Jechał do Polski i musiał siku. Chciał 12 tys. zł odszkodowania

Niemiecki turysta pozwał organizatora wycieczki do Polski, domagając się odszkodowania za zamkniętą toaletę w autobusie. Z powodu drogowego korka mężczyzna musiał wstrzymywać się ze zrobieniem siku przez 4 godziny. Ostatecznie wprost z wycieczki na 4 dni trafił do niemieckiego szpitala.

Niemieckie media żyją sprawą pewnego turysty, który pozwał organizatora autokarowej wycieczki do Polski o to, że w czasie podróży nie mógł zrobić siku. Powodem były zamknięta toaleta w autokarze i zbyt długie odstępy między przystankami. Mężczyzna domagał się od organizatora wycieczki odszkodowania w wysokości co najmniej 3 tys. euro. Kwota pokryć miała koszty transportu do niemieckiego szpitala, w którym poszkodowany spędził aż cztery dni.

Absurdalna sprawa trafiła do sądu we Frankfurcie i chociaż wyrok zapadł we wrześniu ubiegłego roku, temat dopiero teraz przebił się do mediów. Domagający się odszkodowania mężczyzna twierdził, że przez 4 godziny musiał wstrzymywać się z oddaniem moczu, co doprowadzić skutkować miało "zagrożeniem życia". Mężczyzna - istotnie - uskarżał się w czasie wycieczki na problemy zdrowotne i kolejnego dnia - już w Polsce - wezwano do niego lekarza, który wypisał stosowne leki. Zaproponowano też przewiezienie go do polskiego szpitala, ale uczestnik wycieczki nie wyraził na to zgody. Ostatecznie - taksówką - za własne pieniądze wrócił do Niemiec, gdzie spędził w szpitalu aż cztery dni. 

Reklama

Po zbadaniu wszystkich okoliczności, sąd - ku uciesze organizatora wycieczki - zdecydował się oddalić pozew, chociaż nie było to wcale oczywiste. Śledczy ustalili, że toaleta w autobusie rzeczywiście była zamknięta, bo wymagały tego "przepisy kowidowe". Przerwy w podróży miałby być robione co 90-120 minut, ale po wyruszeniu ze Stuttgartu autokar utknął w korkach. Ostatecznie, co ustalono w toku śledztwa, kierowca - za namową pasażerów - zdecydował się otworzyć toaletę około godziny 14. 

W uzasadnieniu decyzji sąd wskazał, że biuro podróży i przewoźnik nie odpowiadają za sytuację drogową (korki), a sam organizator wycieczki zapewnił mężczyźnie wystarczającą opiekę i pomoc medyczną. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy