Bezkarne paliwo z wodą!
Badając paliwa kontrolerzy kierują się przede wszystkim względami ochrony środowiska, a nie troską o silniki naszych samochodów. Nie bada się np. zawartości wody w benzynie. Właściciel stacji może więc ją bezkarnie dolewać i nie możemy go ukarać - przyznaje Ewa Kubis z UOKiK.
To nie jedyna dziura w przepisach. Obowiązujące prawo nie pozwala np. karać tych, którzy zimą sprzedają letni olej opałowy.
Inspekcja Handlowa na podstawie ponad tysiąca próbek zbadała jakość paliwa na polskich stacjach benzynowych. W zeszłym roku 22 procent paliwa było złej jakości, w tym roku zakwestionowano 16 procent próbek.
Jeśli porównamy to z wynikami z poprzedniego roku to mamy wyraźny spadek paliwa gorszej jakości - powiedziała Ewa Kubis, wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
- Z drugiej jednak strony mamy niepokojące zjawisko recydywy. Są stacje, które z uporem wprowadzają złe paliwo do obrotu, nie wierząc w zapowiadane przez Inspekcje Handlową powtórne kontrole - dodaje Ewa Kubis. W tym roku oszustom grozi nawet milion złotych kary i pięć lat więzienia. Ustawa przewiduje też karę grzywny dla tych, którzy nieumyślnie sprzedają złe paliwo. Wynosi ona 250 tys. zł.
Inspekcja Handlowa skierowała do prokuratury dotychczas 42 wnioski o ukaranie przedsiębiorców zajmujących się obrotem paliwami. Najwcześniej prokuratura wypowie się w tej sprawie jesienią tego roku.
Kubis zwróciła także uwagę na inny problem: stosowane podczas kontroli normy krajowe i europejskie są głównie ustawione pod kątem ochrony środowiska. Nie uwzględnia się natomiast wpływu jakości paliwa na pracę silników w samochodach.
Zgodnie z normą krajową, jak i europejską nie bada się takich parametrów jak gęstość paliwa, zawartość rozpuszczalników i miedzi w paliwie. A te parametry mają bezpośredni wpływ na pracę silników - wyjaśniała Kubis.
Jak zauważyła, pominięcie w badaniu parametru gęstości powoduje, że dolewanie wody do paliwa na stacjach benzynowych jest praktycznie bezkarne, ponieważ takie przypadki trudno wykryć, stosując tradycyjne metody badań.
- Każdy kierowca tankujący na stacji benzynowej - jak przekonuje Władysław Maciejowski z Polskiej Izby Paliw Płynnych - może rozpoznać "chrzczone" paliwo. Nie potrzeba do tego dyplomu z chemii.
- Jeżeli nie mamy zaufania do stacji, bacznie obserwujmy dystrybutor: Tam widać czy paliwo jest przeźroczyste, czy nie ma zanieczyszczeń. Gdy w paliwie jest woda, jest ono mętne - mówi Maciejowski.
- Równie czujnie wąchajmy. Jeśli czuć siarkowodów, to znaczy, że paliwo może być zasiarczone - dodaje Maciejowski. - W ten sposób możemy jednak rozpoznać tylko najprymitywniej "chrzczone" paliwo. Gdy oszuści używają po prostu gorszej jakości komponentów, to jesteśmy bezradni, a wadę może wykazać tylko kontrola.
Główny inspektor Inspekcji Handlowej Stanisław Nowak zapowiedział, że stacje paliw oraz hurtownie będą nadal systematycznie kontrolowane.
- W tym roku skontrowaliśmy 27 hurtowni i zbadaliśmy 66 prób paliw, z których 20 okazało się paliwem złej jakości. Już sam fakt, że ponad 30 proc. hurtowni posiada złe paliwo sprawia, że takie badania są konieczne - powiedział Nowak.
Kubis poinformowała też, że Inspekcja po raz pierwszy kontrolowała stacje również w tzw. systemie europejskim. Wyniki takiej kontroli ma obowiązek przesłać do Komisji Europejskiej.
- Wykonanie badania europejskiego pozwoli porównać jakość polskiego paliwa z paliwami z innych krajów europejskich. Będzie to jednak możliwe dopiero za rok, gdyż pierwszy raport do Komisji zostanie oddany w czerwcu 2005 roku - podkreśliła.
Zobacz ostatnie wydanie naszego biuletynu.