Opony całoroczne. Czy mogą zastąpić letnie i zimowe?
Czasy, gdy kierowcy nie zważali zupełnie na pory roku i przez cały czas jeździli na jednym komplecie opon, odchodzą powoli w niepamięć.
Obecnie większość z nas przyzwyczajona jest do sezonowej wymiany ogumienia z letniego na zimowe i odwrotnie. By uniknąć owej wymiany, niektórzy decydują się na opony całoroczne. Podpowiadamy, w jakich przypadkach może być to dobre rozwiązanie, a kiedy z całą pewnością nie unikniemy dwóch wizyt u wulkanizatora w ciągu roku.
U podstaw decyzji o wyborze opon całorocznych, zamiast dwóch kompletów: letniego i zimowego, w większości przypadków stoi argument finansowy, a dokładniej rzecz biorąc oszczędności wynikające z możliwości uniknięcia ich sezonowej wymiany.
Zanim jednak, zwiedzeni szansą obniżenia kosztów eksploatacji auta, podejmiemy decyzję o zakupie ogumienia, na którym można podróżować niezależnie od pory roku, powinniśmy uświadomić sobie, dla kogo tak naprawdę przeznaczone są te produkty.
- Opony całoroczne, choć pozwalają na pewne oszczędności, skierowane są do dość wąskiej grupy kierowców. Należą do nich przede wszystkim osoby jeżdżące niewiele, czyli kilka tysięcy kilometrów w ciągu roku, poruszające się głównie latem i wyłącznie w obrębie miasta oraz posiadające samochody o niskiej mocy silnika - wyjaśnia Łukasz Bazarewicz ze sklepu AlejaOpon.pl
Podejmując decyzję o zakupie kolejnych opon powinniśmy więc na spokojnie przeanalizować wszystkie powyższe aspekty. Jeśli okaże się, że opis ten doskonale do nas pasuje, to rzeczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy z naszego domowego budżetu mogli wykreślić koszt dwukrotnej, sezonowej wymiany ogumienia.
W tym przypadku bowiem wyjściem może być zastosowanie opon całorocznych. Pamiętajmy przy tym, że będzie to rozwiązanie pośrednie, dające umiarkowaną pewność poruszania się w każdych warunkach atmosferycznych.
- Z kolei jeśli jeździmy dużo, niezależnie od pory roku, często przemieszczamy się poza obszarem zabudowanym, a do tego posiadamy samochód o dużej masie i mocy silnika, bezwzględnie powinniśmy postawić na tradycyjne dwa komplety opon - dodaje Bazarewicz.
Większość z nas należy jednak do tej drugiej grupy kierowców, którzy dwa razy do roku stają przed koniecznością zmiany ogumienia.
- Generalnie przyjmuje się, że auto powinniśmy wyposażyć w opony zimowe w momencie, gdy temperatura powietrza spada do 7 stopni Celsjusza. W takich bowiem warunkach letnia mieszanka gumowa staje się mniej elastyczna, zmniejsza się jej przyczepność, co wpływa na wydłużenie drogi hamowania i wzrost oporów toczenia - opisuje Łukasz Bazarewicz.
Zatem nawet jeśli na drodze nie ma jeszcze śniegu, a termometr w ciągu dnia wskazuje nieco więcej, niż owa przyjęta wartość graniczna, warto zawczasu zdecydować się na wymianę opon. Pozwoli nam to uniknąć powtarzających się co roku długich kolejek w serwisach wulkanizacyjnych, a w razie konieczności dokonania zakupu nowego ogumienia, w tym momencie możemy także liczyć na znacznie niższe ceny.
O ile większość z nas zdaje sobie sprawę z konieczności wymiany opony na zimowe, to jak się okazuje, mało kto wie, że korzystanie z nich latem także wiąże się ze zwiększonym niebezpieczeństwem na drodze.
- Oczywiście, znacznie więcej wypadków spowodowanych nieprawidłowym doborem ogumienia zdarza się zimą i bywają one o wiele tragiczniejsze w skutkach. Nie powinniśmy zapominać jednak, że opony zimowe w warunkach letnich wyraźnie wydłużają naszą drogę hamowania, nie wspominając już nawet o ich znacznie szybszym zużyciu - przestrzega specjalista z portalu AlejaOpon.pl.
Oddzielną kwestię stanowi zachowanie opon w trakcie deszczu. Zasadniczo, lepiej z odprowadzaniem wody radzi sobie ogumienie letnie. Mimo tego trudno oczekiwać od kogokolwiek, by niemal codziennie dopasowywał się do pogody. Z tego też powodu obecnie opony zimowe konstruowane są w taki sposób, by sprawdzały się w różnych warunkach atmosferycznych.
Na koniec warto przypomnieć, że na nasze bezpieczeństwo duży wpływ ma także stan opon. W zależności od ich typu czy stylu jazdy, większość dostępnego obecnie ogumienia pozwala na pokonanie od 40 do 80 tysięcy kilometrów, co przekłada się zwykle na cztery pełne sezony.