Subaru Forester 2.0 XT Comfort - test
Subaru z benzynowym, turbodoładowanym silnikiem od zawsze oznaczało mnóstwo emocji w czasie jazdy. Najnowszy Forester 2.0 XT ma niemal wszystko, co trzeba, by je zapewnić. Nadal jest szybki, ale odznacza się już zupełnie innym charakterem niż poprzednicy.
Najważniejsza część Forestera 2.0 XT pozostała taka sama od czasów pierwszej generacji. To turbodoładowany silnik benzynowy i napęd na cztery koła. W nowym aucie najbardziej zmieniło się jednak to, co pomiędzy nimi, czyli skrzynia biegów. Subaru zaaplikowało bowiem Foresterowi 2.0 XT przekładnię bezstopniową, nie dając klientowi możliwości wyboru klasycznej skrzyni ręcznej.
Spokój zamiast emocji
Gdyby nie moc 240-konnego silnika, w czasie jazdy ciężko byłoby mówić o jakichkolwiek emocjach. Auto ma zupełnie inny charakter, niż np. model z lat 2003-2008. W odmianie 2.0 XT był trochę nieokiełznany, ale za to pozwalał na zamaszystą, pełną poślizgów jazdę.
Forester 4. generacji idzie z duchem czasu i wszelkie próby szaleństwa gasi w zarodku. To wina lub zasługa - jak kto woli - seryjnego układu VDC (ESP), bez możliwości pełnego odłączenia. W slalomie, czy też przy próbie ominięcia przeszkody, szybko i wyraźnie ingeruje on w poczynania kierowcy. Kontroluje nie tylko układ ABS i silnik, ale także wpływa na rozdział momentu obrotowego przekazywanego przez stały napęd na cztery koła. W rezultacie nie pozwala autu na jakąkolwiek jazdę poślizgami czy też rzucenie tyłem w zakręcie poprzez odjęcie nogi z gazu.
Nowy Forester ma po prostu spokojny charakter i na drodze jest solidny. Oznacza to, że prowadzi się pewnie przy dużych prędkościach, nie wpada w kołysanie, nie "kładzie" się w zakrętach i nie nurkuje w czasie hamowania. Zresztą hamulce ma niezłe i odporne na przegrzanie. Podczas prób hamowania (na oponach zimowych), auto zatrzymywało się na dystansie nie dłuższym niż 40,9 m.
Największa wada układu jezdnego Subaru to spora podsterowność. Jest ona jednak łatwo wyczuwalna, dzięki układowi kierowniczemu o dobrze dobranej sile elektrycznego wspomagania. Przydałoby się jednak, aby ruchy kierownicą były szybciej przekazywane na przednie koła.
Forester zapewnia za to porządny komfort jazdy. Wystarczająco harmonijnie rozprawia się z zapadniętymi studzienkami czy też progami zwalniającymi. Przy tym, spod podłogi nie dochodzą żadne piski, ani stuki, a szum wiatru owiewającego nadwozie utrzymuje się w klasowej normie. Co ważniejsze, nierówności następujące jedna po drugiej nie wytrącają auta z równowagi.
Szybciej, ale...
Dwulitrowy silnik benzynowy został oparty na jednostce znanej z Subaru BRZ. W odróżnieniu od niej, oprócz turbosprężarki, otrzymał bezpośredni wtrysk paliwa w miejsce bezpośrednio-pośredniego. 2.0 XT według danych producenta generuje moc 240 KM przy 5600 obr./min i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego w zakresie 2400-3600 obr./min. To sprawia, że Forester od 0 do 100 km/h rozpędza się w czasie 7,2 s. Co ciekawe, najlepiej przyspiesza w ustawieniu S, a nie S# systemu SI-DRIVE, wpływającego na pracę całego układu napędowego.
Bokser Subaru ma pewną słabość przy niskich obrotach, a swoją moc oddaje w sposób liniowy. W jego przypadku nie ma mowy o jakimś mocnym "kopnięciu" w plecy w momencie, gdy turbina dochodzi do głosu, ani też błyskawicznym wdrapywaniu się pod czerwone pole obrotomierza. Reakcje silnika na dodanie gazu są szybkie, jednak nie pasują do nich określania spontaniczne czy żywiołowe. Jednostka napędowa wyróżnia się za to dobrą kulturą pracy oraz przyjemnym brzmieniem. Co więcej, na wysokie obroty wchodzi, jakby od niechcenia. Niestety, za częste korzystanie z pełnej mocy płaci się dużym zużyciem paliwa, wynoszącym nawet ponad 20 l/100 km. Przy spokojnym podróżowaniu w trasie 2.0 XT potrafi być nawet oszczędne, zbliżając się do poziomu około 8 l na 100 km. W mieście ciężko z kolei zejść poniżej 14 l/100 km.
Lepszej nie ma!
Bezstopniowa skrzynia (Lineartronic) w aucie pokroju Forestera nie jest tym, o czym marzy przyszły właściciel. Okazuje się jednak, że Japończycy tylko połowicznie zrobili im na złość. Dlaczego? Bo 2.0 XT skrywa bodajże najlepszą obecnie przekładnię CVT. Odbiera wprawdzie autu animuszu przy ruszaniu z miejsca, ale później swoje zadania spełnia już tylko dobrze. Czyli ma szybkie reakcje na gaz i zgodnie ze swoją naturą pracuje gładko, bez żadnych szarpnięć.
Najlepsze jest jednak to, że w trybie S# Lineartronic zachowuje się jak automat. Przy przyspieszaniu nie przeciąga obrotów i wręcz symuluje zmianę biegu na wyższy. Co więcej, w trybie ręcznym pojawia się 8 przełożeń w miejsce standardowych 6. Można je obsługiwać także ręcznie - za pomocą łopatek za kierownicą lub drążka zmiany biegów. Jakby tego było mało, w trybie manualnym sterownik pracy przekładni nie wtrąca się, nie przerzucając biegu nawet, jeśli obroty zbliżają się do maksymalnych.
Obszerna kabina
Mimo że Subaru nie jest najbardziej wyrośniętym przedstawicielem segmentu kompaktowych SUV-ów, wewnątrz oferuje mnóstwo miejsca. Fotel kierowcy można odsunąć tak daleko, jak u żadnego konkurenta, a z tyłu więcej przestrzeni na kolana ma tylko najnowsza Toyota RAV4. Niestety, mimo najszerszej kabiny w klasie, najwygodniej podróżuje się tutaj w dwie osoby, ze względu na sposób wyprofilowania siedziska.
Bagażnik ma pojemność od 505 do 1577 l. W pierwszym przypadku to porządny wynik, choć po złożeniu oparcia kanapy - albo za pomocą "grzybków" na jego szczycie, albo też przyciskiem w bagażniku - staje się przeciętny. W jego zagospodarowaniu pomaga podwójna podłoga z przegródkami na drobiazgi. Pod nią znalazło się miejsce na dojazdowe koło zapasowe.
Pokrywa bagażnika w 2.0 XT jest obsługiwana elektrycznie. Można ją otwierać i zamykać albo za pomocą przycisku na pokrywie lub w desce rozdzielczej. Jest też przycisk w kluczyku, służący jednie do otwierania.
Poprzednia epoka
Subaru zapewnia niezłą pozycję do jazdy. Kierownica ma duży zakres regulacji, jednak umieszczona została pod sporym kątem, a osłona między nią, a zestawem zegarów - to kawałek tandetnego materiału.
Na elektrycznie ustawianym fotelu, bez regulacji lędźwiowej, podróżuje się trochę jak na stołku, co jest winą krótkiego siedziska. Fotele bez większego problemu wytrzymują za to konfrontację z ostro przejeżdżanymi zakrętami.
Smutne, czarne i pozbawione stylistycznej finezji wnętrze Forestera nieco przytłacza. Wprawdzie nie cierpią na tym, ani funkcjonalność, ani też ergonomia, ale można by oczekiwać zdecydowanie więcej. Plus za miękki materiał w górnej części kokpitu, minus - za przeciętne spasowanie niektórych elementów oraz brak wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej. Jakby w zastępstwie, pośród funkcji komputera pokładowego znalazło się menu pokazujące stopień wciśnięcia pedału gazu, ciśnienie ładowania oraz temperaturę oleju.
Subaru wycenia Forestera 2.0 XT na kwotę 160 388 zł. Auto jest niemal w pełni wyposażone, ale wcale nie tanie. Za około 13 tys. zł więcej można kupić 225-konne Audi Q5 quattro.
Nowy Forester 2.0 XT to auto pełne skrajności. Jego silnik jest dynamiczny i paliwożerny. Przekładnia CVT spisuje się świetnie, ale w jej miejsce aż się prosi o skrzynię ręczną. Wnętrze jest z kolei obszerne i dobrze wyposażone, jednak do bólu smutne. Tradycyjnie dla Subaru, auto ma znakomity napęd 4x4 i dobrze rozprawia się z nierównościami jezdni. Brakuje tylko emocji.
Tekst: Maciej Struk, zdjęcia: Robert Brykała