Daihatsu Copen Robe – "rasowy" roadster z Japonii

Samochód nie musi mieć pod maską 300 KM, by nadawał się do tuningu. Udowadniają to Japończycy, którzy z lubością podrasowują swoje lekkie i małe samochody. Idealnie nadaje się do tego np. roadster Daihatsu Copen Robe. Ten konkretny egzemplarz spotkaliśmy w Kioto.

Daihatsu Copen Robe
Daihatsu Copen RobeINTERIA.PL

Daihatsu Copen to przedstawiciel tzw. kei carów, czyli malutkich autek miejskich. W Japonii są one bardzo popularne z racji swoich gabarytów, ponieważ w wielu tamtejszych miastach, by kupić sobie samochód, trzeba przedstawić zaświadczenie o posiadanym miejscu postojowym. Dlatego kei car najczęściej parkuje na ganku niedużego domu lub pod schodami.

Właściciele takich autek mogą liczyć na ulgi np. podatkowe albo niższe stawki ubezpieczenia. W zamian muszą się jednak pogodzić z niewielkimi gabarytami auta (maks. 3,4 m długości i 1,4 m szerokości) oraz niedużym silnikiem. Zgodnie z przepisami auto nie może mieć jednostki napędowej o pojemności większej niż 0,658 l, a jej moc nie może przekraczać 64 KM.

Copen Robe fabrycznie wyposażony jest w trzycylindrowy silnik turbodoładowany o mocy 63 KM. Maksymalny moment obrotowy to 92 Nm. Biorąc pod uwagę, że auto waży zaledwie 850 kg, można przypuszczać, że całkiem sprawnie porusza się po drogach.

Tym bardziej, jeśli na pokrywie bagażnika ma olbrzymi spoiler, we wnętrzu sportowe fotele Sparco oraz kierownicą Momo, a zamiast fabrycznego zawieszenia, amortyzatory Bilstein i zmodyfikowany układ wydechowy.

Daihatsu Copen Robe po tuningu

.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL
.INTERIA.PL

Niestety mamy złą wiadomość dla miłośników małych samochodów. Daihatsu Copen Robe nie jest już dostępny w Europie. Do 2014 roku w Wielkiej Brytanii można było kupić Copena pierwszej generacji z silnikiem 1,3 l. Firma ze względu na małe zainteresowanie wycofała go jednak z rynku.

Juliusz Szalek

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas