Pojechał na obiad z papugą i zebrą. Był pijany
Z zebrą i papugą na przednim siedzeniu - w takim towarzystwie wybrał się w podróż pijany 55-latek ze stanu Iowa w USA.
Jak później tłumaczył policjantom, postanowił zabrać swoje ukochane zwierzęta na obiad. Pupilki traktuje jak własne dzieci.
Jerald Reiter, mieszkaniec Ankeny w stanie Iowa, został zatrzymany po tym, jak jeden z przechodniów powiadomił policję, że w ciężarówce zaparkowanej przed barem Dog House w niedaleko Des Moiner siedzą egzotyczne zwierzęta. Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce, okazało się, że w aucie siedzą młoda zebra i papuga. A samochód prowadzi nietrzeźwy 55-latek.
Zwierzęta należały do pana Reitera, który twierdził, że jego pupile uwielbiają przejażdżki samochodem. Jak podkreślił, on i jego żona traktują egzotyczne zwierzęta jak te domowe. Karmią je z butelki, rozpieszczają i dbają jak o własne dzieci.
55-latek tłumaczył policjantom, że tego feralnego dnia, gdy go zatrzymano, wybrał się ze swoimi ukochanymi futrzakami na obiad. Niestety, musiał zjeść w samotności, bo właściciele baru nie pozwolili wprowadzić zwierząt do środka. Dlatego też zostawił je w aucie.
- Kiedyś mogłem z nimi wchodzić do baru. Trzymałem je na smyczy - mówi Reiter.
Jak twierdzi, chciał poprosić kogoś o pomoc w prowadzeniu auta; zdawał bowiem sobie sprawę, że jest zbyt pijany i nie jest w stanie jechać dalej. Został aresztowany, bo miał prawie 1,5 promila w organizmie, czyli dwa razy więcej niż wynosi dopuszczalna granica - w stanie Iwoa to 0,8 promila. Mężczyzna spędził noc w areszcie.