Pijani kierowcy wiozą śmierć?

Rekwirowanie pojazdów nietrzeźwym uczestnikom ruchu to jeden ze sztandarowych projektów Ministerstwa Sprawiedliwości. Duża część ekspertów od bezpieczeństwa ruchu drogowego zarzuca jednak pomysłodawcom działanie "pod publikę" i brak zrozumienia istoty problemu nietrzeźwych kierujących na polskich drogach. Czy słusznie? Jak poważny problem stanowią w Polsce nietrzeźwi uczestnicy ruchu drogowego?

Jeśli wsłuchać się w medialny przekaz łatwo ulec wrażeniu, że "pijani kierowcy" to jeden z głównych problemów polskich dróg. Tymczasem, jak wynika chociażby z raportu ESTC (European Transport Safety Council) - na tle innych krajów Unii Europejskiej - zupełnie nie mamy się czego wstydzić. Wręcz przeciwnie - chociaż przez lata jako kraj przodowaliśmy w liczbie wykonywanych kontroli trzeźwości, procentowy udział nietrzeźwych uczestników ruchu w jego ogóle należy u nas do najniższych w Europie! 

W tym miejscu warto dodać, że w 2019 roku przeprowadzono w naszym kraju rekordową liczbę  16,84 mln kontroli trzeźwości. O skali najlepiej świadczy fakt, że liczba aktywnych praw jazdy oscyluje w okolicach 22 mln. Upraszczając można wiec przyjąć, że w skali roku na zawartość alkoholu przebadano 3 na 4 polskich kierowców! 

Reklama

Wypada jeszcze przytoczyć inny raport ETSC z roku 2016 (za lata 2010-2015). Z dokumentu wynika, że już w 2015 roku liczba kontroli trzeźwości wynosiła - uwaga - 466 badań na 1000 mieszkańców. Na tle całej Unii Europejskiej mniejszym zaufaniem do kierowców wykazała się jedynie Estonia (677 kontroli na 1000 mieszkańców). Z tego samego raportu wynikało ponadto, że zaledwie 0,7 proc.(!) przebadanych kierowców w Polsce miało w organizmie więcej niż 0,2 promila alkoholu.  

"Kierujący pod działaniem" niewiedza dziennikarzy czy policyjna manipulacja?

Skoro więc na tle innych krajów Wspólnoty Polska śmiało może być stawiana za wzór do naśladowania, skąd wziął się powielany przez media obraz "wiozącego śmierć" polskiego kierowcy pijaka?   Nasze postrzeganie rzeczywistości w ogromnym stopniu wynika z przekazu jaki trafia do nas z internetu, prasy i telewizji. Dziennikarze często bazują na raportach policyjnych, a te - przynajmniej na pierwszy rzut oka - nie napawają optymizmem. Tyle tylko, że mało który dziennikarz ma na tle wiedzy, czasu i samozaparcia, by poświęcić im wystarczająco dużo uwagi...   Weźmy chociażby dane za "przedpandemiczny" rok 2019.  

"W 2019 roku użytkownicy dróg (kierujący, piesi, pasażerowie) będący pod działaniem alkoholu uczestniczyli w 2 717 wypadkach drogowych (9,0 proc. ogółu wypadków), śmierć w nich poniosło 326 osób (11,2 proc. ogółu zabitych), a 3 081 osób odniosło obrażenia" - czytamy w policyjnym zestawieniu.   Problem w tym, że w polskim prawie nie występuje stosowana przez policję definicja osoby będącej "pod działaniem alkoholu" a samo "uczestnictwo" w wypadku nie jest przecież równoznaczne z jego spowodowaniem.

Przypomnijmy - w polskim prawie - w odniesieniu do kierowców pojazdów mechanicznych - funkcjonują dwie definicje dotyczące "pijanych". Kodeks wykroczeń mówi o kierującym będącym w stanie "po użyciu alkoholu" i chodzi o zawartość od 0,2 do 0,5 promila.   W przypadku kierującego (pojazdem mechanicznym) mającego w organizmie powyżej 0,5 promila zastosowanie ma definicja z kodeksu karego. Mówimy wówczas o "stanie nietrzeźwości".    

Najprościej rzecz ujmując - prowadzenie pojazdu mając w organizmie poniżej 0,5 promila traktowane jest jako wykroczenie (art.87 par.1 KW). Po przekroczeniu limitu 0,5 promila mówimy już o przestępstwie (art. 178a. par 1 KK).   W tym miejscu trzeba jednak dodać, że dopuszczalny polskimi przepustami  limit - 0,2 promila (w przypadku kierowców indywidualnych), również należy do jednych z najsurowszych w Europie. W zdecydowanej większości krajów UE przepisy zezwalają na prowadzenie prywatnych samochodów mając w organizmie do 0,5 promila, a surowsze limity dotyczą wyłącznie tzw. "młodych kierowców".  

Jak czytać policyjne statystyki?

Mając powyższe na uwadze warto na chłodno przeanalizować statystykę dotyczącą "pijanych kierowców" w Polsce. W policyjnym raporcie przeczytamy np., że w 2019 roku ujawniono w naszym kraju 104 601 kierujących "pod działaniem" alkoholu.   Skoro już wiemy co oznacza sformułowanie "pod działaniem", przyjrzyjmy się też definicji "kierującego"... 

Z owych 104 612 kierujących po działaniem alkoholu za "pijanych kierowców" - czyli osoby prowadzące pojazdy mechaniczne "w stanie nietrzeźwości" (powyżej 0,5 promila) - uznać można dokładnie 58 077 osób.   16 243 z zanotowanych przypadków to kierowcy pojazdów mechanicznych będący w stanie "po spożyciu alkoholu" (między 0,2 a 0,5 promila). Tacy, którzy w większości europejskich krajów nie zostaliby ujęci w żadnych statystykach, prowadząc swoje pojazdy zupełnie legalnie. 

Wrzucając do jednego worka kierowców nietrzeźwych (przestępstwo) i będących "po spożyciu" uzyskamy wynik 74 320 osób. Do ujawnionych przez policję 104 601 "kierujących" brakuje więc sporo, bo aż 30 281 przypadków! Gdzie wiec podziała się blisko 1/3 "pijanych kierujących", o których mowa w policyjnych statystykach?  

Co trzeci "pijany kierowca" jechał rowerem

Odpowiedź jest prosta - chodzi o uczestników ruchu prowadzących pojazdy "inne niż mechaniczne". W przytłaczającej większości przypadków pod takim sformułowaniem kryje się... rower.     Wiedząc, że 30 281 z ogólnej liczby 104 612 "ujawnionych" przez policję "kierujących pod działaniem alkoholu" to rowerzyści wypada mocniej pochylić się nad problemem. Zaledwie 6 815 z nich poruszało się po drodze mając mniej niż 0,5 promila. Reszta - 29 836 osób - była w stanie nietrzeźwości, mając w organizmie powyżej 0,5 promila.

Co ciekawe  - w tym przypadku nie ma jednak mowy o przestępstwie. Jazda rowerem w stanie nietrzeźwości traktowana jest bowiem jako wykroczenie (Art. 87 § 2 KW).   Jeżeli skupimy się wyłącznie na pijanych (stan nietrzeźwości) statystyka będzie dla rowerzystów jeszcze mniej korzystna. Okaże się bowiem, że jeden zatrzymany nietrzeźwy rowerzysta przypada na niespełna 1,9 zatrzymanego kierowcę pojazdu mechanicznego (samochody osobowe, ciężarowe, motocykle itd.).  

Oczywiście nie mamy żadnych danych dotyczących samego sposobu typowania uczestników ruchu do kontroli. Statystykę może więc zaburzać to, że - w przypadku cyklistów - policjanci decydują się na sprawdzenie trzeźwości wówczas, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że kierujący znajduje się pod wpływem. Nie zmienia to jednak faktu, że patrząc przez pryzmat udziału rowerzystów w ruchu, który według różnych badań waha się od niespełna 1 do maksymalnie 7 proc. (w dużych miastach przy sprzyjających warunkach pogodowych), pijani rowerzyści stanowią poważny problem polskich dróg.  

Łagodniejsza dla rowerzystów jest natomiast statystyka dotycząca ofiar śmiertelnych.   W 2019 roku uczestnicy ruchu będący pod działaniem alkoholu spowodowali 2 089 wypadków (6,9 proc. ogółu), w których zginęło 265 osób (9,1 proc.), a rannych zostało 2 389 osób (6,7 proc.). Najliczniejszą grupę sprawców wypadków stanowili kierujący pojazdami. Z ich winy doszło do 1 655 wypadków, w których zginęły 192 osoby. W tym zestawieniu "królują" kierowcy samochodów osobowych (147 ofiar), przed:

  • rowerzystami (18 ofiar),
  • motocyklistami (10 ofiar),
  • kierowcami samochodów ciężarowych (8 ofiar)
  • motorowerzystami (7 ofiar).

Z drugiej strony wypada jednak zauważyć, że rowerzyści spowodowali aż 243 wypadki, czyli 14,7 proc. ogółu. zdarzeń spowodowanych przez "kierujących pod działaniem alkoholu".   Być może właśnie z tego względu procedowane w Sejmie przepisy zakładają, że przepadek dotyczyć będzie wyłącznie "pojazdu mechanicznego". Zgodnie z założeniami Ministerstwa Sprawiedliwości, rowerzysta, który porusza się po drodze w stanie nietrzeźwości - niezależnie bez względu na to, czy będzie miał powyżej 1,5 promila alkoholu w organizmie, w przypadku policyjnej kontroli nie straci swojego pojazdu.  

Realny problem czy budowanie wizerunku?

Chociaż medialny przekaz mówi o pijakach wiozących śmierć, pod względem siadania za kółko po kilku głębszych - na tle innych krajów Starego Kontynentu - polskich kierowców uznać można za rozsądnych i zdyscyplinowanych. Z drugiej strony ofiara wypadku spowodowanego przez nietrzeźwego uczestnika ruchu ma pełne prawo domagać się od państwa zdecydowanych kroków służących eliminowaniu z dróg nieodpowiedzialnych uczestników ruchu.   Pytanie tylko, czy przepadek pojazdu w przypadku kierowców, którzy mają w organizmie powyżej 1,5 promila alkoholu, rzeczywiście przyczyni się do skokowej poprawy sytuacji? Spora część ekspertów od lat zajmujących się tą tematyką zdaje się to powątpiewać. Zwracają za to uwagę na inny problem - brak systemowej opieki medycznej. 

Marcin Warchoł - sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości - przy okazji sejmowej debaty nad projektem zmian w prawie karnym tłumaczył, że chodzi głównie o działania prewencyjne. Nieuchronność kary powstrzymać ma kierowców przed nieodpowiedzialnym zachowaniem. Tymczasem osoby zawodowo zajmujące się pomocą ofiarom wypadków drogowych, jak chociażby prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych "Alter Ego" - Janusz Popiel sugerują inne rozwiązania. 

Popiel zwraca uwagę, że wielu kierujących siadających za kółkiem w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila) to osoby zmagające się z chorobą alkoholową.    

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pijany kierowca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy