Polak ma zawsze gorzej
Szanowni Państwo, radośnie donosimy, że Polacy mają kolejny powód do świętowania. Otóż po raz pierwszy od niepamiętnych czasów fabrycznie nowe samochody (z których duża część produkowana jest w Polsce) nie są u nas droższe, niż w innych krajach Europy.
Wprawdzie wygląda to trochę tak, jakby cieszyć się że oscypki na Kupówkach kupić można za te same pieniądze, co pod bramą Brandenburską, ale producenci aut uznali najwyraźniej, że jest to powód do dumy. W prasie i telewizji nie milkną reklamy zniechęcające do wyjeżdżania po nowe samochody za naszą zachodnią granicę. Czy są prawdziwe?
W większości, o dziwo, tak. Wprawdzie na niektórych modelach wciąż przyoszczędzić można kilkaset złotych, ale raczej nie rekompensują one kosztów podróży. Wciąż ciekawie wypada jednak porównanie cen samochodów w Polsce do tych, z USA. W Los Angeles za podstawowy model lexusa IS250 - samochód klasy premium - zapłacimy dzisiaj 30 tys. 855 dolarów, czyli ok. 62 tys. zł! To o 2 tys. zł mniej niż zostawić trzeba w polskim salonie, by wyjechać z niego przyzwoicie wyposażą skodę roomster z benzynowym silnikiem 1,6 l, 16V...