Volkswagen Tiguan 2.0 TSI – warto się czasem wyłamać ze schematów

SUVy najpierw kupowało się głównie z dieslami, ale wraz z popularyzacją takich modeli, wchodzeniem do nowych segmentów i łagodzeniem ich terenowego charakteru, wzięciem zaczęły się cieszyć wersje z silnikami benzynowymi i napędem na przód. Modele takie jak Tiguan nadal jednak kupowane są najchętniej w odmianach wysokoprężnych. Czy słusznie? Sprawdzamy testując wersję z mocnym silnikiem benzynowym i napędem na wszystkie koła.

Po co w rodzinnym SUVie 4x4, skoro i tak nie zjeżdża się nim w teren? Przyda się to najwyżej zapalonym narciarzom albo działkowiczom. Jest w tym trochę prawdy, ale pod maską naszego Tiguana pracuje 2-litrowy silnik o mocy 190 KM i generujący 320 Nm, który rozpędza to niemałe przecież auto do 100 km/h w 7,5 s. Można powiedzieć, że seryjny napęd 4MOTION jest tu po to, żeby uniknąć buksowania przednich kół przy każdym mocniejszym ruszeniu.

Osoby przyzwyczajone do diesli powinny się przejechać takim autem. Tiguan z 2.0 TDI o identycznej mocy (i większym momencie) jest dynamiczny, ale reakcja na gaz, przyspieszenie i wyraźnie cichsza praca "benzyniaka" robią naprawdę dużą różnicę. Co prawda także przy dystrybutorze, ale spalanie w mieście na poziomie 11-12 l/100 km w SUVie o takich osiągach to wcale nie jest dużo. Diesel spali 7-8 l/100 km, ale jest o 11 tys. zł droższy. Pytanie zatem jak szybko zwróci nam się różnica w cenie i czy nie warto zdecydować się na silnik, z którym o wiele przyjemniej jeździć się na co dzień i znacznie lepiej znosi typową jazdę po mieście.

Reklama

Bez względu na wybór jednostki napędowej, decydując się na Tiguana otrzymujemy przestronnego i bardzo wygodnego SUVa. Deklarowana pojemność bagażnika wynosząca 615 l była prawdopodobnie mierzona przy przesuniętej maksymalnie do przodu kanapie, ale nawet w standardowym ustawieniu kufer jest wystarczający na rodzinny wakacyjny wyjazd.

A jeśli naszym celem jest na przykład domek w lesie, to docenimy całkiem niezłe możliwości terenowe Tiguana. Za dołączanie tylnej osi odpowiada błyskawicznie działające sprzęgło Haldex, na którego pracę możemy wpływać wybierając któryś z trybów offroadowych. Wpływają one także na elektronikę, żeby nie przeszkadzała kierowcy, tylko wspierała go podczas jazdy po nieutwardzonych drogach. Do terenówki SUVowi Volkswagena oczywiście daleko, że sprawny napęd oraz 20-centymetrowy prześwit sprawiają, że zajedzie dalej, niż większość konkurentów.

Znacznie lepiej niż w terenie Tiguan czuje się oczywiście na asfalcie, gdzie zapewnia niezły komfort oraz bardzo pewne, jak na auto tej klasy, prowadzenie. Jest to częściowo zasługą zawieszenia z adaptacyjnymi amortyzatorami, w jakie wyposażony był testowany egzemplarz. Różnice między trybami Sport a Comfort są naprawdę spore. Szkoda tylko, że układ kierowniczy pozostaje mocno wspomagany, nawet jeśli wybierzemy Sport.

Tiguan z mocnym silnikiem benzynowym to niestandardowy pomysł na rodzinnego SUVa, ale naprawdę wart rozważenia. Osoby, które nie chcą rezygnować z osiągów w tego typu aucie nie mają zbyt dużego wyboru na rynku, a i każdy, kto nie robi dużych przebiegów, powinien rozważyć czy faktycznie większy SUV musi mieć diesla pod maską. Bardziej wymagający kierowcy zawsze mogą sięgnąć także po mocniejszą, 230-konną wersję (i chwalić się znajomym, że mają silnik z Golfa GTI), albo poczekać na usportowioną odmianę R, która da dyspozycji aż 320 KM.

Na koniec musimy jeszcze wspomnieć, że Volkswagen Tiguan z mocnym "benzyniakiem" nie jest niestety propozycją tanią. 2.0 TSI ze "środkowym" wyposażeniem Comfortline kosztuje 153 490 zł, a w testowanej najbogatszej Highline 172 390 zł. Dobierając do auta trochę opcji łatwo przekroczyć granicę 200 tys. zł.

MD

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy