Tragedia na torze. Gokart oskalpował nastolatkę

Do tragicznego wypadku doszło na torze gokartowym w Augustowie. Długie włosy nastolatki wkręciły się w silnik, dziewczyna została ciężko ranna.

W piątek policjanci w Augustowie otrzymali informację o nieszczęśliwym wypadku, do którego doszło na torze gokartowym. Podczas jazdy włosy 17-letniej Patrycji z Suwałk wkręciły się w jeden z elementów napędowych pojazdu. W wyniku wypadku doszło do zerwania z głowy płatu skóry wraz z włosami.

Dziewczyna została przewieziona do szpitala w Augustowie, a następnie przetransportowano ją do jednego ze szpitali klinicznych w Warszawie. W nocy przeszła wielogodzinną operację, ponieważ straciła wiele krwi, lekarze przeprowadzili również transfuzje. Patrycja jest obecnie utrzymywana w stanie śpiączki farmakologicznej, a jej stan lekarze określają jako ciężki. Rodzina apeluje o oddawanie krwi.

Reklama

Patrycja to tegoroczna absolwentka gimnazjum. Dziewczyna do czterech lat uprawiała boks.

Dlaczego doszło do tego wypadku? Wbrew obowiązującemu na torze regulaminowi, dziewczyna jechała bez kasku. Obsługa toru nie powinna do tego dopuścić, jednak w rozmowie z TVN24 przyznała, że kaski daje się tylko dzieciom, a dorośli jeżdżą bez.

Regulamin już w pkt 1. informuje, że przed jazdą trzeba zabezpieczyć długie elementy garderoby, warkocze, wisiorki, szaliki itp. Ostrzega również że niezastosowanie się do tego zalecenia grozi kalectwem.

Od egzekwowania regulaminu jest jednak obsługa. Jazda bez kasku jest niezwykle niebezpieczna, w razie zderzenia, wypadnięcia z toru, uderzenie głową może skończyć się tragicznie. Sytuację pogarsza fakt, że 4 godziny po wypadku właściciel toru miał 0,3 promila alkoholu w organizmie. Biegły będzie wyjaśniał, że podczas wypadku mężczyzna był trzeźwy. Sam właściciel toru zapewnia, że nie był pod wpływem alkoholu i zaraz po wypadku sam zgłosił na pomiar, który wykazał 0,00. Mężczyzna tłumaczy również, że tuż przed wypadkiem szukał gumki, by spiąć włosy Patrycji, ale nie zdążył...

Rodzina 17-latki podkreśla z kolei, że obsługa i właściciel toru nie potrafili podczas wypadku w żaden sposób zareagować, to szwagier dziewczyny wyrwał kabel ze świecy i zgasił silnik.

Patrycja długie włosy hodowała od lat. Chciała je obciąć i oddać fundacji, która zajmuje się produkcją peruk dla osób po chemioterapii. Nie zdążyła. Teraz sama będzie potrzebować operacji, rehabilitacji i pomocy.

Sprawę wypadku i odpowiedzialności za niego wyjaśnia policja z Augustowa.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy