Mandat ze śmietnika do śmieci
Nie lada kłopot może mieć wkrótce lubelska drogówka.
Przypomnijmy. Funkcjonariusze umieścili fotoradar w śmietniku i przez cały weekend 10/11 października zrobili... 1300 zdjęć.
Śmietnik stał przy nowo wyremontowanej dwupasmowej drodze, na której ograniczenie wynosiło 50 km/h. Wśród kierowców, którzy często nawet nie wiedzieli, że zostali sfotografowani, zawrzało. Słusznie podnoszono, że efekt prewencyjny takiej akcji równy był zero, a chodziło tylko o wyciągnięcie pieniędzy (łączna wysokość kar za te dwa dni sięgnęła 400 tys. zł).
Wątpliwości nie rozwiała również sama policja, która w rozmowie z INTERIA.PL udowadniała, że chodziło tylko i wyłącznie o bezpieczeństwo kierowców.
Okazuje się jednak, że policjanci mogli przechytrzyć... samych siebie.
- Sam fotoradar posiada homologację, ale śmietnik nie. To budzi wątpliwość prawną - mówi radiu RMF mecenas Andrzej Maleszyk. - Ruchy tego kosza mogły wpływać na właściwość odczytu.
Reporter RMF FM zapytał więc o tę sprawę w Obwodowym Urzędzie Miar w Warszawie, który wydaje homologacje.
- Jest mi trudno powiedzieć, czy jak on jest w koszu na śmieci, to będzie tak samo mierzył - usłyszał.
- W związku z tym, gdybym miał taką sprawę, każdemu powiem, że mamy dużą szansę na obronę, kwestionując homologację całości - urządzenia i jego posadowienia - puentuje całą sprawę mecenas Maleszyk.
I dodaje, że były już takie przypadki, iż kierowcy wygrywali sprawy w sądach, ponieważ zdjęcia wykonane były z niehomologowanych słupów.
Może się więc okazać, że zdjęcia ze śmietnika trafią do... śmietnika.