W normalnym kraju...

W większości normalnych krajów pickupy używane są przez rolników, ewentualnie myśliwych.

W Polsce samochody te kupują właściciele firm.

Skąd takie powodzenie w gruncie rzeczy niezbyt praktycznych samochodów? Za wszystkim stoją oczywiście pieniądze, a konkretnie możliwość odliczenia VAT-u od auta i paliwa.

Decydując się na zakup pickupa klient może wybierać spośród ofert wielu firm. W naszej redakcji mieliśmy okazję porównać dwa pojazdy znajdujące się w czołówce sprzedaży - nissana navarę i mitsubishi L200.

Chociaż oba pojazdy należą do tej samej klasy, to już krótki kontakt z nimi pozwala stwierdzić, że nie mają one wiele ze sobą wspólnego. Navara to auto bardziej luksusowe i komfortowe, ale o odrobinę gorszych właściwościach terenowych. Za to L200 ujmuje niebanalną stylistyką i szybko ujawnia swój bardziej roboczy charakter.

Reklama

Przy odrobinie dobrej woli w navarze można łatwo poczuć się niczym w samochodzie osobowym. Jedynie wysoka pozycja kierowcy, która powoduje, że na większość innych użytkowników dróg patrzymy z góry nie pozwala zapomnieć, że podróżujemy pickupem. To dobrze, bowiem warto o tym pamiętać podczas hamowania oraz na zakrętach. Hamulce są skuteczne, jednak wymagają przyłożenia na pedał sporej siły, natomiast układ kierownicy jest mało bezpośredni, ponadto miękkie przednie zawieszenie, które sprawdza się na drogach o gorszej nawierzchni, powoduje mocne przechylanie nadwozia. Oczywiście nie oznacza to, że navara opuści drogę na pierwszym szybko przejechanym zakręcie. Wprost przeciwnie, jednak dla własnego sumienia i spokoju lepiej zawczasu odpowiednio zwolnić. Natomiast samo prowadzenie nissana nie jest trudne. Warto jedynie pamiętać, że tył pickupa jest dużo lżejszy niż przód, a to oznacza, że podczas dynamicznego startu na mokrej nawierzchni z napędem tylko tylnych kół można zabuksować aż do trzeciego biegu! Można zrobić to tym łatwiej, że pod maską pracuje 2.5-litrowy diesel o mocy 171 KM i momencie 403 Nm.

Ta jednostka napędowa umożliwia sprawne przyspieszanie, a nawet podróżowanie na dłuższe dystanse z prędkościami rzędu 130 km/h. Wówczas ani hałas płynący z komory silnika, ani z napędów ani nawet szum opływającego powietrza nie są jeszcze dokuczliwie.

L200 to w dużej mierze przeciwieństwo navary. Już pierwsze uruchomienie silnika po którym dobiega nas donośny klekot sugeruje, że auto w którym siedzimy nie ma nic wspólnego z samochodem osobowym, a raczej - ciężarówką. Układ kierowniczy swoją precyzją, a raczej jej brakiem również nawiązuje do samochodów ciężarowych - między skrajnymi położenia kierownica ma ponad cztery obroty!

Niestety silnik, który akustycznie zdaje się być potężną jednostką, po dodaniu gazu rozczarowuje. Rzut oka w dane techniczne wszystko wyjaśnia: 2.5-litrowy diesel ma tylko 136 KM mocy (i 314 Nm). Co więcej, w samochodzie bardzo szybko robi się głośno, zarówno od silnika, jak i pędu powietrza. To dziwne, bo to sylwetka navary wydaje się mniej aerodynamiczna. Mała moc L200 powoduje, że samochód słabo radzi sobie przy prędkościach powyżej 100 km/h. Oczywiście można go rozpędzić nawet do 167 km/h (dane fabryczne), ale ze względu na hamulce i zawieszenie oraz sam czas trwania takiego rozpędzania, zdecydowanie nie jest to zalecane.

Wyposażenie navary nie odbiega od poziomu wyposażenia aut osobowych. Kierownica ma wspomaganie, a na pokładzie znajdziemy m.in. klimatyzację, pełną elektrykę, skórzane fotele i nawigację. Użyte materiały są wysokiej jakości, jednak stylizacja deski rozdzielczej przypomina o tym, że podróżujemy półciężarówką.

W tym zakresie mitsubishi nie odstaje od nissana. L200 również wyposażone jest w niemal wszystkie możliwe udogodnienia. Na pokładzie nie znajdziemy co prawda nawigacji, ale już radio z MP3, wysokościomierz, barometr i kompas. Komfort jazdy podnoszą skórzane, podgrzewane fotele i klimatyzacja. Desce rozdzielczej nadano futurystyczny, ciekawy design z niebieskim podświetleniem.

