Marek Konkolewski był trzeźwy. Zapaliły się dwie lampki - czerwona i zielona
Poniedziałkowy występ mł. inspektora policji Marka Konkolewskiego w programie TVP "Świat się kręci" wywołał burzę wśród internautów.
Konkolewski starał się przybliżyć widzom sposób działania urządzenia o nazwie AlcoBlow stosowanego przez drogówkę w tzw. "przesiewowych" kontrolach prędkości. W czasie pokazu doszło jednak do zabawnego zdarzenia...
Jeden z gości programu - Janusz Popiel z Alter Ego Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym - zauważył, że po badaniu Konkolewskiego na urządzeniu zapaliła się czerwona dioda, co mogło sugerować, że policjant znajduje się pod wpływem alkoholu. Zaskoczony, wyraźnie zmieszany Konkolewski, zamiast wyjaśnić, że to standardowa procedura, odparł: "Jestem trzeźwy, bo sprawdzałem..."
Niezbyt błyskotliwą wypowiedź Konkolewskiego można zrozumieć biorąc pod uwagę zaskoczenie, późną porę i stres związany z występem przed kamerami. Nie zmienia to jednak faktu, że niefortunne zdanie, w połączeniu z ogólną nieznajomością sposobu funkcjonowania Alco Blow, mogło sugerować, że policjant przyszedł do studia pod wpływem alkoholu. Takie twierdzenie jest jednak pozbawione podstaw. Wystarczy, że zagłębimy się w instrukcję obsługi popularnego alkomatu.
Bezustnikowy alkomat Alco Blow wyposażony jest w sensor elektrochemiczny pracujący w temperaturach od -5 do 40 stopni Celsjusza. Przed przystąpieniem do pomiaru urządzenie potrzebuje kilku sekund na "rozruch". W tym czasie następuje podgrzanie sensora elektrochemicznego. Uruchomienie sygnalizowane jest trzykrotnym mrugnięciem diod, następnie zapala się - czerwona - dioda informująca o przygotowywaniu do pomiaru. Gdy Alco Blow jest gotowy do pracy, na wyświetlaczu świeci się zielona lampka.
Sam pomiar polega na jednostajnym wdmuchiwaniu do czujnika powietrza przez około 5 sekund. W tym czasie na wyświetlaczu świeci się pomarańczowa kontrolka.
By uzyskać wynik odczekać trzeba około trzech sekund. W tym czasie urządzenie sygnalizuje pracę świeceniem się czerwonej lampki. Właśnie na ten etap zwrócił Konkolewskiemu uwagę gość programu - Janusz Popiel, co wyraźnie zaskoczyło policjanta.
Wynik pomiaru - zawsze - sygnalizowany jest przez równoczesne zapalenie się dwóch lampek. Kombinacja ich kolorów określa, czy kierowca jest trzeźwy. Pozwala też - wstępnie - stwierdzić zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu.
W opinii ekspertów sprawność stosowanych przez policjantów alkomatów nie budzi większych zastrzeżeń
U Konkolewskiego zapaliły się dwie lampki - czerwona i zielona (niektórzy twierdzą, że... żółta). Zgodnie z instrukcją oznacza to, że poziom alkoholu w wydychanym powietrzu był zerowy lub mniejszy niż 0,05mg/l. Policjant, bez wątpienia, był więc trzeźwy.
Zaświecenie się lampek czerwonej i pomarańczowej oznacza, że w wydychanym powietrzu poziom alkoholu zawiera się między 0,06mg/l a 0,10mg/l.
Gdy na wyświetlaczu zapalą się dwie czerwone diody można być pewnym, że kierowca znajduje się pod wpływem alkoholu.
W opinii ekspertów sprawność stosowanych przez policjantów alkomatów nie budzi większych zastrzeżeń. Alco Blow najlepiej sprawdza się jednak w tzw. przesiewowych badaniach kierowców typu "trzeźwy poranek", a te - zdaniem karnistów - są niezgodne z prawem. Prawnicy zgodnie podkreślają bowiem, że - zgodnie z obowiązującymi przepisami - kierowca może być skontrolowany na zawartość alkoholu jedynie wówczas, gdy istnieje w stosunku do niego "uzasadnione podejrzenie", że jest nietrzeźwy. "Rutynowa kontrola trzeźwości" - sama w sobie - nie znajduje więc podstaw w obowiązującym prawie.