„Zaparkował” na dachu domu. Policja twierdzi, że zrobił to celowo
Ciężko w to uwierzyć, ale 20-letniemu kierowcy Toyoty udało się oszukać grawitację. Tym sposobem młody mężczyzna przejażdżkę japońskim sedanem zakończył na piętrze domu rodzinnego. Wygląda jak zwykły wypadek? Dla wielu tak, ale lokalni policjanci są zdania, że zrobił to celowo.
Spis treści:
Latające samochody nie mają jeszcze homologacji i pewnie trochę na to poczekamy, jednak wielokrotnie widzieliśmy już, jak pojazdy z wykorzystaniem infrastruktury drogowej odbywały wzbijały się w powietrze. Większość z nich, podobnie jak w tym przypadku, kończyła się twardym lądowaniem.
Samochody potrafią latać, trzeba im tylko trochę pomóc
Najlepiej wiedzą o tym ci kierowcy, którzy takie doświadczenie mają już za sobą. Głośno było o kierowcy Głośno było o kierowcy Mercedesa, który przy 200 km/h wjechał na rondo i wystrzelił w powietrze. Kilka sekund później samochód przebił się przez halę sportową i zaparkował na boisku do koszykówki. Gdyby nie film, stowarzyszenie ubezpieczeniowe pewnie by w to nie uwierzyło.
Lotnik z Rąbienia był hitem internetu
Do podobnego zdarzenia w 2020 roku doszło w Polsce, kiedy rozpędzone do granic możliwości Suzuki wystrzeliło na rondzie w Rąbieniu (woj. łódzkie). Samochód przeleciał nad pomnikiem Papieża, a następnie wylądował pod drzwiami parafii. Okazało się, że lotnik z japońskiego hatchbacka miał w organizmie 1,4 promila alkoholu.
20-latek “zaparkował” na piętrze domu
Tym razem do podobnego zdarzenia doszło w Pensylwanii (Stany Zjednoczone). Kierujący japońskim sedanem 20-latek podróż zakończył na piętrze rodzinnego domu. Jak do tego doszło? Wiele wskazuje na to, że przez swoją nieuwagę mężczyzna zjechał z jezdni, a gdy wyjeżdżał z przepustu, duża prędkość umożliwiła autu wzbić się na wysokość piętra. Policja jest natomiast zdania, że kierowca Toyoty zrobił to celowo. Skąd ten pomysł? Jak się okazuje, kierujący pojazdem jest policji osobą dobrze znaną - odpowiadał już za napaść i przestępstwo.