Jest śledztwo ws. 32-letniego szaleńca z hondy

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. 32-letniego mieszkańca Redy (Pomorskie), który kierując samochodem marki Honda wjeżdżał w sobotę przed północą w spacerowiczów na głównym deptaku w Sopocie. Rannych zostało 19 osób. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. 32-letniego mieszkańca Redy (Pomorskie), który kierując samochodem marki Honda wjeżdżał w sobotę przed północą w spacerowiczów na głównym deptaku w Sopocie. Rannych zostało 19 osób. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

"Śledztwo zostało wszczęte z artykułu Kodeksu karnego dotyczącego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 10 lat więzienia" - powiedziała w niedzielę rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Sopocie Karina Kamińska.  

 Dodała, że mężczyzna zostanie w poniedziałek doprowadzony przez policjantów na przesłuchanie do Prokuratury Rejonowej w Sopocie.

Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotę przed północą.    "Mężczyzna jechał dość szybko w dół +Monciakiem+ (najpopularniejszy w Sopocie deptak), wjechał na drewnianą część mola, tam zawrócił, niszcząc po drodze bariery ochronne" - mówiła wcześniej PAP Kamińska.    Do potrąceń ludzi doszło na ul. Bohaterów Monte Cassino oraz Placu Przyjaciół Sopotu.    Kierowca próbował uciekać z rozbitego samochodu, auto uderzyło w ławkę na ul. Bohaterów Monte Cassino. "Został jednak złapany przez świadków zdarzenia i przekazany w ręce policjantów" - dodała Kamińska. Funkcjonariusze, którzy patrolowali wówczas pobliską ulicę, usłyszeli huk.  

Reklama

 Dyrektor biura prasowego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego Tomasz Wróblewski poinformował, że w szpitalach trójmiejskich przebywają jeszcze cztery osoby, jedna z nich ma poważne obrażenia kończyn i twarzoczaszki.     

Sprawca to 32-letni mieszkaniec Redy. "Wcześniej był notowany m.in. za pobicia i uszkodzenia ciała" - wyjaśniła Kamińska.    Mężczyzna był trzeźwy. "Jednak dużo wskazuje na to, że był pod wpływem środków odurzających" - powiedziała Kamińska. O tym, czy kierowca zażywał narkotyki przesądzą ostatecznie wyniki badań krwi, które zostaną przekazane do laboratorium w poniedziałek.  

 W związku z tragicznym wydarzeniem specjalne oświadczenie wydał w niedzielę prezydent Sopotu Jacek Karnowski. 

  "Pragnę wyrazić głębokie współczucie dla wszystkich poszkodowanych w nocnej tragedii, która wydarzyła się w Sopocie. To bezprecedensowy wypadek, mający znamiona zamachu terrorystycznego, który dotychczas nie miał miejsca w naszym mieście i miejmy nadzieje nigdy się nie powtórzy. To był obraz prawdziwej katastrofy, ponad dwadzieścia osób rannych rozrzuconych na przestrzeni kilkuset metrów w środku kilkudziesięciotysięcznego tłumu" - napisał Karnowski w przekazanym mediom oświadczeniu.  

 Podziękował jednocześnie mieszkańcom i turystom, którzy pomagali rannym i "pomogli ująć sprawcę tego szalonego czynu", a także pogotowiu, strażakom, policji, WOPR i straży miejskiej.  

 "Od kilku lat alarmuję policję o potrzebie większej ilości pieszych i zmotoryzowanych patroli w Sopocie. Szczególnie w piątkowe i sobotnie noce, kiedy na ulicy Bohaterów Monte Cassino, w Dolnym Sopocie przebywa kilkadziesiąt tysięcy osób. W zeszłym roku apelowałem o przywrócenie +ładu i porządku+ i zlikwidowanie nielegalnego spożywania alkoholu. Moje żądania potraktowane zostały jako +konflikt z policją+" - czytamy w oświadczeniu Karnowskiego.   

Jak podkreślił, tym razem zwraca się nie z prośbą, ale "żądaniem przywrócenia ładu i porządku".  

 Zdaniem Karnowskiego, mieszkańcy Sopotu i turyści mają prawo czuć się w tym mieście bezpiecznie. "A do tego potrzebne są wspólne działania wszystkich! Mieszkańców, policji, Miasta i prowadzących działalność gospodarczą" - nadmienił.   

Karnowski zadeklarował jednocześnie wszelką pomoc dla poszkodowanych ze strony miasta tj. psychologiczną, podczas rehabilitacji i wsparcie w czasie rekonwalescencji.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy