Skoda znaczy luksus?

Skoda coraz skuteczniej zabiega o to, by nieustannie doklejana jej łatka gorszego dziecka koncernu VW raz na zawsze odeszła w niepamięć.

Podczas jazd testowych, jakie odbywały się 5 września w Kopenhadze, mieliśmy okazję przyjrzeć się z bliska czeskiej recepcie na sukces w klasie wyższej średniej. Odmłodzoną skodę superb można już spotkać w salonach.

Superb po restylingu niewiele różni się od swojego poprzednika. Nieco zmieniony kształt grilla, kierunkowskazy boczne przeniesione na lusterka, ozdobne, chromowane listwy czy nowe, bikseonowe reflektory (ze zintegrowanymi światłami przeciwmgielnymi), to w zasadzie detale, które na pierwszy rzut oka łatwo przeoczyć. Zapewne ucieszy to właścicieli samochodów starszej generacji. Kosmetyczne zmiany miały na celu jedynie odrobinę odświeżyć wciąż elegancką sylwetkę wozu, którego następca, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, pojawi się najprawdopodobniej za około dwa i pół roku.

Reklama

Nowością zaprezentowaną podczas jazd testowych w Kopenhadze była superb w prestiżowej wersji Laurin&Klement. Sygnowana nazwiskami założycieli marki, skoda kierowana jest raczej do wąskiego i wymagającego grona odbiorców. Samochód kosztuje o około 3 tys. zł więcej niż najwyżej dotychczas stawiana wersja Platinium (najtańsza superb Laurin&Klement z silnikiem 1,8 l. turbo kosztuje ok. 114 tys. zł.).

Tym, co wyróżnia superba Laurin&Klement, jest jasnoszara, skórzana tapicerka (połączenie skóry naturalnej i ekologicznej), drewnopodobne wykończenie wnętrza, oraz subtelne detale z logo L&K (np. listwy progowe) mające za zadanie przypominać, że podróżujemy samochodem z najwyższej skodowskiej półki. Zrezygnowano natomiast z opcji footboard (będącej na wyposażeniu wersji Platinium), czyli możliwości składania środkowej części oparcia fotela pasażera, co daje możliwość rozprostowania nóg osobie podróżującej na tylnej kanapie.

Mimo liftingu, nie wszystko jednak udało się poprawić, pozostała np. klimatyzacja "climatronic" pozbawiona możliwości strefowej regulacji temperatury na kierowcę i pasażera. Na szczęście to właściwie wszystko do czego można i należałoby się przyczepić. Prócz wspominanej jednostrefowej klimatyzacji, która w autach tej klasy jest rozwiązaniem mocno archaicznym, superb w wersji Laurin&Klement uchodzić może niemal za wzór. Bogate wyposażenie standardowe nie oznacza jednak, że lista opcji jest uboga. Za niecałe 8 tys. zł. zamówić można np. system multimedialny z odtwarzaczem DVD, wyposażonym w ciekłokrystaliczny monitor montowany pod dachem - mniej więcej tyle kosztuje też system nawigacji satelitarnej.

Laurin&Klement dostępny jest tylko z mocniejszymi jednostkami napędowymi z gamy superba. Zrezygnowano np. z 1,9 litrowego, 105 konnego diesla i dwulitrowej wersji benzynowej (140KM). W ofercie pozostały natomiast 2,8 litrowy, benzynowy V6 o mocy 193 KM oraz 1,8 l. turbo rozwijający 150KM.

Najmniejszy diesel - 2,0 TDI DPF dysponuje mocą 140 KM. Ciekawą propozycją jest również superb z 2,5 litrowym turbodoładowanym, sześciocylindrowym dieslem rozwijającym moc 163KM (przy 4000 obr./min) i moment obrotowy 350 Nm dostępny już od 1250 obr./min.

Jednostka ta wydaje się wręcz stworzona do współpracy z pięciostopniową, automatyczną skrzynią gwarantującą wysoki komfort podróżowania. Do tej ostatniej można mieć wprawdzie parę zastrzeżeń (raczej ospale reaguje na "kick down", podobnie zachowuje się też w trybie półautomatycznym), ale takie połączenie wydaje się być optymalne dla tego typu auta. Przyspieszenie od zera do 100 km na godzinę zajmuje 10,3 sekundy, a prędkość maksymalna to 217 km/h. Średnie zużycie paliwa nie powinno przekraczać 8 l. Za tak wyposażonego superba przyjdzie nam jednak sporo zapłacić. Ceny 2,5 TDI z automatyczną skrzynia biegów zaczynają się od ok. 165 tys. zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: luksus | Skoda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama