P, jak politycy. Oj, nie mieli oni w 2014 roku dobrej prasy, nie mieli

Kontynuujemy bilans roku 2014 w motoryzacji, komentując wydarzenia, zjawiska, trendy... Dziś część druga naszego motoalfabetu - litery od Ł do Z.

Ł, jak Łada

W PRL tysiące Polaków marzyło o Ładzie 2107, ze względu na kształt przedniej  części nadwozia porównywanej do... Mercedesa. Łada Samara była uznawana za pojazd "prawie zachodni". Dziś Łady praktycznie z Polski zniknęły, ale w swojej ojczyźnie miewają się doskonale. VAZ, producent samochodów tej marki, pozostaje liderem na rosyjskim rynku. Od stycznia do listopada 2014 r. włącznie sprzedał niemal 392 tys. aut. Największym przebojem jest sedan Granta. Ze względu na spadek kursu rubla można go kupić już za równowartość około 4 tys. dolarów. Łada niczym idee Lenina - wiecznie żywa?      

Reklama

N, jak nowe samochody

Nareszcie! Po kilku latach regresu rośnie sprzedaż nowych samochodów osobowych i w 2014 r. przekroczy nieosiągalny od dawna poziom 300 tysięcy sztuk. Są powody do radości, ale nie zapominajmy, że wciąż pozostajemy dopiero ósmym rynkiem samochodowym Europy, ustępując pod względem wielkości sprzedaży nowych aut nie tylko Niemcom, Francji, Wielkiej Brytanii i Włochom, ale także rzekomo pogrążonej w głębokim kryzysie gospodarczym Hiszpanii czy znacznie od nas mniej ludnym Belgii i Holandii. Ponadto, zdaniem ekspertów, nasze statystyki zawyża reeksport, czyli kupowanie w Polsce aut w celu ich chwilowej rejestracji a następnie natychmiastowej odsprzedaży za granicą. Ponoć stoją za tym zorganizowane grupy przestępcze, specjalizujące się w machinacjach podatkowych.   

M, jak motocykle

Rok 2014 przyniósł ważną zmianę dla kierowców, posiadających (co najmniej od trzech lat) prawo jazdy kategorii B. Od 24 sierpnia mogą, bez dodatkowych szkoleń i egzaminów, prowadzić motocykle o pojemności silników do 125 ccm. Decyzja, zrównująca polskie przepisy z prawem obowiązującym w innych krajach, wzbudziła mieszane uczucia. Jedni się cieszą, twierdząc, że to krok w stronę normalności. Nie brakuje jednak też głosów przestrzegających, że prowadzenie motocykla, nawet o niewielkiej mocy, to zupełnie coś innego niż jazda za kierownicą samochodu. "125 ccm dla mnie, jako motocyklisty, to żaden motor, ale dla kogoś, kto nigdy nie jeździł, to duże zagrożenie dla niego i otoczenia" - napisał w komentarzu internetowym "Harley".

O, jak odblaski

Od 31 sierpnia 2014 r. idąc po zmierzchu drogą poza obszarem zabudowanym trzeba używać elementów odblaskowych. Przepis, dotyczący zarówno dzieci, jak i dorosłych, jest niegłupi i może przyczynić się do spadku liczby ofiar wypadków wśród pieszych (w 2013 r. - 1140 zabitych). Pod warunkiem, że będzie konsekwentnie egzekwowany. Warto też pamiętać, że, jak pisaliśmy, świecące oczko misia - miniaturowej maskotki dyndającej przy torebce czy plecaku to zdecydowanie za mało.

To, że ty widzisz nadjeżdżający samochód nie znaczy, że jego kierowca widzi ciebie. Tę prawdę najwyraźniej zrozumieli już miłośnicy biegania oraz producenci przeznaczonej dla nich sportowej odzieży i obuwia. Aby jednak odblaski naprawdę się upowszechniły, a ich stosowanie weszło w nawyk, potrzebna jest ogólnopolska kampania informacyjno-edukacyjna, zaangażowanie instytucji zajmujących się bezpieczeństwem na drogach i towarzystw ubezpieczeniowych. Powtarzamy nasz postulat: darmowy odblask dla każdego!

