Jak rząd zachęca Polaków do zakupu aut elektrycznych?
Aby po naszych drogach jeździło milion samochodów elektrycznych do 2025 r. - jak zakłada rząd - potrzebny jest system zachęt podatkowych dla potencjalnych nabywców - informuje we wtorek "Gazeta Polska codziennie".
Eksperci Europejskiego Funduszu Leasingowego podkreślają, że prace nad rozwojem elektromobilności nabierają tempa.
Rząd powołał Polski Program Elektryfikacji Motoryzacji, którego głównym celem jest popularyzacja samochodów elektrycznych i rozbudowa sieci punktów ładowania tego typu pojazdów.
W Polsce działa obecnie 305 takich stacji. W 2020 r. ma ich być ponad 6,5 tys. - pisze "Gazeta Polska codziennie".
Stopniowe rozszerzanie się sieci doładowań zwiększy zainteresowanie kierowców pojazdami elektrycznymi. Jednakże - jak zauważają eksperci EFL-u - to za mało, aby auta elektryczne stały się powszechne. Potrzebny jest także system ulg i dopłat, aby kierowcom opłacało się jeździć takimi pojazdami. Eksperci wskazują m.in. na odmienne zasady obliczania podatku akcyzowego, VAT-u czy chociażby ulgi podatkowe.
Tymczasem rząd postawił sobie cele (milion samochodów), ale nie mówi słowa, jakimi środkami chce do tych celów dojść. Bo samochody elektryczne już istnieją, można wejść do salonu np. Hyundaia i kupić całkowicie elektrycznego Hyundaia IONIQ, którego zasięg realny to 200 km. Tylko taki samochód kosztuje między 150 a 170 tys., tymczasem porównywalne auto z silnikiem spalinowym można kupić za około 100 tys.
By zacząć zarabiać, korzystając z niższych kosztów ładowania trzeba przejechać około 200 tys. km, a to nie jest łatwe, biorąc pod uwagę, że co 200 km konieczne jest 12-godzinne ładowanie.