Czytelnik testuje Focusa ST. "Nie jestem Stigiem"
Wierni czytelnicy wiedzą, że nasze samochody testowe często trafiają w wasze ręce. Tym razem - zwycięzca jednego z konkursów organizowanych przez redakcję moto.interia.pl na profilu Moto na facebooku - przez kilka dni miał okazję testować Forda Focusa ST...
Jakie wrażenia wywarł na czytelniku jeden z najciekawszych hothatchy ostatnich lat? Przekonajcie się sami! Zapraszamy do lektury.
"Na wstępnie zaznaczam, że poniższe stwierdzenia są subiektywne, gdyż na co dzień tego typu samochodami nie jeżdżę. Niemniej śmiało możecie traktować to, jak wrażenia z jazdy gościa, który normalnie użytkuje samochód o mocy 140 KM.
1. Dźwięk silnika (to najfajniejsze)
248 KM robi swoje! Piękny ryk silnika przy kręcącej się turbinie, choć - z tego co czytałem - poprzednik był jeszcze głośniejszy. Rasowy wydech przyciąga uwagę przechodniów...
2. Jednostka napędowa
Wciska w fotel konkretnie, dostęp do momentu w szerokim zakresie obrotów. To sprawia, że gładko i szybko wykonuje się manewry wyprzedzania. Opóźnienie turbiny jest małe, zadowalające do szybkiego reagowania na sytuacje na drodze.
Generalnie bardzo fajnie się sprawdza połączenie turbiny, wysokociśnieniowego wtrysku paliwa i zmiennych faz rozrządu.
Ford focus ST
Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie zużycie paliwa. Przy ostrej jedzie po mieście auto spalało maksymalnie 12 l/100 km. Przy jeździe normalnej po mieście i poza - zużycie dokładnie takie samo, jak w mojej wolnossącej 2,0-litrowej jednostce (9-10 l/100 km). Byłem naprawdę miło zaskoczony.
3. Układ jezdny i zawieszenie
Nie miałem do czynienia z tak mocnymi "przednionapędówkami". Przy przyspieszaniu trzeba trzymać mocno kierownicę (szczególnie, gdy na drodze koleiny). Z tego względu, aż się prosi - dla bezpieczeństwa - o łopatki i sekwencyjną skrzynię. Mimo wyposażenia samochodu w ASR i ETVC (przyhamowuje koło, które wpada w poślizg, dzięki czemu więcej momentu trafia na drugie koło) samochód ma duże problem z przeniesieniem 360 Nm na asfalt. Miałem okazję przetestować auto na bardzo mokrej nawierzchni - i przód ślizgał się niemiłosiernie. Szczególnie, gdy od zera musiałem rozpędzić się do dość dużej prędkości. Koła kręciły w miejscu jeszcze na dwójce, pomogło dopiero wrzucenie trzeciego biegu...
Bardzo precyzyjny układ kierowniczy, który - nie wiem, czy to złudzenie (nie złudzenie, auto posiada układ adaptacyjny układ kierowniczy o zmiennym przełożeniu - przyp. red.) - stawał się czulszy przy bardziej ekstremalnych manewrach, poślizgach itp. W tym aucie można bardzo szybko i sprawnie posługiwać się kierownicą.
Poza tym, samochód bardzo dobrze "klei" się do drogi, nie ma tendencji ani do nadsterowności, ani podsterowności. Kilka razy wchodziłem "agresywnie" w zakręty i byłem miło zaskoczony. Dziób wtedy, kiedy trzeba pochylał się do przodu, a samochód trzymał zaplanowany tor jazdy.
Do "Stiga" mi jednak daleko, więc nie wiem, jak Focus zachowywałby się przy bardzo ostrym traktowaniu.
Hamulce - rewelacyjne. Zaraz po oddaniu auta przesiadłem się do mojej Mazdy, która ma naprawdę dobre hamulce (albo tak mi się przynajmniej wydawało) - duże tarcze, klocki itd. Czekała mnie, niestety, niemiła niespodzianka - hamowanie jak w maluchu. Prawie nie wyrobiłem się na zakręcie. Między Focusem ST a "cywilnym" autem jest ogromna różnica!
Zawieszenie dodatkowo mnie zaskoczyło - dostatecznie twarde do sprawnego pokonywania zakrętów, a jednocześnie na tyle miękkie i komfortowe, żeby poruszać się bez bólu kręgosłupa po polskich, dziurawych, drogach. Jest sportowo, ale nic się nie tłucze, a plomby z zębów nie wypadają.
4. Wnętrze
No cóż - nie jest to samochód rodzinny. W pierwszy dzień miałem okazję przewieść żonę i córkę, która wiozła ze sobą teczkę z pracami malarskimi w formacie A1. Bez składania tylnej kanapy się nie obeszło. Żona podsunęła przedni fotel i dotykała kolanami deski, co nic nie zmieniło w tym, że córka na tylnej kanapie siedziała bokiem. Na rodzinne wakacje samochód raczej się nie nadaje...
Niemniej, miałem też okazję wieźć z tyłu trzech nastolatków - dla nich było w miarę komfortowo - ale nie o to przecież w takim samochodzie chodzi.
Dla porównania współczesny Fiat Bravo, którego znam dość dobrze, ma zdecydowanie więcej miejsca dla pasażerów.
W Fordzie nieco "przytłaczające" są ogromne i grube fotele. Z jednej strony "kubełki" świetnie i stabilnie utrzymują kierowcę i pasażera, z drugiej zabierają dużo miejsca. Osoby o większych rozmiarach (w pasie) mogą mieć też inny problem. Oparcia są raczej wąskie, więc i boki fotela mogą trochę wbijać się w "tłuszczyk". Ja byłem na styku...
Deska rozdzielcza mnie nie urzekła - to kwestia gustu. Ilość guziczków jest trochę przytłaczająca - nawet dla osoby "technicznej", jaką - bez wątpienia - jestem. Na szczęście, jest kilka fajnych gadżetów przypominających o wersji ST - wyszywane napisy, logo ST na kierownicy, "bajeranckie", podświetlane progi, itd.
Nie wiem, czy to obecnie standard, ale bardzo przydatny był dla mnie system rozpoznawania znaków - ograniczeń prędkości. W polskich warunkach można się wreszcie skupić na jeździe, zamiast na tysiącach przydrożnych tablic..
Na koniec chciałbym podziękować redakcji motoryzacja.interia.pl za zaufanie i możliwość poszerzenia swoich motoryzacyjnych horyzontów. Pozdrawiam".
Od redakcji.
Już niebawem zadebiutuje nowa wersja Focusa ST. Poniżej jego "filmowa" zapowiedź...