Nashville, Dallas i Detroit w... Oleśnicy
Chevrolet Camaro, za nim Mustang Shelby, potem Dodge RAM, Corvette, Charger, Cadillac DeVille i ponad 600 klasycznych, współczesnych, wojskowych, off-roadowych i ciężarowych "amerykańców". Gigantyczna kolumna sunie po płycie wojskowego lotniska w Oleśnicy. Powiewają amerykańskie flagi, bulgoczą silniki V8, gra muzyka country. Oto najdłuższa w Polsce parada aut zza oceanu, symbol Międzynarodowego Zlotu Samochodów Amerykańskich "American Cars Mania".
"Zobacz, ta Corvette to biały kruk"- mówi Artur Kufel z Rogoźna, niedaleko Poznania. Do Oleśnicy przyjechał lawetą z czterema Corvette’ami. "Ta wyjątkowa to zakup sprzed kilku dni, rocznik 68, najlepszy w motoryzacji. Sprowadzona ze Stanów w oryginalnym stanie" - Artur puchnie z dumy. "Nawet tam trudno je znaleźć. Ma 50 lat, a kształtami przypomina dobre Ferrari. To będzie europejski cukierek. Pozostałe Corvette to 383 Stroker 6,2 o mocy 500 KM, fajnie zrobiony custom 7,2 z 69 roku i samochód brata, 40-letnia Corvette".
"Mamy już grubo ponad 170000 koni mechanicznych" - podsumowuje organizator, Mariusz Wypychowski. To człowiek, który od sześciu lat tworzy aktualnie największą w Polsce imprezę amerykańską. Sam jest pasjonatem wszystkiego, co kojarzy się z granatowo - biało - czerwoną flagą. W jego garażach parkują Chevrolet Silverado i Dodge Charger Super Bee. "Marzyłem o zorganizowaniu imprezy, która połączy właścicieli wszystkich pojazdów made in USA. Udało się, w przyszłym roku chcemy podbić Europę".
Już teraz do Oleśnicy przyjechała spora grupa Niemców, Belgów i Szwajcarów. Ale prawdziwe unikaty przywieźli Polacy. Wersję GT500 Eleanor trudno wypatrzeć nawet na największych zlotach Mustanga. Tymczasem jego wierną repliką do Oleśnicy przyjechał Tomek Trzemielewski.
"To Mustang z 68 roku, kopia bohatera filmu "60 sekund" z Nicolas’em Cage. Pod maską ma ponad 7-litrowy silnik V8, osiąga moc 500 KM. Auto zbudowane całkowicie od podstaw, razem z tatą pracowaliśmy przy nim aż dziewięć lat. Mustang pochodzi z Texasu, całe życie stał w stodole i nigdy nie dotknęła go spawarka. Stąd 100% oryginalność blachy. Jest zewnętrznie poszerzony, ma zmienioną maskę, tak by najlepiej oddawał wersję Eleanor, marzenie chyba każdego fana Mustanga".
Tomek z tatą Krzysztofem przyjechali ze Świebodzina trzema amerykańcami. Oprócz Eleanor na "American Cars Mania" można było podziwiać Mercury Cougar z 1971 roku oraz Mustanga Cabrio z 68 roku. "Amerykańska motoryzacja to pasja rodzinna" - kończy Tomek. "Więc z roku na rok nasza kolekcja powiększa się o kolejne Mustangi czy ostatnio DeSoto z 57 roku"
W wyścigach na ¼ mili Eleanor nie startowała. Za to Błażeja Fryszkowskiego i jego 720 -konnego Dodge Vipera zachęcać nie było trzeba. Czy takie stado pod maską wystarczy? "Ciągle jest mało i apetyt rośnie w miarę jeżdżenia. Będzie więcej" - obiecuje Tomek.
