Zabójcza jazda pod prąd na autostradzie

To już prawdziwa plaga. Kierowcy przez przypadek oraz zupełnie świadomie poruszają się pod prąd autostradami i drogami ekspresowymi.

Na autostradzie A1 kierowca Hondy poruszając się pod prąd wjechał w ciężarówkę – zginęły 3 osoby, a trzech kolejnych pasażerów odniosło obrażenia.
Na autostradzie A1 kierowca Hondy poruszając się pod prąd wjechał w ciężarówkę – zginęły 3 osoby, a trzech kolejnych pasażerów odniosło obrażenia.Motor

Trzy osoby zginęły w wypadku, do którego doszło 1 listopada na autostradzie A1 w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego. Jadąca pod prąd Honda zderzyła się z ciężarówką. Według wstępnych ustaleń kierowca przejechał około 11 km, zanim doszło do wypadku. To jeden z najtragiczniejszych przykładów jazdy pod prąd. Do tego typu sytuacji dochodzi stosunkowo często, na szczęście nie zawsze kończą się tak tragicznie.

Świadomie ryzykują

Prym wiedzie autostrada A2 w okolicach Strykowa. Kamery zainstalowane nad drogą rejestrują mrożące krew w żyłach manewry kierowców. Część z nich cofa albo zawraca, niemal codziennie ktoś jedzie pod prąd. Tiry blokują całą szerokość jezdni. Wielu kierowców zatrzymuje się, a nawet wysiada, zostawiając pojazd na środku drogi, a pasa awaryjnego używają jako miejsca postoju. Według drogowców oznaczenia na autostradzie są prawidłowe i trudno o pomyłkę. Dlaczego więc kierowcy wykonują manewry, które grożą katastrofą?

Osoba, który przegapi zjazd z autostrady, a następny ma na przykład za kilkadziesiąt kilometrów, ryzykuje, żeby nie nadrabiać dystansu. Stąd zawracanie i jazda pod prąd, do czego przyznają się sami kierowcy. Wychodzą z założenia, że może uda się jakoś wrócić do zjazdu i nic się nie stanie. Niektórzy tłumaczą się roztargnieniem. Policjanci także podkreślają, że nie mają zastrzeżeń do oznakowania wjazdów na drogi jednokierunkowe.

Węzeł Stryków na skrzyżowaniu autostrad A1 i A2, w tym miejscu niemal codziennie ciężarówki jadą pod prąd. (kliknij, żeby powiększyć)Motor

Fatalne pomyłki

Są jednak przypadki, kiedy kierowcy jadą nieświadomie pod prąd. Świadczy o tym ich sposób jazdy: poruszają się lewym pasem jezdni, myśląc, że znajdują się na prawym pasie. Tak było pod koniec października na drodze S7 w okolicy Elbląga, gdzie 76-letni kierowca pomylił wjazdy i znalazł się na niewłaściwej jezdni.

Jak unikać jazdy pod prąd? Trzeba uważnie obserwować znaki, w tym przypadku nakazy jazdy i zakazy wjazdu, a także obserwować innych użytkowników, zwłaszcza kierunek, w jakim się poruszają. W Niemczech problem jazdy pod prąd jest bardziej powszechny. Statystyki Automobilklubu ADAC mówią o średnio siedmiu takich przypadkach dziennie. Na szczęście w większości sytuacji wjazd na jezdnię o kierunku przeciwnym do kierunku ruchu nie kończy się tragedią.

JAK UNIKAĆ PRZYPADKOWEGO WJAZDU POD PRĄD

Najczęściej do wjechania pod prąd dochodzi już na drodze prowadzącej do autostrady. Kierowca skręcający w lewo wjeżdża w pierwszą z możliwych dróg, w rzeczywistości służącą do zjazdu z autostrady. Drugi przypadek wjazdu pod prąd ma miejsce już na samej autostradzie. Auto, które wjeżdża na autostradę, a dokładnie porusza się pasem rozbiegowym, zamiast jechać prosto, zawraca i jedzie pod prąd. Kierowca myśli, że lewy pas autostrady to prawy pas "tradycyjnej" drogi jednojezdniowej. Aby uniknąć takich sytuacji, należy zwracać uwagę na znaki pionowe i poziome (jak na zdjęciu poniżej). Za cofanie czy zawracanie na autostradzie grozi 300 zł mandatu i 5 pkt karnych. Jazda pod prąd to mandat do 500 zł i 2 pkt. Policja za stworzenia zagrożenia może także zatrzymać prawo jazdy.

jak nie jechać pod prądMotor

[1] Jeśli kierowca na wjeździe na autostradę widzi linię warunkowego zatrzymania, oznacza to że jedzie pod prąd.

linia warunkowego zatrzymaniaMotor

[2] Nakaz jazdy z prawej strony znaku.

nakaz jazdy z prawejMotor

[3] Tak najczęściej wygląda skrzyżowanie drogi prowadzącej do autostrady. Trzeba zawsze stosować się do nakazu jazdy z prawej strony znaku.

[4] Kierowcom skręcającym w lewo zdarza się wjechać w pierwszą z widocznych dróg, ignorując znaki na jezdni oraz znak nakazu.

Tekst: Sebastian Sulowski, zdjęcia: PAP, archiwum; "Motor" 47/2015

Motor
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas