Volkswagen Polo 1.2 TSI Highline - test
Czy siedmioletnie już Polo dotrzymuje kroku młodszym rywalom? Tak, ale jego większym wrogiem okazuje się... Golf.
Przeciwnie niż inni producenci Volkswagen wciąż utrzymuje w swojej ofercie liczne auta 3-drzwiowe. W przypadku Polo tylko wersja Cross ma seryjnie pięcioro drzwi.
Do zakupu wariantu 3d ma przekonać niższa cena i system Easy Entry, który polega na tym, że siedziska foteli unoszą się do góry i do przodu, gdy odchyli się oparcie. Dzieciom to wystarczy, dorosłym i tak jest niewygodnie.
Wprawdzie Polo ze swoim prawie 4-metrowym nadwoziem jest całkiem obszerne, ale jego problem polega na tym, że wnętrzem bliżej mu do Up!-a, a cenowo - do Golfa. Między przestronnością Golfa a Polo zieje przepaść, podczas gdy większy model wyceniono na niecałe 10 tys. zł drożej. Ale to zapewne wynika z dużej różnicy wieku: Polo ma już siedem lat.
W obecnej gamie silników 110-konny 1.2 TSI jest najmocniejszy, wyłączając wersję GTI (1.8 TSI 192 KM). Polo w tej wersji jeździ jak "mini-GTI" - od przyspieszenia do 100 km/h ważniejsza jest świetna elastyczność na każdym biegu. Szkoda, że korzystając z dobrodziejstw momentu obrotowego tak łatwo przekroczyć 8 l/100 km w mieście.
+ świetna dynamika 110-konnej wersji 1.2
+ przyjemne materiały w kabinie
+ niewielka dopłata do kolorowego ekranu
- zużycie paliwa odbiega od fabrycznego
- niewygodne wsiadanie do tyłu
- za mała różnica cenowa wobec Golfa i wersji GTI
Auto miejskie za 62 000 zł z jedną parą drzwi to wybór dosyć ekscentryczny.
Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcia: Krzysztof Paliński; "Motor" 14/2016