P, jak politycy

Oj, nie mieli oni w 2014 roku dobrej prasy, nie mieli... Co prawda mniej się słyszało o zasłaniających się immunitetem parlamentarnym piratach drogowych czy wybrańcach narodu wsiadających za kółko po zakrapianych bankietach, za to pojawili się prawdziwi mistrzowie jazdy na kropelce. Szczególnie zasłynęli tu panowie H., K. i R., którzy postanowili wybrać się własnymi samochodami, każdy oddzielnie, na posiedzenie jednej z komisji Rady Europy do Madrytu, inkasując w tym celu w kasie Sejmu stosowne, sute zaliczki. I co? Nie zużyli w tej dalekiej podróży nawet litra paliwa! Cud? Niekoniecznie. Okazało się bowiem, że ostatecznie polecieli do stolicy Hiszpanii samolotem. Wylecieli za to z macierzystej partii, chociaż później, odzyskawszy rezon, tłumaczyli się, że nie złamali jakichkolwiek przepisów, bowiem ryczałt samochodowy, jak sama nazwa wskazuje, może posłużyć także do opłacenia biletów lotniczych.

W związku z tą sprawą marszałek Sejmu zarządził kontrolę podróży posłów jednak, jak wytknęli mu dziennikarze, sam też jest podejrzany, gdyż dysponując, jako minister, samochodem służbowym z ochroną BOR, jako poseł rzekomo przejechał kilkadziesiąt tysięcy kilometrów prywatnym autem. Rzecz jasna na koszt podatników. Media drążą, opozycja grzmi, a obwiniony milczy z wyniosłością tysiącletniego dębu...      

R, jak rejestratory pokładowe

Chodzi o kamerki, montowane w samochodach i rejestrujące wydarzenia na drodze. Moda na te urządzenia przyszła bodaj z Rosji, ale szybko przyjęła się również u nas. Nagrania z kamerek mają pomagać w rozstrzyganiu ewentualnych sporów po kolizjach czy wypadkach, trafiają jednak masowo do Internetu, pokazując wielce nieraz desperackie wyczyny użytkowników dróg. Co gorsza, bywają też dostarczane policji, która na tej podstawie ściga i karze sprawców wykroczeń. A to już bardzo nie podoba się prostolinijnym Polakom, którzy uważają, że lepiej pozwolić piratom drogowym na ich szaleństwa niż zasłużyć sobie na etykietkę kapusia. To co w innych krajach stanowi przejaw postawy obywatelskiej u nas uchodzi za zwyczajny, ohydny donos. A wstręt do szpicli mamy zakodowany w genach od wielu pokoleń. 

S, jak straż miejska

Wciąż nie pozwala o sobie zapomnieć. Nie cierpią jej kierowcy, została ostro skrytykowana także przez Najwyższą Izbę Kontroli, która w swoim raporcie zarzuciła, że "zaangażowanie strażników gminnych i miejskich w obsługę fotoradarów, zwłaszcza przenośnych, jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy."

Do światowych kronik absurdu przeszedł wyczyn strażników miejskich w Czersku. Obsługiwany przez nich fotoradar przyłapał na przekroczeniu prędkości o 23 km/godz. zarejestrowaną w Danii lawetę. Ponieważ dzielni strażnicy spodziewali się, i słusznie, trudności ze zidentyfikowaniem jej kierowcy, postanowili ukarać mandatem właściciela przewożonego na lawecie Audi. Nowo wybrana burmistrz Czerska podczas kampanii wyborczej obiecywała likwidację służby, która ośmieszyła tę miejscowość i słowa dotrzymała. Okazało się, że dokładnie połowa spośród ośmioosobowego personelu straży zajmowała się wyłącznie wysyłką mandatów wystawianych dzięki fotoradarowi.

