O włos od tragedii. Kto byłby winny?
O ile w przypadku dróg krajowych czy autostrad mówienie o tym, że prędkość zabija to zbyt dalekie uogólnienie, o tyle czynnik ten ma kluczowe znaczenie dla powstawania wypadków w obszarze zabudowanym.
Przejeżdżając przez miasta czy wsie kierowcy muszą mieć oczy dookoła głowy. W każdej chwili na drogę wtargnąć może roztargnione dziecko czy nastolatka pochłonięta rozmową przez telefon.
By ograniczyć ryzyko obrażeń u pieszych, na większości osiedlowych dróg montowane są znaki "strefa zamieszkania". Przypominamy, że informują one o pierwszeństwie przysługującym pieszym niezależnie od tego, czy poruszają się po wyznaczonych przejściach, czy nie, co w praktyce oznacza, że z drogi robi się pieszy deptak! W obszarze takim prędkość maksymalna nie może przekraczać 20 km/h, a samochody parkować mogą wyłącznie(!) w miejscach wyznaczonych.
Drogowym ignorantom przypominamy również, że niestosowanie się do tych przepisów skutkować będzie mandatem, nawet jeśli wykroczenia dopuszczą się na drodze niepublicznej. Służby porządkowe mają bowiem prawo karania kierowców w strefie zamieszkania niezależnie od tego, kto jest jej administratorem! Pamiętajmy również, że opuszczając strefę zamieszkania włączamy się do ruchu - musimy więc ustąpić pierwszeństwa innym pojazdom.
Surowy limit prędkości - 20 km/h - nie jest przypadkowy. Wynika on z faktu, że w strefie zamieszkania samodzielnie - czytaj bez opieki dorosłych - poruszać się mogą dzieci w wieku poniżej 7 lat. Oznacza to, że w każdym przypadku, gdy znajdą się na drodze mają one - podobnie jak inni piesi - pierwszeństwo przed nadjeżdżającym pojazdem.
Oczywiście nie oznacza to, że w strefie zamieszania rodzic jest zwolniony z odpowiedzialności, a dziecku czy dorosłemu wolno wbiegać wprost pod nadjeżdżający samochód. Zasady fizyki wciąż górują nad przepisami ruchu drogowego, a samochód jadący 20 km/h również nie zatrzyma się w miejscu. W razie wypadku sprawa na pewno trafi do sądu i to sąd, posiłkując się opiniami biegłych, wyda wyrok.
Co gorsza, Polacy (zarówno piesi, jak i kierowcy) generalnie - wciąż! - nie wiedzą jakie są zasady poruszania się w strefie ruchu i strefie zamieszkania oraz co oznacza znak "droga wewnętrzna". Problem ten poruszaliśmy już w naszym serwisie, warto więc poczytać, by potem nie zostać zaskoczonym na drodze.
Na pewno, niezależnie od przepisów i ich znajomości, w strefie zamieszkania kierowca musi zachować niezwykłą czujność.
Obejrzyjcie poniższy film. Gdyby doszło do tragedii przybyła na miejsce policja, ze względu na fakt, że do sytuacji doszło w strefie zamieszkania, uznałaby winę kierowcy. Ze względu na zapis z kamery, sytuacja już nie jest taka oczywista, sprawę zapewne rozstrzygnąłby sąd. Jednak kwestia ewentualnej winy w świetle prawa to zupełnie co innego niż świadomość, że potrąciło się dziecko...