Osobne parkingi dla pań i panów? To seksizm!
Gallus Strobel, burmistrz niemieckiego Tribergu, postanowił podzielić parkingi w zarządzanym przez siebie mieście, dotychczas jak wszędzie koedukacyjne, na części przeznaczone dla kobiet i dla mężczyzn. Nie tylko podzielił, ale i odpowiednio oznaczył - powszechnie uznawanymi symbolami obu płci.
"Damskie" miejsca postojowe są łatwiej dostępne, zarówno przy wjeździe, jak i wyjeździe. "Męskie" mogą sprawić kierowcom więcej problemów przy manewrowaniu - ze względu na ciasnotę lub, w przypadku parkingu podziemnego, sąsiedztwo betonowych filarów.
Herr Strobel w wywiadzie dla dziennika Süddeutsche Zeitung przyznał, że rzucając wyzwanie obowiązującej w Europie Zachodniej zasadzie "politycznej poprawności" zdawał sobie sprawę, iż naraża się żeńskiemu elektoratowi. Tym bardziej zaskoczyła go reakcja obywateli na niecodzienną inicjatywę. Na ogół bardzo pozytywna. Tylko jedna z mieszkanek Tribergu w przysłanym do ratusza liście nazwała 58-letniego burmistrza "męską szowinistyczną świnią" i oskarżyła o seksizm.
Wielu turystów przyjeżdża do położonego w Szwarcwaldzie, 100 kilometrów na południe od Stuttgartu, miasta tylko po to, by zobaczyć rozdzielnopłciowe parkingi. Podobno wśród przyjezdnych nie brakuje ambitnych zmotoryzowanych kobiet, które chcą się sprawdzić parkując na "męskich" miejscach.
Trzeba powiedzieć, że burmistrz Strobel nie jest pionierem. Już wcześniej podziemny parking "tylko dla kobiet" urządzono w wielkim centrum handlowym w chińskim mieście Tianjin. Miejsca postojowe są tam szersze od standardowych, lepiej oświetlone, niebezpieczne miejsca wyposażono w odbojniki, zmniejszające ryzyko uszkodzenia pojazdu, a w razie trudności kobiety-kierowcy zawsze mogą liczyć na pomoc kompetentnych pracowników parkingu.
To, że kobiety mają większe od mężczyzn kłopoty z parkowaniem wynika nie tylko z codziennej obserwacji, ale znajduje również potwierdzenie w statystyce. Na przykład w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii z tego powodu oblało egzamin na prawo jazdy ponad 40 000 kandydatek na kierowców i tylko 18 800 kandydatów.