"Tu mocy nie ma, ale jest klimatycznie. 120 koni mocy i maksymalnie 80 km/h". Tyle wyciśniemy z czarnego Chryslera Windsora Deluxe. Z właścicielem Szymonem Olszewskim siedzimy wewnątrz, chroniąc się przed deszczem. Miękka, niedzielona przednia kanapa zachęca do dłuższego odpoczynku. "Kupiłem go we Wrocławiu w stanie "złomkowym" i reanimowałem przez trzy lata. Skrzynia jest ciekawa, półautomatyczna z szybkimi i wolnymi biegami. Włączamy pierwszy bieg przykładowo, czyli dolny zakres i na dwójkę skrzynia przełącza już sama. Identycznie jest z trzecim i czwartym biegiem. Tu jest lampowe radio, tu wycieraczki, bo w poprzednich modelach tego jeszcze nie było. Kanapa niedzielona również z tyłu, czyli komfortowa podróż dla sześciu osób". W tym roku Chrysler zadebiutował na "American Cars Manii", wcześniej Szymon w imprezie brał udział jako zwiedzający. "Przyjechałem spotkać podobnych pasjonatów, bo tu czujemy, że nie jesteśmy sami w tym naszym wariactwie".
Najmocniejszym Am Carem był Dodge Charger R/T o mocy 1200 koni mechanicznych, z dodatkowo zamontowanym doładowaniem nitro. Niestety, po kolejnym starcie w wyścigach na ¼ mili nie wytrzymała skrzynia biegów. "Teraz mam dużo czasu na modyfikację i na kolejną edycję imprezy, przyjadę do was ze zwiększona mocą i naprawioną skrzynią" - podsumował Thomas, który do Oleśnicy przyjechał ze Szwecji.
Perełką wśród klasyków okazał się Mercury Montclair Coupe 383 cui 6,2 litra, z 1968 roku. Auto zostało sprowadzone do Niemiec z Californii, jako jedyny egzemplarz w Europie. Warto wspomnieć też o policyjnych radiowozach Ford Crown Victoria czy Chevrolet Caprice Ambulance.
Jednak "American Cars Mania" to nie tylko sama motoryzacja. To ludzie, którzy tworzą klimat również przez swoje stylizacje. Tak jak pin-up girls, niezwykle kobiece, zalotne i charakterne dziewczyny. Uczesane w fantazyjne koki, fale, podkręcone grzywki, z karminowymi ustami i charakterystycznymi przepaskami na włosach. Co roku dla ubranych w gorsety, rozkloszowane sukienki, spódnice w grochy i jeansowe spodenki organizowane są wybory Miss Pin-Up.
"Ten styl idealnie pasuje do amerykańskich klasyków, bo przecież pin-up to głownie lata 40 i 50-te" - podsumowuje Elżbieta Wiśniewska z warszawskiego salonu "Beauty Now". Profesjonalnie przygotowuje dziewczyny już od kilku godzin. Efekt - oszałamiający. I to również nieodłączny element "American Cars Manii". Podobnie jak kowboje. Małżeństwo Iwona i Jarosław Goik założyło oryginalne, amerykańskie czapsy, kapelusze, koszule i płaszcze. Od trzech lat Jarek ujeżdża byki, kocha muzykę country i atmosferę Nashville. Bo samochody amerykańskie to nie tylko piękno i moc, ale również poczucie wolności. I tą amerykańską wolnością można było się w Oleśnicy zachłysnąć, a na kilkunastu hektarach zobaczyć wszystko to, co najlepsze w długiej historii amerykańskiej motoryzacji.
"American Cars Manię", największy zlot samochodów amerykańskich w Polsce zorganizowano już po raz szósty. W tym roku ze względu na rozmiar, imprezę przeniesiono z Milicza do Oleśnicy, na teren byłego wojskowego lotniska. Przez trzy dni, od 29.06 do 01.07 kilkadziesiąt tysięcy zwiedzających i zlotowiczów mogło podziwiać wszystkie oblicza amerykańskiej motoryzacji.