Pierwsze co zaskakuje osoby, które po raz pierwszy wsiadają do Californii, dotyczy tego, ile potrafi w sobie pomieścić ten dom na kołach. Liczba schowków, szafek i półek w tym, zdałoby się niewielkim jak na kampera pojeździe, potrafi zrobić wrażenie. A to bardzo istotne, kiedy planuje się wakacje w Polsce, gdzie pogoda potrafi płatać figle. Ruszając na wyprawę zaopatrzyliśmy się w odzież odpowiednią zarówno na temperatury oscylujące pomiędzy 12, jak i 30 stopni Celsjusza.
Ponieważ w Californii można gotować, warto zabrać ze sobą także podstawowe produkty spożywcze oraz oczywiście naczynia, garnek, patelnię... Trochę się tego robi, a przecież trzeba jeszcze wziąć ze sobą pościel, poduszki, koce oraz książki i inne rzeczy umilające wieczory oraz ewentualne deszczowe dni. Warto mieć na uwadze, że zamiast zabierać ze sobą torby czy walizki do kampera lepiej się po prostu wprowadzić pakując od razu dobytek w szafki, szuflady i bagażnik.
Kolejne zaskoczenie to funkcjonalność Volkswagena California, jeśli chodzi o maksymalnie wykorzystanie dostępnej przestrzeni i jej optymalizację. Co prawda, także na rynku mieszkań minimalizowanie powierzchni mieszkań postępuje i nawet 2,5-metrowe "kawalerki" uzasadniane są "odpowiedzią na potrzeby rynku" a i japońskie mieszkania o powierzchni 6 m2, są doskonałym przykładem, że człowiek jest w stanie poradzić sobie w każdych warunkach. Jednak to co dzieje się w Californii stanowi przykład stuprocentowej optymalizacji wykorzystania dostępnej przestrzeni.
Dość wspomnieć o zamontowanym w przesuwnych drzwiach stoliku i schowanych w klapie bagażnika krzesełkach turystycznych, zewnętrznej pergoli, wysuwanym spod tylnej kanapy schowku, idealnym do przechowywania pościeli, odwracanych przednich fotelach i kolejnym składanym stoliku, który wraz z kanapą tworzy przestrzeń jadalną, dla czterech osób, mogących komfortowo zjeść razem posiłek w środku, gdy z jakiegoś powodu nie można tego zrobić na zewnątrz.
Półka pod sufitem okazuje się doskonałym schowkiem na książki. Wspomniany już wcześniej zestaw półek i schowków, łącznie z ciągiem lodówka-kuchenka-zlew, a także słuchawką prysznicową, (która może nie zastąpi pełnowymiarowej łazienki ale pozwoli odświeżyć się w jej braku w okolicy), tworzy optymalną przestrzeń umożliwiającą komfortowe spędzanie wspólnego czasu w konfiguracji dwie osoby dorosłe i dwójka mocno już podrośniętych dzieciaków. A wszystko to przy zachowaniu pełnej intymności, którą gwarantują rolety i przyciemniane szyby oraz regulowany system oświetlenia wewnętrznego.
Californię wyróżnia także dopracowana akustyka i wyciszenie. Dobre tłumienie hałasów podczas postoju, a także tych z zewnątrz, nawet podczas jazdy z autostradowymi prędkościami to duży plus, o ile oczywiście pamięta się, aby naczynia i szkło odpowiednio ułożyć w szafkach po to, by nie czuć się jak bohater krótkometrażowego filmu "Handlarz", słuchając w drodze mało przyjemnego pobrzękiwania garnków i talerzy.
Okazuje się, że także łóżka w Californii zostały zaprojektowane tak, by ten mobilny hotel dawał maksymalne poczucie komfortu. Rozkładanie kanapy okazało się dziecinnie proste, trójdzielny materac, rozkładany na półce i tylnej, położonej na płasko kanapie miał solidne podparcie, a równocześnie jest na tyle twardy, że umożliwia dobry sen. Ma on rozmiar 114x200 cm, a to wymiary klasycznego łóżka, w którym bez problemu mogą spać dwie dorosłe osoby.
Bez dwóch zdań jednak największym hitem, zwłaszcza wśród młodszej połowy podróżujących okazała się druga sypialnia, a mianowicie rozkładany elektrycznie namiot dachowy. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk na panelu sterującym, aby uzyskać dodatkowe pomieszczanie z łóżkiem o wymiarach 120x200 cm i okienkami zabezpieczonymi drobną siateczką. Podczas upalnych nocy pozwalają one na sen niemalże pod gołym niebem, a podczas deszczu również zapewniają spokojny, niezmącony sen. Charakterystyczny "domek na dachu" to świetne rozwiązanie, szczególnie że kiedy nikt tam akurat nie przebywa, wystarczy podnieść sufit stojąc na "parterze", aby uzyskać przestrzeń, w której każdy dorosły może się śmiało wyprostować i przemieszczać po kabinie.
Kolejną zaletą Volkswagena Californii jest fakt, że chociaż to pojazd o naprawdę przestronnym i pomysłowo rozplanowanym wnętrzu, sam w sobie nie jest przesadnie duży. Mając niemal 5 metrów długości i 1,9 metra szerokości nie jest przecież większy od niektórych SUVów jeżdżących po naszych drogach.
W każdej niemal sytuacji California nie różni się jakoś zasadniczo od osobówki, nawet podczas parkowania, w którym pomaga rozbudowany system kamer. Nawet parkowanie w centrach miast nie nastręczał zbyt wielu kłopotów, co zdarza się w przypadku regularnych kamperów, które nie zawsze są w nich mile widziane. Co więcej podczas jazdy California zapewnia doskonałą widoczność i odpowiedni komfort.
2000 kilometrów po bardzo zróżnicowanych nawierzchniach od autostrad, przez wiejskie drogi po mazurskie, szutrowe bezdroża pokazało też, że California jest przystosowana absolutnie do każdych warunków. Siedmiobiegowa skrzynia DSG, adaptacyjny tempomat, asystent zmiany pasa ruchu, system kamer czy asystent parkowania wydatnie wspierają kierowcę podczas podróży. Nieźle wypada także zużycie paliwa, które w trakcie testu wyniosło 8 l/100 km, co przy baku o pojemności 70 l, pozwala przejechać prawie 900 km bez odwiedzania stacji benzynowej.
Najważniejsza jest tu jednak wolność jaką daje posiadanie ze sobą wszystkiego, co konieczne do komfortowego odpoczynku i możliwość przemieszczenia się w każdej chwili, aby odkrywać nowe miejsca to czysta przyjemność. Jest tylko jedno "ale", czyli cena testowanej Californii, która w tej wersji wynosi, bagatela, 389 430 zł. To równowartość kawalerki w Warszawie, no ale kto chciałby mieszkać w kawalerce...