Plaga kradzieży. Złodzieje mają nowy, perfidny sposób

Galopujące ceny surowców sprawiają, że przez polskie ulice przetacza się właśnie prawdziwa plaga złodziejstwa. Chodzi oczywiście o kradzieże katalizatorów. Jest ich nie tylko zdecydowanie więcej niż przed rokiem, ale pojawiają się też nowe, zaskakujące techniki działania przestępców.

O wzbierającej skali zjawiska świadczyć mogą chociażby dane z województwa pomorskiego. Jak informuje serwis "trojmiasto.pl", w ubiegłym roku policjanci z Gdańska otrzymali 144 zgłoszenia dotyczące kradzieży lub próby kradzieży katalizatora. Od początku bieżącego roku takich zdarzeń zanotowano już 74, a mamy dopiero kwiecień!

Każdego dnia policjanci z całego kraju informują o kolejnych przestępstwach i chociaż złodzieje często zatrzymywani są na gorącym uczynku, problem urasta właśnie do niebotycznych rozmiarów. Przestępcy wykazują się też coraz większą pomysłowością i bezwzględnością. "Pracę" zdecydowanie ułatwiło im upowszechnienie się akumulatorowych urządzeń pokroju szlifierek kątowych czy pił szablistych. Z racji wymiarów i ograniczonej ilości miejsca operowanie nimi pod samochodem wymaga jednak wprawy. Stąd, w przypadku niektórych modeli, złodzieje wdrażają w życie "pomysły racjonalizatorskie".

Reklama

Jeden z nich jest szczególnie perfidny i polega na... przewróceniu samochodu na bok! W ostatnim czasie kilkukrotnie słyszeliśmy o przypadkach, gdy właściciel znajdował rano swoje auto leżące na boku lub nawet dachu! Na szczęście wciąż są to pojedyncze przypadki, ale biorąc pod uwagę, że technika działać ma głównie w wiekowych pojazdach, po takiej kradzieży auto nadaje się już wyłącznie na złom.

Sprawcy nie zastanawiają się raczej, że swoim działaniem - całkiem dosłownie - demolują życie właściciela pojazdu, który, ze względu na ceny usług blacharzy czy lakierników, nie ma już najmniejszych szans na jego naprawę (np. wstawienie uniwersalnego katalizatora). Pokusa łatwego zarobku bierze górę i wywraca świat właściciela pojazdu do góry kołami...

Ogromny wzrost kradzieży katalizatorów wiąże się ze stałymi podwyżkami cen takich metali, jak np. wykorzystywany do ich budowy, pallad (stosowany jest m.in. przez jubilerów w stopach ze złotem - tzw. "białe złoto"). Około 75 proc. światowego zapotrzebowania na ten pierwiastek generuje właśnie przemysł motoryzacyjny. Za sprawą odwracania się klientów od aut z silnikami wysokoprężnymi, na przestrzeni ostatniej dekady, ceny tego pierwiastka nieustannie zwyżkują.

Sytuacji nie poprawia fakt, że pierwiastek ten występuje w przyrodzie 10-krotnie rzadziej niż złoto, a jego największymi "producentami" są - dyktujące ceny - Rosja i Republika Południowej Afryki. W efekcie - w zależności od marki, modelu i zastosowanej jednostki napędowej - za katalizator z niektórych wiekowych modeli dostać można w skupie od 3 do nawet 6 tys. zł! To często nawet dwa razy więcej, niż - w wielu przypadkach - zapłacić trzeba za całe auto!

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy