Chcesz powalczyć z drogówką? Zobacz, kiedy masz szansę
Policjantom przy mierzeniu prędkości aut lub badaniu stanu trzeźwości kierowców zdarzają się pomyłki. Na co uważać, by nie zostać naciągniętym na mandat?
Każde urządzenie do mierzenia prędkości (fotoradar, ręczny miernik radarowy czy laserowy), musi mieć aktualne świadectwo legalizacji. Oznacza ono, że urządzenie jest sprawne i może być wykorzystywane przez funkcjonariuszy na drodze.
Mundurowi pilnują terminów "przeglądów" swoich radarów i używanie mierników bez legalizacji jest dość sporadyczne. Jeśli jednak tak się zdarzy, mamy szczęście - na pewno nie dostaniemy mandatu.
Jak sprawdzić, czy fotoradar czy "suszarka" ma ważną legalizację? Przed przyjęciem mandatu mamy prawo poprosić o pokazanie odpowiedniego dokumentu - funkcjonariusz musi go okazać. Znajdziemy w nim datę ważności legalizacji wraz z numerem seryjnym urządzenia, dla którego została wydana.
Tu ważna uwaga! Wśród kierowców krąży plotka, jakoby także zasilacz do radaru musiał mieć odrębną legalizację, prawo jednak nie przewiduje takiego obowiązku.
Można jednak próbować podważać mandat, jeśli zauważymy błędy pomiarowe. Zobacz, na co trzeba zwracać szczególną uwagę.
Dwa auta w kadrze
Jeśli na zdjęciu z fotoradaru w kadrze widać dwa samochody, nie ma pewności, czyja prędkość została zmierzona. Chociaż fotoradary wykonują dwa zdjęcia, a więc widać, które auto wyprzedzało, to wątpliwości pozostają. Z tego powodu niektóre zdjęcia są sprytnie ciasno kadrowane, aby było na nich widać tylko jeden pojazd. Jeśli dostaniemy taką fotografię, poprośmy o pokazanie pełnego kadru. Jeśli widać nam nim dwa samochody, to powinno wystarczyć, aby nie dostać mandatu.
Nie ma przepisów zabraniającychukrywania fotoradarów. Jednak urządzenie musi znajdować się w oryginalnej obudowie, przewidzianej przez producenta. Gdy zostanie zamaskowane, np. w koszu na śmieci, zdjęcie nie jest podstawą do ukarania kierowcy.
Niewidoczna twarz
Na zdjęciu z fotoradaru może być niewidoczna twarz kierowcy. Jeśli nie pamiętamy, kto prowadził, zostaniemy ukarani za niewskazanie sprawcy wykroczenia. Grozi za to mandat do 500 zł, ale bez punktów karnych.
Brak ostrzeżenia przed fotoradarem
Według obecnych przepisów, na drodze o dopuszczalnej prędkości do 60 km/h ostrzeżenie o stacjonarnym fotoradarze, kierowcy muszą zobaczyć od 100 do 200 m przed urządzeniem. Na pozostałych drogach jest to 200 do 500 m, z wyjątkiem autostrad i dróg ekspresowych - tam znak musi się znaleźć od 500 do 700 m przed urządzeniem. W przypadku przenośnych fotoradarów, znakiem musi ostrzegać tylko straż miejska.
Brak ostrzeżenia przed fotoradrem to błąd, można podważyć taki mandat.
Pomiar radarem Rapid
Tradycyjny miernik radarowy mierzy prędkość dość szeroką wiązką fal. Nie powinno się mierzyć prędkości, jeśli obok siebie jedzie kilka aut, bo nie ma pewności, które uchwycił radar. Jeśli policjant się uprze, można spróbować zwrócić mu uwagę na swoje wątpliwości. Kiedy odmówi nam racji, pozostaje nieprzyjęcie grzywny i czekanie na sprawę w sądzie.
Trzeba też pamiętać, że miernik Rapid mierzy prędkość największego pojazdu.
W przypadku Rapidów, pomiar powinien odbywać się pod kątem 0 stopni, czyli na wprost. W praktyce mundurowi stoją na poboczu, czyli pod kątem. Jednak ten błąd wpływa na korzyść kierowcy, ponieważ zaniża prędkość.
Pomiar laserem z większej odległości
Nowe mierniki laserowe potrafią mierzyć prędkość nawet z ponad kilometra. To, co jest ich wielką zaletą, równocześnie bywa wadą. Wystarczy lekkie drżenie ręki, aby punkt pomiaru został przesunięty na inne auto.
Kiedy zostaniemy zatrzymani przez policjanta z "laserem", warto poprosić o pokazanie na wyświetlaczu, z jakiej odległości zostaliśmy "ustrzeleni". Jeśli jest to więcej niż 600 m, a przed lub za nami jechał inny pojazd, można próbować negocjować. Argumentem powinno być wskazanie, że z takiej odległości to niekoniecznie my zostaliśmy zmierzeni. Jeśli nie zostaniemy wysłuchani, pozostaje walka o swoje racje w sądzie. Szanse na wygraną nie są jednak duże.
Wiele zamieszania wzbudza najnowszy zakup policji, czyli oznakowane Alfy Romeo wyposażone w wideorejestrator i radar Iskra. W niektórych mediach pojawiła się informacja, że w większości z tych aut radary Iskra są nielegalne i można w sądzie podważyć wyniki pomiaru. Chodzi o spór między oficjalnym dystrybutorem Iskry w Polsce, a firmą, która w niższej cenie dostarczyła sprzęt policji. Drogówka jednak ma komplet dokumentów świadczących, że jej sprzęt jest legalny. Nie ma więc podstaw podważenia legalności radaru.
Wbrew obiegowym opiniom, radiowóz z wideorejestratorem nie wysyła żadnych fal - mierzy prędkość innych aut z własnego prędkościomierza. Z tego powodu policjanci muszą najpierw dogonić kierowcę, a następnie na początku i końcu pomiaru utrzymywać ten sam dystans do namierzanego pojazdu. Jeśli będą zbliżać się do ściganego auta, pomiar nie będzie prawidłowy, ponieważ zawyżą jego prędkość (takie nagranie może być powodem do odwołania się od mandatu).
Policyjny przenośny alkotest może wykryć nie tylko alkohol wydychany z płuc, ale także alkohol resztkowy z jamy ustnej po wypiciu małej dawki alkoholu, zjedzeniu cukierka z alkoholem czy użyciu odświeżacza do ust. Co więcej, jako alkohol mogą być potraktowane substancje w dymie tytoniowym.
Jeśli policjant przed kontrolą nie zapyta, czy kierowca niedawno jadł lub palił, wynik badania alkomatem może być zafałszowany. Badanie powinno być wykonane ok. 15 minut od momentu jedzenia lub palenia - po tym czasie znika alkohol resztkowy.