Twoje auto jest złożone z dwóch. I nawet o tym nie wiesz!

Przeciętny człowiek - dla własnego dobra - nie powinien wiedzieć dwóch rzeczy: jak robi się kiełbasę i naprawia samochody po wypadkach.

Poznanie tajników wytwarzania wędlin może pchnąć was na niezdrową i pozbawioną smaku drogę wegetarianizmu. Zgłębienie technologii napraw powypadkowych sprawi, że przerzucicie się na komunikację miejską.

Czasy, gdy poskręcany metal prostowało się młotkiem, a wszelkie ubytki równało - "mieszaną w wiadrze" - szpachlówką dawno odeszły do lamusa. Jeśli blacharz i lakiernik nie pójdą na skróty, bez demontażu tapicerek i wnikliwych oględzin na podnośniku, nie odkryjecie wypadkowej przeszłości danego egzemplarza. Na nic zdadzą się też wszelkiej maści mierniki grubości powłoki lakierowej.

Reklama

Odbudowę auta po wypadku porównać można do składania puzzli 3d. Uszkodzone elementy usuwa się rozwiercając fabryczne zgrzewy, w ich miejsce wspawywane są - pochodzące z "dawców" - ćwiartki i połówki. Miejsca łączeń na płycie podłogowej zabezpieczane są specjalnymi masami uszczelniającymi przypominającymi fabryczne.

Właśnie z tego względu weryfikacja historii konkretnego egzemplarza sprawia trudności nawet profesjonalistom. Opukiwanie elementów poszycia miernikiem grubości powłoki lakierowej mija się z celem. Ten pozwala wprawdzie wykryć podwójną warstwę lakieru czy szpachlówkę, ale z jej pomocą naprawia się najczęściej niewielkie "parkingowe" uszkodzenia. By odkryć ingerencję blacharza należałoby raczej sprawdzać słupki czy wnęki drzwi, ale tam - ze względu na skomplikowane kształty - sonda miernika dawać może nieprawidłowe odczyty.

Co więcej - jeśli lakiernik przyłoży się do pracy - niewykluczone, że miernik nie wykaże nawet drugiej warstwy lakieru! Wystarczy przecież zmatowić lakierowany element do fabrycznego podkładu. Zastosowanie szpachlówki może się okazać konieczne wyłącznie w miejscu łączenia elementów (np. na słupku). Z reguły jest to jednak wyłącznie delikatne "liźnięcie" - niewielki pasek o szerokości 2-3 cm. Prawdopodobieństwo, że przyłożycie miernik właśnie w tym miejscu jest niezwykle małe...

Poniżej prezentujemy kilka filmów prezentujących pracę pewnego blacharza z Rosji. Biorąc pod uwagę "partyzanckie" warunki - jesteśmy pełni podziwu dla jego umiejętności. Wypada zauważyć, że nie dysponuje on ani specjalistycznymi wózkami do pasowania elementów (skomplikowana operacja przymierzania ćwiartek i połówek odbywa się przy pomocy prostego kołowrotka!), ani nawet - zdecydowanie ułatwiającą prace - przecinarką plazmową. Największe wrażenie zrobił na nas domowej roboty przyrząd do sprawdzania punktów bazowych karoserii. Wykonano go ze stalowych profili i - przyklejonej do nich "izolacją" - poziomicy...

Chociaż zaplecze techniczne może się wydawać skromne, technologia naprawy niczym (poza sprzętem) nie różni się od tej zalecanej (i stosowanej) przez producentów!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: naprawa samochodu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy