Spór o duże ciężarówki w miastach. Wpuszczać czy nie?

Korkują ulice, powodują wypadki i zagrożenie. Argumenty przeciwników ciężarówek w Warszawie potęgowane są kolejnymi wypadkami z udziałem tirów.

Wczoraj doszło do dwóch stłuczek, jedna z nich skutecznie zakorkowała wjazd na Trasę Toruńską.

Robert Opas ze stołecznej policji podkreśla, że tym razem ciężarówka miała pozwolenie na wjazd do miasta w godzinach szczytu. Polski tir uderzył metalowe rusztowanie na węźle Marywilska. Robert Opas podkreśla, że doszło tam do niedostosowania prędkości do warunków na drodze. Niedługo potem na trasie Grota białoruska ciężarówka spowodowała kolizję przy zmianie pasa ruchu. Kierowcy zostali ukarani mandatami.

Robert Opas podkreśla, że większość dużych ciężarówek nie może wjeżdżać do miasta w godzinach porannego i popołudniowego szczytu. Dodaje, że policja stara się sprawdzać, czy kierowcy nie łamią tego zakazu. Oprócz patroli policjanci wykorzystują też monitoring, a także nagrania innych kierowców. Policjant podkreśla jednak, że aby potwierdzić czas nagrania film czy zdjęcie nie może być anonimowe.

Reklama

Właściciele firm transportowych odpowiadają, że wciąż nasze drogi nie są przystosowane do płynnego ruchu ciężarówek. Brakuje też parkingów dla tirów.

Maciej Wroński z Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego uważa, że ciężarówek nie da się zupełnie wyeliminować z miast. Porównuje takie pomysły z filmami science-fiction. "Dopóki nie wynajdziemy teleportacji lub nie będziemy używać na szeroką skalę sterowców, to ten transport będzie " - mówi z uśmiechem. Zaznacza, że duży tir zajmuje mniej przestrzeni i mniej zanieczyszcza środowisko niż trzy mniejsze ciężarówki, które musiałyby przewieźć ten sam towar.

Najwięcej problemów policja ma z kierowcami ciężarówek zza wschodniej granicy. Ci nie mogą być ukarani punktami karnymi, jedynie płacą mandat na miejscu.

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy