Tuning zabija? Dwie ofiary śmiertelne przeróbki samochodu!

Wielu młodych kierowców na początku motoryzacyjnej kariery skupia się na modyfikowaniu swoich pojazdów. Niestety, wprowadzane przez nich „ulepszenia” mogą być śmiertelnie niebezpieczne!

Nie chodzi wyłącznie o to, że amatorzy tuningu skupiają się często na "podkręcaniu" silników zapominając o wzmocnieniu układu hamulcowego i zawieszenia. Katastrofalne skutki może mieć nawet - niewinne z pozoru - usunięcie katalizatora!

Przekonała się o tym para młodych Brytyjczyków, która w grudniu śmiertelnie zatruła się spalinami swojego auta. 5 grudnia 2016 roku ciała 20-letniego Toma Putta i 23-letniej Nikki Willis znalezione zostały w zaparkowanym w Chelmsford Fordzie Fiesta ST. Odtworzenie przebiegu zdarzeń i ustalenie przyczyny śmieci zajęło śledczym trzy miesiące. W jaki sposób doszło do nieszczęścia?

Reklama

Badania toksykologiczne wykazały u ofiar duże stężenie substancji trujących. W obu przypadkach bezpośrednią przyczyną zgonu było zatrucie tlenkiem węgla. Jak to możliwe, że dwoje młodych ludzi zatruło się spalinami siedząc w pojeździe zaparkowanym na "wolnym powietrzu"?

Okazało się, że 20-latek, chcąc poprawić osiągi swojego samochodu, usunął katalizator. Niestety, przy ponownym montażu układu wydechowego nie zastosowano nowych uszczelnień. Na łączeniu kolektora wydechowego z wydechem pojawiła się nieszczelność, którą spaliny przedostawały się pod maskę. Wcześniej, by poprawić chłodzenie i wygląd auta, pokrywa silnika otrzymała dodatkowe "tuningowe" wloty powietrza. M.in. dzięki nim spaliny mogły swobodnie przedostawać się na podszybie, skąd świeże powietrze czerpane jest do wnętrza pojazdu. Zjawisko nasilało się zwłaszcza na postoju, gdy silnik osiągał wysoką temperaturę i załączały się wentylatory chłodnicy.

Zdaniem śledczych do nieszczęśliwego splotu okoliczności przyczyniła się też pogoda. Świadkowie słyszeli pracujący silnik samochodu o godzinie 4:30 w nocy. Zdarzenie miało miejsce w środku zimy - para najprawdopodobniej ogrzewała się we wnętrzu auta.

Ostateczne testy z udziałem feralnej Fiesty ST wykazały, że w wyniku poczynionych przez właściciela przeróbek, przy pracującym silniku, stężenie śmiertelnego tlenku węgla we wnętrzu auta po krótkim czasie 1000-krotnie przekraczało dopuszczalne normy! 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy