Przeczytaj, zanim wpadniesz...
Koniec zimy bezlitośnie obnażył fatalną jakość polskich dróg.
Jazda po niektórych drogach przypomina slalom specjalny, a kierowcy zamiast koncentrować się na pieszych i innych pojazdach w skupieniu wypatrują dziur. A jest czego wypatrywać. Niektóre potrafią nie tylko przebić oponę, ale również skrzywić felgę a nawet wahacz. Co zrobić, gdy już spotka nas takie nieszczęście?
Przede wszystkim musimy udokumentować miejsce zdarzenia i sposób powstania szkody. Bardzo dobrze, jeśli mamy przy sobie aparat fotograficzny, ale w ostateczności wystarczy także ten wbudowany w telefon komórkowy.
Koniecznie trzeba zrobić zdjęcia, które pokazują uszkodzenie nawierzchni, na której doszło np. do zniszczenia opony i felgi w naszym aucie. Warto mieć zarówno zbliżenie dziury, jak i szeroki plan ulicy, tak by dziurę dało się łatwo zidentyfikować. Jeśli zdjęcie robimy aparatem analogowym (na kliszy), dobrze, by miał on możliwość wstawienia datownika. Fotografujemy samochód bezpośrednio po uszkodzeniu, ale same zdjęcia niestety nie wystarczą.
Dwa kluczowe elementy to zeznanie świadka zdarzenia oraz "protokół pokolizyjny", który może nam wystawić policja lub straż miejska (gminna). Dlatego konieczne jest wezwanie na miejsce zdarzenia patrolu policji (lub straży), przy czym trzeba się uzbroić w cierpliwość: funkcjonariusze nie traktują takich spraw priorytetowo i na przyjazd radiowozu trzeba będzie poczekać. Zwykle też niełatwo jest znaleźć świadka, ale gra toczy się przecież o nasze pieniądze - bez niego będzie trudniej o odszkodowanie.
Gdy szkoda jest już odpowiednio udokumentowana, trzeba ustalić, kto jest zarządcą dziurawej drogi. W dużych miastach są to zwykle zarządy dróg podlegające bezpośrednio władzom miasta, jedynie mniejsze ulice są podporządkowane dzielnicom. Nieco trudniej jest poza miastem, ale informację bez problemu uzyskamy w najbliższym urzędzie gminy.
Z punktu widzenia kierowcy najbardziej bolesny jest fakt, że samochód trzeba najpierw naprawić, a dopiero potem dochodzić zwrotu kosztów. No i nie dostaje się ich z dnia na dzień - na przykład w Warszawie procedura trwa zwykle około dwóch miesięcy (rocznie do stołecznego ZDM zgłasza się 120-160 poszkodowanych kierowców). Dobrze, że chociaż większość roszczeń jest przez urzędników uznawana - w przeciwnym razie pozostaje sąd cywilny.
Warto wiedzieć
Za gotówkę czy z ubezpieczenia?
Skoro mamy polisę AC, to dlaczego w ogóle mielibyśmy rozważać wyłożenie pieniędzy z własnej kieszeni na nową oponę lub felgę? Niestety, praktyka towarzystw ubezpieczeniowych jest brutalna: "szkoda jest szkodą", niezależnie od tego, czy jest to komplet opona plus felga za 1000 zł, czy skradziony samochód wartości 100 tys. zł. Każda szkoda to albo strata części zniżek, albo nawet zwyżka składki. Dlatego naprawdę nie opłaca się korzystać z pomocy ubezpieczyciela przy drobnych szkodach, których naprawę możemy sfinansować sami.
Plus + minus = dziura
Dziury w jezdni powstają w wyniku zamarzania wody w szczelinach nawierzchni.
Najczęściej pojawiają się, gdy w dzień jest temperatura dodatnia i woda wpływa w szczeliny, a nocą ściska mróz i woda zamarza.
Dlatego w czasie "przejściowej" pogody bądźmy przygotowani na niespodzianki - nawet na dobrze nam znanych ulicach.
Najważniejsze jest jak najlepsze udokumentowanie rozmiarów szkody i miejsca, w którym nastąpiła.
Odszkodowanie za uszkodzony samochód - krok po kroku:
- Zrób zdjęcia dziury i uszkodzonego samochodu, poszukaj świadków zdarzenia.
- Wezwij policję lub straż miejską - oficjalny protokół to podstawa sukcesu!
- Ustal zarządcę drogi i wystąp do niego o zwrot kosztów naprawy samochodu.