Sterowanie napędami rozwiązano w navarze w podobny sposób, jak w luksusowych SUV-ach. Można zapomnieć o lewarku, wszystko odbywa się za pomocą pokrętła. To nim wybieramy napęd na oś tylną, 4x4 (z blokadą centralnego dyferencjału; navarą nie można więc jeździć po przyczepnych asfaltach z napędem na 4 koła) oraz 4x4 z reduktorem i blokadą dyfra. Ponadto za pomocą stosownego przycisku na konsoli można włączyć blokadę tylnego mostu. W ekstremalnych przypadkach otwarty pozostaje więc tylko przedni dyferencjał. Nieźle!

Jednak L200 jeszcze lepiej niż navara pokazuje, że dopiero w terenie czuje się jak ryba w wodzie. Właściwie tylko charakterystyczny dla wszystkich pickupów długi rozstaw osi, a co za tym idzie niewielki kąt rampowy stanowić mogą pewien problem. Poza tym jest to, co powinno być w rasowej terenówce. Za pomocą lewarka wybieramy tryb pracy napędu: 2WD (napęd tylnej osi) lub 4WD (4x4 z otwartym centralnym dyferencjałem, tryb przeznaczony do jazdy po przyczepnych nawierzchniach). Ponadto tą samą dźwignią możemy zablokować centralny dyfer oraz włączyć reduktor. W odróżnieniu od navary L200 nie ma więc blokady tylnego mostu, ale za to może jeździć po drogach w trybie 4x4. Mitsubishi bije swojego konkurenta jeszcze pod jednym względem - kątów natarcia, zejścia i rampowego. Długie zwisy przedni i tylny w nissanie powodują, że kąt natarcia navary to 29 stopni, zejścia 22 stopnie, a największą porażką jest kąt rampowy - tylko 18 stopni! Pomimo wysokiego prześwitu daje o sobie znać duży rozstaw osi (320 cm, o 20 cm więcej niż w L200). L200 jest lepsze, legitymuje się odpowiednio wartościami: 33, 24 i 25 stopni!

Statystyki mówią jednak, że pickupy jeżdżą głównie po asfalcie. Tutaj punkty - głównie za mocny silnik i sześciobiegową skrzynię (konkurent ma tylko pięć przełożeń) - zbiera nissan. Zawieszenie obu aut rozwiązano już podobnie, z tyłu znajdziemy resory piórowe. Oba samochody zostały również oparte na ramie, to wszystko razem oznacza, że nie można liczyć na szczególny komfort, jednak lepiej nierówności wybiera i tłumi nissan.

A przestrzeń ładunkowa? To dopiero ciekawostka. W L200 jest ona szersza niż dłuższa (najwidoczniej nacisk położono na krótki zwis). Pod względem pojemności dużo lepszy jest nissan, ale to nie oznacza jego zwycięstwa. Ładowność dwutonowej navary to tylko 790 kg, podczas gdy o 200 kg lżejsze L200 może zabrać 900 kg ładunku. Mitsubishi warto pochwalić za jeszcze jedną rzecz - elektrycznie otwieraną tylną szybę, która umożliwia dostęp do części bagażowej z tylnej kanapy.

Na koniec ceny. W oficjalnej sieci dystrybucyjnej testowaną przez nas navarę można kupić za około 160 tysięcy brutto. Cenę łatwo można obniżyć o 9 tysięcy rezygnując z pakietu obejmującego m.in. bluetooth i nawigację. L200 jest wyraźnie tańsze bo kosztuje 136 tysięcy. W tym wypadku warto jednak rozważyć dopłatę do wersji Sport. Za 140 tysięcy otrzymujemy wówczas samochód z tym samym silnikiem 2.5, ale o mocy podniesionej do 160 KM. Różnica pomiędzy podobnie wyposażonymi autami wynosi więc około 10 tysięcy na korzyść mitsubishi.

Które auto wygrywa to porównanie? To zależy do czego ma być stosowane. Ponieważ pickupy kupuje się głównie dla odliczenia VAT-u i eksploatuje na asfaltach to w czołówkach sprzedaży znajduje się navara (chociaż ma niewątpliwą wadę w postaci braku możliwości stałej eksploatacji w trybie 4x4). Natomiast jeśli pickup ma być wołem roboczym, któremu nie raz zdarzy się zjechać w teren to lepszym wyborem wydaje się być L200.

***

Lubisz swoje auto? A może uważasz, że jest złe? Oceń je. Kliknij TUTAJ. A później zjedź na pobocze.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nissan | samochody | zawieszenie | auto | Mitsubishi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy