Można wymieniać opony. Ale jakie wybrać?

Interwencja Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego sprawiła, że Ministerstwo Zdrowia poluzowało nieco nałożone na obywateli obostrzenia i udzieliło kierowcom zgody na sezonową wymianę ogumienia.

Skoro już wiemy, że - z zachowaniem środków bezpieczeństwa - bez obaw możemy wybrać się do zakładu wulkanizacyjnego, pojawia się pytanie o to, jakie opony wybrać?

Kwiecień to czas "żniw" dla producentów ogumienia - kierowcy masowo decydują się wówczas na zakup nowego kompletu opon letnich. W ich wyborze zdecydowanie pomógł wprowadzony w listopadzie 2012 roku obowiązek etykietowania opon. Od tego czasu każda nowa opona (wyjątkiem jest m.in. ogumienie sportowe czy specjalne - np. do aut terenowych, a także opony bieżnikowane) sprzedawana w krajach Unii Europejskiej musi być wyposażona w nalepkę, która w czytelny sposób informuje nabywcę o jej właściwościach. Na etykietach znajdziemy podstawowe informacje dotyczące trzech aspektów: efektywności energetycznej (opory toczenia), przyczepności na mokrej nawierzchni oraz generowanego przez oponę hałasu.

Reklama

Pierwsze dwie cechy wyrażane są w skali literowej - od A (najlepsza) do G (najgorsza) i określane na podstawie badań porównawczych z oponami wzorcowymi, których parametry określa specjalne unijne rozporządzenie.

Dlaczego opory toczenia i przyczepność na mokrej nawierzchni są tak ważne z punktu widzenia użytkownika? Odpowiedź jest prosta - im większy opór toczenia tym więcej paliwa zużywać będzie nasz samochód. Problem w tym, że duży opór oznacza też - z reguły - dobrą przyczepność. Dlatego właśnie na oponach znajdziemy również informację dotyczącą przyczepności opony na mokrej nawierzchni. Stosunkowo łatwo jest zrobić oponę, która ma wysokie opory toczenia i dobrze "trzyma się drogi". Sztuka polega na tym, by uzyskać jak najlepszy kompromis między bezpieczeństwem (przyczepność na mokrym) i - właśnie - oporami toczenia, czyli kosztami eksploatacji. Właśnie z tego względu różnice w cenach poszczególnych opon potrafią być znaczne. Wbrew pozorom nie chodzi jedynie o kształt bieżnika - bardzo ważna jest zastosowana do produkcji ogumienia mieszanka. Jej skład (np. proc. udział krzemionki) to pilnie strzeżona tajemnica.

W polskich pogodowych absolutnym priorytetem powinien być właśnie... oferowany przez oponę poziom przyczepności na mokrej nawierzchni. Polskie lato obfituje w gwałtowne ulewy, gdy - w krótkim czasie - na jezdni pojawiają się tony wody. W takich warunkach większość opon radzi sobie raczej kiepsko, co sprawia, że nasze auto staje się bardzo podatne na aquaplaning. Na szczęście są wyjątki. Należą do nich chociażby prezentowane na zdjęciach opony Nokian Wetproof (wodoodporne).  W tym przypadku przyczepność na mokrej nawierzchni to - najwyższa z możliwych - klasa A, a opory toczenia - również bardzo wysoka - B. Dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę (najpopularniejsze rozmiary 15 cali to wydatek około 200 zł za sztukę), wypada też deklarowana przez producenta głośność - 68 dba.

To trzeci z parametrów, o którego wartości mówi nam etykieta opony. Hałas jest szczególnie ważny, gdy często poruszamy się autem na dłuższych dystansach. Pamiętajmy, że skala decybelowa jest skalą logarytmiczną, więc wzrost nawet o 2 decybele oznacza znaczne zwiększenie hałasu! Przykładowo - 65 decybeli to średni poziom "hałasu ulicznego" (tłum ludzi, przejeżdżające auta), ale już 70 decybeli śmiało porównywać można do wyjącego odkurzacza! Właśnie z tego względu 2 czy 4 decybele w dół często oznaczać mogą nawet... 20 proc. różnicy w cenie danej opony! Warto o tym pamiętać, jeśli w samochodowych podróżach spędzamy dużo czasu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy