Kraków będzie sparaliżowany
Do wiosny przyszłego roku będzie trwała przebudowa ronda Ofiar Katynia w północno-zachodniej części Krakowa.
Przedsięwzięcie kosztujące 121 mln zł jest jedną z najważniejszych inwestycji komunikacyjnych w mieście.
W czwartek prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podpisał umowę z wykonawcą inwestycji, którym w wyniku międzynarodowego przetargu została lokalna firma Radko, współpracująca z firmą Punj Lloyd Ltd. z Indii. Za budowę trzypoziomowego węzła zaproponowała ona najniższą cenę, wynoszącą 121 mln zł.
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu (ZIKiT) chciałby, by jeszcze w tym roku został uruchomiony podziemny tunel w ciągu ulicy Jasnogórskiej i alei Armii Krajowej. Cała inwestycja ma być gotowa w przyszłym roku. Rondo będzie miało przepustowość 18 tys. samochodów na godzinę, czyli trzy razy więcej niż obecnie.
Rondo Ofiar Katynia to "brama wjazdowa" do Krakowa od strony autostrady A4 i drogi krajowej nr 94. Tędy też przebiegają drogi krajowe nr 7 i 79. Rondo Ofiar Katynia jest też elementem trzeciej obwodnicy Krakowa.
Władze miasta przyznają, że prace drogowe w znaczący sposób utrudnią ruch na tym newralgicznym skrzyżowaniu. Wykonawca inwestycji został zobowiązany do przedstawienia projektu zastępczej organizacji ruchu. Zarządca dróg nie widzi możliwości całkowitego zamknięcia ronda na czas remontu.
Po przebudowie ronda na kierunku wschód-zachód, w ciągu dróg krajowych 7 i 79, powstanie prawie 400-metrowa estakada ze zjazdami. Pod nią znajdzie się przebudowane skrzyżowanie. Na kierunku północ-południe, w ciągu ulicy Jasnogórskiej i alei Armii Krajowej, powstanie tunel drogowy. W ramach inwestycji wytyczone zostaną ścieżki rowerowe, przebudowane chodniki, wymienione instalacje podziemne i zamontowane ekrany akustyczne.
Utrudnienia, jakie czekają na kierowców w związku z przebudową ronda, nie są jedyne. W czwartek rozpoczęła się budowa estakady na łączącej Nową Hutę z południową częścią Krakowa ul. Nowohucką. Trasa, która zwykle w godzinach szczyt jest zakorkowana, została zwężona o połowę - kierowcy mają do dyspozycji tylko po jednym pasie ruchu. W efekcie cała południowa część Krakowa w godzinach porannego i popołudniowego szczytu jest zablokowana.
- Najgorzej jest na południu Krakowa, tam jest największe natężenie ruchu, bo to część zjazdu z tzw. Zakopianki i z popularnej "sypialni" Krakowa, czyli Prokocimia i Bieżanowa. Mam nadzieję, że tak będzie przez pierwsze dwa lub trzy dni, podczas których będziemy się starali wyszukać najbardziej dogodny objazd - mówi szef krakowskiej drogówki Krzysztof Burdak.