Autostrady po polsku...
Autostrada A1 z Grudziądza do Torunia miała powstać już dawno. Problem jednak w tym, że nie wiadomo, kto ma ją wybudować.
Do tej pory było to zadanie firmy GTC, teraz jednak minister Jerzy Polaczek cofnął jej koncesję na budowę. Według Polaczka resort wybuduje trasę dużo taniej.
Plan ministra jest bardzo prosty - resort nie musi na takiej budowie zarobić, w przeciwieństwie do prywatnej spółki. O wiele ważniejszy w tym sporze jest jednak fakt, że GTC otrzyma z budżetu wysokie dopłaty w przypadku, gdy ruch na autostradzie będzie niewystarczający. A to bardzo prawdopodobne, bo według prognoz za ponad 10 lat autostradą A1 na północy pojedzie 15 tys. samochodów na dobę, a na południe od Łodzi - 50 tys.
Problem w tym, że GTC najpierw wręczono koncesję, a później zaczęły się negocjacje dotyczące ceny.
- To tak jakby kupować mieszkanie - podpisać umowę przedwstępną, wpłacić zaliczkę, a dopiero potem zapytać się, ile to mieszkanie tak naprawdę kosztuje - mówi Andrzej Maciejewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Dlatego rząd woli zapłacić firmie za cofnięcie koncesji 40 mln zł odszkodowania niż dopłacić do nierentownego biznesu kilka miliardów.
Czy jednak przewidywania dotyczące ruchu na autostradzie A1 sprawdzą się? Stalexport, który jest koncesjonariuszem odcinka autostrady A4 między Krakowem a Katowicami zarabia i notuje coraz większy ruch, mimo absurdalnie wysokich cen, nierównej nawierzchni i nieustannych remontów, wiążących się ze zwężeniami i ograniczeniami prędkości.
Zjedź na pobocze.