Kierowcy będą prowadzić "dzienniczek"? Kuriozalny pomysł

Kuriozalny pomysł - tak o doniesieniach mediów o nowym obowiązku dla kierowców mówi Beata Bublewicz. Szefowa parlamentarnego zespołu do spraw bezpieczeństwa zaprzecza doniesieniom, że posłowie chcą nałożyć obowiązek prowadzenia przez kierowcę książki użytkowników samochodu.

Miałoby to uniemożliwić uchylanie się od odpowiedzialności kierowcy na przykład za mandat z fotoradaru.

Beata Bublewicz z PO jest zdziwiona doniesieniami mediów. "To jest nieprawda. Absolutnie nigdy nie było mowy o takiej propozycji zmiany. To nie ma żadnego związku prowadzenie jakiegoś rejestru czy zeszytu w kratkę" - powiedziała posłanka w rozmowie z IAR. Zespół pracuje nad innymi rozwiązaniami - odpowiada posłanka Bublewicz i tłumaczy, że znanym z innych krajów jest sposób administracyjnego egzekwowania mandatów z fotoradarów.

Reklama

Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji nie chce krytykować tego pomysłu. Tłumaczy, że jeśli kierowca chce dobrowolnie prowadzić taki rejestr, może mu się przydać w przyszłości w sytuacji, kiedy inny użytkownik auta popełni wykroczenie drogowe i nie będzie chciał się do niego przyznać. Policjant podkreśla, że to kolejny przejaw biurokracji, ale tego typu "dzienniczek" mógłby być pomocny.

Jednak na stronie internetowej parlamentarnego zespołu można przeczytać o planach prac nad nowymi przepisami. Mowa jest tam o przepisie, który nakładałby obowiązek określenia okresu przez jaki właściciel powinien dysponować informacjami, kto korzystał z jego samochodu.

"Jeżeli pojazd jest użytkowany przez więcej aniżeli jednego kierującego, posiadacz (właściciel) pojazdu byłby obowiązany do gromadzenia informacji przez okres dwóch lat (komu i na jaki czas powierzył pojazd)." - czytamy na sejmowych stronach parlamentarnego zespołu.

Mariusz Pieśniewski/magos

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy