Na to auto trzeba czekać

Chociaż kryzys ekonomiczny trwa, a sprzedaż nowych samochodów spada, to są jednak producenci, którzy nie nadążają z produkcją.

Aż cztery miesiące czekać trzeba np. na nowe BMW serii 5. Typoszereg F10, który zadebiutował w listopadzie zeszłego roku cieszy się ogromnym powodzeniem wśród nabywców. Samochód oferowany jest z jedną z sześciu jednostek napędowych, których moce wahają się od 184 KM do 407 KM. W Polsce za najsłabszy model (520d) z 184-konnym silnikiem Diesla zapłacić trzeba co najmniej 172 tys. zł. Ceny auta z 4,4-litrowym, podwójnie doładowanym V8 (407 KM) startują z pułapu 355 tys. zł.

Nowa seria 5 jest o 70% bardziej zaawansowana technologicznie niż produkowana obecnie seria 7. Póki co jedynym liczącym konkurentem F10 jest nowa klasa E Mercedesa. Dobre wyniki sprzedaży BMW pogorszą się zapewne już w przyszłym roku, gdy na scenie pojawi się długo wyczekiwane nowe audi A6.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michał Czekaj | kryzys gospodarczy | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy