​Nocna Jazda Samochodem Bez Celu i policyjna "łapanka"

Noc z soboty na niedzielę, Kraków. To samo wydarzenie, dwa różne spojrzenia.

Policja: "Udaremniliśmy nielegalny, nocny zlot samochodów; kierowcy mieli się spotkać przed jednym z centrów handlowych".

Uczestnicy: "Jaki nielegalny? oficjalnie wynajęliśmy parking od właścicieli King Square, czyli tzw. tandety".

Policja: "To była impreza masowa, która wymaga zgłoszenia i odpowiedniego zabezpieczenia".

Uczestnicy: "W takim razie takie same imprezy masowe odbywają się co  weekend przed każdy hipermarketem, gdzie na parkingach staje jednocześnie nawet po 1000 i więcej aut".

Policja: "218 skontrolowanych przez nas kierowców zostało ukaranych mandatami, 35 straciło dowody rejestracyjne, a czterech prawa jazdy".

Reklama

Uczestnicy: "To była zwykła łapanka i szukanie paragrafu, by ukarać i nabić sobie statystyki, a nie pilnowanie porządku; czepiali się drobiazgów, na przykład braku albo przeterminowania gaśnicy".

Policja:  "80 kierowców zostało ukaranych za przekroczenie prędkości. Czterech spośród kontrolowanych prowadzących było pod wpływem alkoholu, a jeden pod wpływem narkotyków."

Uczestnicy: "Zgoda, z patologią trzeba walczyć, ale tak naprawdę policja udaremniła zbiórkę na szlachetny cel. Zamierzaliśmy kwestować na rzecz dziewczynki chorej na nowotwór oka."

Policja: "Zjeżdżające się w rejon nielegalnego zlotu samochody spowodowały spore utrudnienia na drodze".

Uczestnicy: "W rzeczywistości powodem zatorów były policyjne radiowozy, które zablokowały wjazd na parking, znajdujący się, jak podkreślamy, na terenie prywatnym".

I tak dalej...

Jak czytamy w podpisie listu, za kontrowersyjnym zlotem stoi "ekipa Nocnej Jazdy Samochodem Bez Celu - Powiat Krakowski". Podobne grupy funkcjonują również w innych miastach. Jej członkowie wypowiadają się, często pod własnymi nazwiskami, zupełnie oficjalnie, w lokalnych mediach. Twierdzą, że nie robią nic złego. Po prostu organizują integracyjne imprezy dla młodych miłośników motoryzacji, zazwyczaj połączone z okazjonalną działalnością charytatywną. To chyba lepiej, że ludzie zamiast tkwić przed ekranami komputerów, albo pić, ćpać i rozwalać przystanki autobusowe, wolą spotkać się, porozmawiać o swoich ukochanych samochodach, wymienić doświadczenia?

W sieci nie brakuje filmów z takich wydarzeń. Po ich obejrzeniu można mieć mieszane uczucia. Niby nie dzieje się nic złego, ale kawalkady aut jeżdżących nocami po ulicach, ryk silników, wyczyny domorosłych "mistrzów driftingu" mogą niepokoić zwykłych, nie podzielających motoryzacyjnych pasji mieszkańców.

Niektórzy z amatorów "Nocnej Jazdy Samochodem Bez Celu" wskazują, że policja nie zawsze zachowuje się tak, jak ostatnio w Krakowie. "Identyczny zlot odbył się w Jaworniku w pasterkę w te święta, było pełno samochodów, dużo pasjonatów i żadnych problemów. Policja również się tam pojawiła, tylko że w przeciwieństwie do tego co działo się w Krakowie - tam pilnowali porządku a nie nabijali statystyki" - napisał internauta "Nocny".

"Niejednokrotnie były wysyłane prośby czy też wnioski o zgodę na zorganizowanie zlotu do urzędu miasta i policji (...). Niestety, zawsze spotykało się to z odmową. Najlepiej jest odmówić, a później zrobić nalot i zarobić na mandatach..." - dodaje "Raf".

Są jednak rzecz jasna i inne głosy. "Wiedziałem, że tak będzie! W TV wcześniej leciał film "Szybcy i wściekli", nawet do małżonki zażartowałem, że znowu będzie wysyp na ulicy miłośników "wiejsko-allegro-hipermarketowego" tuningu!!! Jak ten film puszczają, to kilka dni później są "zloty" właścicieli 17-letnich aut za 6 tys. zł plus nakładka na "wydech" z marketu za 49 zł!" - pisze "kierowcaPL".

Wielu autorów internetowych komentarzy twierdzi, że nie byłoby potrzeby organizowania imprez takich, jak krakowska, rzeszowska, nowosądecka itp. gdyby w miastach budowano specjalne tory, na których mogliby legalnie wyżyć się miłośnicy szybkiej jazdy, poślizgów i decybeli, wydobywających się z rur wydechowych. Czy rzeczywiście? A może takie miejsca służyłyby jedynie do ćwiczenia "umiejętności" wykorzystywanych później na ulicach?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy