Stop-benzyna. Protest przeciwko cenom paliw
W Mińsku odbyła się w czwartek wieczorem akcja protestacyjna kierowców samochodów pod nazwą "Stop-benzyna", przeciwko podwyżkom cen paliwa.
Wzięło w niej udział około stu osób, w przeprowadzeniu protestu przeszkodziła milicja.
Kierowcom nie udało się, jak podczas protestu 7 czerwca, zablokować centralnego Prospektu Niepodległości. W czwartek ruch na tej ulicy zablokowała milicja drogowa, przepuszczając tylko transport miejski.
Protest miał polegać na tym, że kierowcy będą jechać z małą prędkością, tworząc w ten sposób zwartą kolumnę. Sygnałem protestu miały być też białe wstążki na antenach samochodów i nalepki "Jestem przeciw podwyżce cen na paliwo".
Milicja nie dopuściła kierowców do ścisłego centrum miasta. Samochody kierowały się w boczne ulice. Prowadzący auta na znak protestu przeciw kolejnej, 3-procentowej, podwyżce cen benzyny, trąbili klaksonami. Przechodnie odpowiadali im z chodników klaskaniem - w ten sposób wyrażają swoje niezadowolenie z polityki władz uczestnicy zwoływanych co środę przez internet milczących protestów.
Przed protestem milicja ogłosiła, że odbywa się on bez zezwolenia i ostrzegła przed odpowiedzialnością administracyjną i karną za udział w nim.
Kiedy w czerwcu koncern Biełnieftiechim podniósł ceny benzyny o 30 procent, protestujący kierowcy zablokowali centrum Mińska na dwie godziny. Kilku uczestników protestu zostało potem ukaranych grzywnami. Jednak prezydent Alaksandr Łukaszenka zażądał obniżenia cen i ostatecznie podwyżki wyniosły 13-22 proc.
Białoruś znajduje się obecnie w najgłębszym kryzysie finansowym od dojścia Łukaszenki do władzy 17 lat temu - ma ogromny deficyt handlowy i niedobór dewiz. Pod koniec maja była zmuszona do zdewaluowania rubla białoruskiego wobec dolara o 56 proc.