Pani burmistrz należą się gratulacje za konsekwencję, ale czy za jakiś czas ktoś nie zarzuci jej działalności na szkodę macierzystej gminy? Wszak likwidacja tak wydajnego źródła dochodów z pewnością mocno odbije się na lokalnym budżecie.  

T, jak tankowanie

To prawdopodobnie najlepszy prezent, jaki zmotoryzowani otrzymali od 2014 roku. Ceny paliw płynnych spadły do poziomu nie notowanego od 4 lat. Pod koniec grudnia za litr benzyny 95 płaciło się średnio 4,63 zł, a za litr oleju napędowego 4,61 zł. Są stacje, zlokalizowane przy hipermarketach, gdzie litr bezołowiowej kosztuje nawet poniżej 4 zł. Jest zatem tanio, ale niektórzy twierdzą, że przy obecnych cenach ropy naftowej powinno być jeszcze taniej.

Tanie tankowanie nie wszystkich zresztą cieszy w równym stopniu. Niskie ceny paliw pogłębiają niekorzystne dla gospodarki jako całości zjawisko deflacji a także uszczuplają wpływy budżetu państwa z podatku VAT. Mamy jednak przeczucie graniczące z pewnością, że kierowcy nie podzielają obaw ekonomistów... 

U, jak używane

Sprzedaż fabrycznie nowych samochodów rośnie, przekraczając magiczną granicę 300 tys. sztuk, ale Polska nadal pozostaje krajem, w którym przede wszystkim kupuje się pojazdy "second hand". Według danych Ministerstwa Finansów, w ciągu pierwszych 10 miesięcy tego roku sprowadzono do Polski 653,5 tys. używanych aut, co zapowiada, że import w całym roku 2014 będzie większy niż w 2013 (niespełna 712 tys. egzemplarzy). Ponad połowa z tych samochodów liczyła sobie więcej niż 10 lat.

Co ciekawe, z badań TNS Polska wynika, że niemal jedna trzecia rodaków, których stać na nowy samochód, decyduje się jednak na zakup używanego. Powodów można się domyślać. To brak zaufania do nowoczesnych konstrukcji, uznawanych za przekombinowane, awaryjne i kosztowne w naprawach. A także przekonanie, że tylko idiota pakuje pieniądze w blachę na kołach, która od razu po opuszczeniu salonu dilerskiego traci kilkanaście procent wartości.  

W, jak wodór

Toyota zaprezentowała sedana o nazwie Mirai, pierwszy seryjnie produkowany samochód osobowy napędzany wodorem. Od przyszłego roku będzie on oferowany w Niemczech, Wielkiej Brytanii. Mirai to po japońsku przyszłość. Czy napęd wodorowy będzie przyszłością motoryzacji? W przeciwieństwie do pojazdów elektrycznych, barierą w jego rozwoju na pewno nie jest zasięg, który w przypadku nowej Toyoty wynosi około 550 km. Głównymi przeszkodami wydają się ceny aut (Mirai ma kosztować ok. 66 tys. euro plus VAT) oraz brak sieci punktów tankowania takich samochodów. 

Z, jak złodzieje

W latach 90. w Polsce kradziono rocznie około 90 tys. samochodów. Dziś aut jest u nas zdecydowanie więcej, za to kradzieży kilkakrotnie mniej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wskaźnik, określający liczbę skradzionych pojazdów w proporcji do liczby ludności, okaże się, że należymy pod tym względem do najbezpieczniejszych krajów w Europie. Według optymistów jest to efekt rosnącego dobrobytu społeczeństwa i poszanowania prawa. Zdaniem pesymistów, nasi złodzieje po prostu skorzystali z otwarcia granic i przenieśli się na bardziej lukratywne rynki zagraniczne.

Warto przy okazji zauważyć, że pojęcie "włamanie do samochodu" nie musi dzisiaj oznaczać forsowania zamków w drzwiach czy wybijania szyb. Współczesne, naszpikowane elektroniką pojazdy stały się podatne na cyberwłamania, tak jak komputery. Najbardziej narażone na działalność tego typu "włamywaczy" są auta z łączami umożliwiającymi korzystanie z Internetu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama