Jeden wypadek. Uszkodzonych 1400 aut...
Do niecodziennego wypadku doszło w sobotę wieczorem w okolicach brytyjskiego Southampton. Nie chodzi jednak wcale o wypadek drogowy...
Hoegh Osaka, transportowiec należący do norweskiej linii żeglugowej Hoegh Autoliners, chwilę po godzinie 20 odcumował od brzegów portu w Southampton z zamiarem objęcia kursu na niemiecki Bremerhaven. Rutynowy rejs szybko przybrał jednak niecodzienny obrót.
Jeszcze przed wyjściem na pełne morze, w cieśninie Solent, załoga zauważyła, że wypierający przeszło 51 tys. ton i mierzący 180 m długości samochodowiec szybko przechyla się na sterburtę. Kapitan zmuszony był podjąć trudną decyzję - by ratować załogę - korzystając z pomocy wciąż obecnego na pokładzie pilota - skierował statek w stronę oznaczonej na mapach mielizny Bramble Bank.
Załoga wykazała się niezwykłym opanowaniem. Gdy statek bezpiecznie osiadł na mieliźnie przechył na prawą burtę sięgał już 45 stopni. W akcji ratunkowej, która zakończyła się około godziny 21:30, brały udział śmigłowce i łodzie ratunkowe straży przybrzeżnej. Wszystkie z 25 obecnych na pokładzie osób udało się uratować - żadna nie odniosła poważniejszych obrażeń (jeden z marynarzy ma złamaną nogę).
Na pokładach Hoegh Osaka znajdowało się 1400 nowych samochodów. Wiele z nich to pojazdy luksusowych marek, takich jak Rolls-Royce czy Bentley.
Przyczyny wypadku nie są znane. Być może zawiodły systemy mocowania pojazdów. Niewykluczone, że przechył na prawą burtę był wynikiem awarii systemu balastowego.
Przedstawiciele armatora zarejestrowanego w Singapurze statku uspokajają, że w chwili obecnej nie ma żadnego zagrożenia dla środowiska. Wszystko wskazuje na to, że wejście na mieliznę nie spowodowało znaczących uszkodzeń kadłuba, ani wycieku paliwa. Obecnie priorytetem firmy i brytyjskich władz jest sprawne usunięcie statku, w taki sposób, by nie blokować uczęszczanej drogi morskiej.
Warto dodać, że mielizna Bramble Bank jest doskonale znana lokalnym mieszkańcom. Raz w roku, gdy pływy w zatoce są najniższe, przez mniej więcej godzinę, zamienia się ona w wyspę. Tradycją lokalnych klubów jachtowych jest organizowanie w tym czasie - na odsłoniętym kawałku lądu - meczu krykieta.