A teraz posypią się mandaty
Praworządny, świadomy obywatel, pamiętający, że nie wolno mu pozostawać obojętnym na dziejące się wokół zło, dzwoni na policję z informacją o grasującym w okolicy piracie drogowym.
"Proszę zaczekać, za chwilę przyjeżdżamy". Gdy patrol pojawia się we wskazanym miejscu, po piracie nie ma oczywiście śladu. Jest za to kierowca, proszący o interwencję. Aby uniknąć pustego przebiegu, funkcjonariusze postanawiają skontrolować jego samochód. Odkrywają brak aktualnych badań technicznych w dowodzie rejestracyjnym, okazuje się też, że w aucie nie działa prawy kierunkowskaz. Mandat, kłopoty... Co uczyni następnym razem praworządny, świadomy obywatel?
Na pewno dwa razy zastanowi się, zanim sięgnie po telefon i wystuka numer 997...
Nasz czytelnik, który interweniował w sprawie wadliwie, jego zdaniem, funkcjonującej sygnalizacji świetlnej na jednym ze skrzyżowań w Bielsku-Białej (w ramkach obok znajdziesz historię całej korespondencji), osobiście nie ucierpiał wskutek swojej gorliwej, obywatelskiej postawy, ale po pierwsze, nic nie załatwił, a poza tym ściągnął kłopoty na innych.
Policja, również po wywołanej listem czytelnika interwencji INTERIA.PL, stwierdziła, że na wspomnianym skrzyżowaniu wszystko działa jak należy, a niebezpieczeństwo powodują, jak zwykle, sami kierowcy. Dlatego podjęto decyzję "o wzmożeniu patroli (wyposażonych wideoradary i wideorejestratory) przy skrzyżowaniu ulicy Żywieckiej i Skłodowskiej. Kierowcy, którzy dopuszczą się wykroczeń, poniosą konsekwencje".
Będzie zatem jak było, czyli niebezpiecznie. Tyle, że posypią się mandaty. A praworządny, świadomy, nie obojętny obywatel będzie musiał trzymać język za zębami i nie przyznawać się, że to właśnie on ściągnął na Żywiecką i Skłodowskiej wideoradary i wideorejestratory.
A tak przy okazji, dzięki lekturze wyjaśnienia przesłanego przez oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej, poznaliśmy nowe, fachowe pojęcie: "czasy międzyzielone"...