zakup tych aut specyfikacja istotnych warunków zamówienia była tak przygotowana, że nie można było wybrać innej oferty. Nie wykluczył też wówczas, że w KGP mogła działać grupa osób: funkcjonariuszy wyższych rangą i pracowników logistyki, którzy dopuścili się nieprawidłowości podczas przetargów. Szef KGP powołał wówczas również policyjną grupę dochodzeniową do zbadania niektórych przetargów z lat 2001-2005.