Miejski autobus zmienił się w miotacz ognia. "Zadziałały zabezpieczenia"

Paweł Rygas

Oprac.: Paweł Rygas

Sceny jak z filmu grozy rozegrały się niedawno w okolicach włoskiego miasta Perugia. W wyniku awarii autobus zasilany gazem CNG zamienił się tam w "miotacz ognia". Na szczęście nikomu nic się nie stało, a cała sytuacja - chociaż niezwykle widowiskowa - nie stanowiła większego zagrożenia. Jak to możliwe?

Pożar autobusu z CNG we Włoszech / twitter
Pożar autobusu z CNG we Włoszech / twitterInformacja prasowa (moto)

Niecodzienny wypadek miał miejsce 16 kwietnia w pobliżu miasta Perugia. Obsługujący jedną z podmiejskich linii wóz stanął w płomieniach. Pożar szybko objął górną część pojazdu, gdzie zamontowane były butle z gazem CNG. Wiele wskazuje, że był to tzw. "przejazd techniczny", bowiem na pokładzie nie było pasażerów. Kierowca zdążył bezpiecznie opuścić pojazd i wezwać pomoc.

Pożar autobusu z CNG. Temperatura stopiła asfalt

Przybyli na miejsce strażacy skupili się jedynie na odizolowaniu płonącego pojazdu od otoczenia. Temperatura była tak wysoka, że stopiła asfalt wokół wozu - część płomieni przeniosła się też na okoliczne pola, co pozwala sądzić, że gdyby do zdarzenia doszło w wąsko zabudowanych uliczkach miasta, skutki mogłyby być opłakane. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, strawionym przez pożar pojazdem nie był wcale autobus elektryczny.

Feralny wóz to popularny Iveco Cityclass napędzane silnikiem wysokoprężnym. Autobus wyposażony był w - montowane na dachu - butle do zasilania silnika gazem CNG. W tej klasie to standardowa architektura pojazdu, pozwalająca zamontować alternatywne zasilanie bez konieczności rezygnacji z płaskiej podłogi.

Widowiskowy pożar autobusu. Pasażerowie byliby bezpieczni?

Przyczyna pożaru pozostaje tajemnicą, jej ustaleniem zajmą się biegli z zakresu pożarnictwa. Obiegające sieć nagranie, na którym widać tryskające w górę i na boki pojazdu płomienie, wskazuje jednak na prawidłowe działanie systemów bezpieczeństwa. Gdy - w wyniku pożaru - wzrosło ciśnienie w zbiornikach - zawory bezpieczeństwa otworzyły się automatycznie. To właśnie one odpowiadają za widowiskowe płomienie tryskające ku górze i na boki. W warunkach miejskich tego typu "miotacze ognia" mogłyby wyrządzić potężne szkody, ale dzięki nim podróżujący pojazdem pasażerowie pozostaliby względnie bezpieczni.

CNG i LPG - ogromne różnice w budowie butli

W autobusach butle CNG montowane są na dachu. To najbezpieczniejsze i najbardziej komfortowe rozwiązanie. Pozwala zachować płaską podłogęInformacja prasowa (moto)

Przypominamy, że w przeciwieństwie do LPG, czyli mieszkanki gazów (propan-butan), która skrapla się już przy ciśnieniu rzędu kilkunastu barów, CNG - po sprężeniu nawet do 200 barów - pozostaje gazem. Z tego względu butle do CNG zdecydowanie różnią się od tych na gaz płynny. Buduje się je ze znacznie grubszej stali (nawet ponad 5 mm) metodą bezszwową, by zdolne były wytrzymać zdecydowanie wyższe ciśnienia.

Paradoksalnie ogromne ciśnienie panujące wewnątrz butli to czynnik zdecydowanie podnoszący bezpieczeństwo. W przypadku pożaru płomień nie ma bowiem fizycznej możliwości przedostania się do środka. Bardzo istotna jest również wspomniana bezszfowa konstrukcja samego zbiornika. Gdyby - z jakiegoś powodu - zawory bezpieczeństwa nie otworzyły się automatycznie, właśnie dzięki niej wzrost ciśnienia we wnętrzu doprowadzi do wzdłużnego "otwarcia się" butli, a nie eksplozji. W takim przypadku lżejszy od powietrza gaz zostanie - po prostu - uwolniony do atmosfery.

***

Moto flesz. Odcinek 34. Najmniejsza akcja serwisowa świataINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas