Nissan Townstar EV. Samochód idealny dla hydraulika?
Coraz bardziej restrykcyjne normy emisji spalin, czy pomysły na strefy czystego transportu w miastach sprawiają, że pojawia się coraz więcej nie tylko osobowych aut na prąd, ale również i tych dostawczych. Jednym z tego typu samochodów jest Nissan Townstar EV. Czy wartości użytkowe tego auta są wystarczająco wysokie, by, przykładowo, hydraulik zdecydował się na jego wybór?
Nissan Townstar został zaprezentowany w 2021 roku. Zbudowany jest na platformie CMF-C i dzieli podzespoły z Renault Kangoo oraz Mercedesem Citan. Model oferowany jest w dwóch wersjach napędowych (elektrycznej oraz spalinowych) oraz kilku odmianach nadwozia.
W gamie znajdziemy wersję osobową (Combi), towarowe (Van L1 i Van L2) oraz hybrydę jednej i drugiej, czyli odmianę osobowo-towarową (Crew-Van L2). Testowany przez nas egzemplarz to Van L1, czyli krótsza odmiana towarowa. Ma 4 486 mm długości, 2 159 mm szerokości (z rozłożonymi lusterkami) i 1 864 mm wysokości (zakładając, że nie jest obciążony). Rozstaw osi z kolei to 2 716 mm.
Charakterystyczna przednia osłona wskazuje, że mamy do czynienia z wersją na prąd. Trzeba przyznać, że przód auta jest bardzo dobrze zaprojektowany, natomiast cała bryła samochodu jest typowa dla dostawczaka. To nie dziwi. Townsat to samochód, który nie musi wyglądać jak milion dolarów, to robotnik, który ma sprawdzać się w choćby w warunkach typowych dla pracy tytułowego hydraulika.
Mimo wszystko dobrze, że ktoś zadbał, by przód był przyjemny dla oka.
Bez wątpienia wygląd nie będzie pierwszą kwestią, która zajmie potencjalnego nabywcę takiego auta. Ważniejsze będą dla niego inne aspekty. Samochód ma być bardzo użytecznym narzędziem w trakcie pracy. Zajrzyjmy więc do środka.
Warto jednak zwrócić uwagę, że auto to jest oferowane w kilku wersjach wyposażenia:
- Visia
- Business
- N-Connecta
- Tekna
W najtańszej wersji wyposażenia możemy liczyć na analogowe zegary z 4,2-calowym wyświetlaczem TFT czy elektrycznie sterowane szyby. Nie ma takich "udogodnień" jak ekran do obsługi multimediów czy nawet... radia. Oczywiście z racji, że jest to samochód do pracy, takie udogodnienia jak podgrzewane fotele czy kierownica nie są oczekiwane. Mimo wszystko obecność ekranu i możliwość połączenia go z telefonem w celu obsługi map z pewnością mogłaby się przydać.
Testowany przez nas egzemplarz jest topową wersją wyposażeniową (Tekna). Na pokładzie znajdziemy m.in. 8-calowy ekran multimediów, 10-calowy wyświetlacz w miejscu zegarów, ale również system rozpoznawania znaków drogowych, inteligentny tempomat, system ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu, czy system kamer 360 stopni.
Bez wątpienia potencjalny nabywca doceni wygodę foteli. Można rozsiąść się bardzo wygodnie i nawet jeśli będziemy musieli spędzić w aucie cały dzień, nie będziemy narzekać na niewygodę.
Warto również zwrócić uwagę, że w egzemplarzu, którym mieliśmy okazję jeździć, były tylko dwa siedzenia. Nabywca może zdecydować się również na wersję trzymiejscową, jednak wówczas ani pasażerowie ani kierowca nie mogą narzekać na nadmiar miejsca. Zastrzeżeń nie można mieć do pojemności różnego rodzaju schowków ulokowanych w samochodzie.
Zwrócić należy uwagę na intuicyjną obsługę systemu multimediów i, co ważne, (w dwóch wyższych wersjach wyposażenia to standard) można połączyć naszego smartfona z samochodem za pośrednictwem Android Auto i Apple CarPlay.
Wyświetlacz zegarów jest bardzo czytelny. Nieco gorzej jest z ekranem centralnym. Tutaj grafika pozostawia nieco życzenia, szczególnie zauważymy to po uruchomieniu kamery cofania. Z jednej strony jakość obrazu mogłaby być lepsza, z drugiej jednak, pamiętajmy, że mówimy o pojeździe użytkowym.
Maksymalna długość przestrzeni ładunkowej to 1 806 mm, a szerokość - 1 570 mm. Jej pojemność wynosi 3,3 m sześć, co oznacza, że "na pace" zmieszczą się dwie europalety.
W odmianie dwuosobowej maksymalna ładowność wynosi 612 kg. Musimy jednak uwzględnić jeszcze, że na tylnej pace miejsce będzie zajmować nie tylko ładunek, ale także kable do ładowania. Jeśli jednak samochód będziemy stale ładować w jednym miejscu, nie ma z tym problemu, kable możemy trzymać np. w garażu.
Niezależnie od wybranego wariantu nadwozia otrzymujemy samochód z silnikiem o mocy 122 KM i momentem obrotowym na poziomie 245 Nm. Napęd trafia na przednią oś. Za magazynowanie energii odpowiada litowo-jonowy akumulator o pojemności 44 kWh.
Zasięg oferowany przez Townstara to 301 km. Choć nie wygląda on imponująco, to warto pamiętać, że elektrycznego dostawczaka raczej nikt, póki co, nie kupuje, by jeździć nim w dalekie trasy. Townstar bez wątpienia sprawdzi się, jeśli chodzi o dowiezienie jakiegoś towaru ze sklepu budowlanego na miejsce remontu.
A jak jest z ładowaniem? Wszystko zależy od wersji wyposażeniowej. W najniższej znajdziemy tylko podstawową ładowarkę o mocy 11 kW. W wyższych wersjach dostajemy już ładowarkę pokładową 22 kW. Ponadto można zaopatrzyć się w złącze CCS o mocy do 80 kW (opcja w wersji Business, standard w N-Connecta i Tekna).
Korzystając z naściennej stacji ładowania (napięcie 16 A) i pierwszego z wymienionych przewodów uzupełnienie energii akumulatora z poziomu 15 proc. do 80 proc. zajmie około dwie i pół godziny. Jeśli jednak skorzystamy z ładowarki o mocy 22 kW oraz naściennej stacji ładowania (napięcie 32 A) ładowanie ma trwać ok. półtorej godziny. W przypadku użycia szybkiej ładowarki prądu stałego (CSS) naładowanie z poziomu 15 do 80 proc. ma zająć 37 minut.
Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, jeśli chodzi o jazdę tym autem. Prowadzi się bardzo dobrze. Układ kierowniczy jest czuły, a nisko położony środek ciężkości (bateria w podłodze) zapewnia dobre trzymanie drogi.
Zawieszenie bardzo dobrze wybiera nierówności.
Bez wątpienia podróżowanie Townstarem w miejskich warunkach będzie wiązać się ze spędzaniem czasu w nienajgorszych warunkach. Manewrowanie w ciasnych uliczkach również nie stanowi specjalnego problemu, a to za sprawą czujników parkowania, kamery cofania i systemu kamer 360 stopni.
Townstar w takiej konfiguracji, jaką mieliśmy okazję testować, kosztuje 182 900 złotych. Trochę sporo. Ceny startują jednak od 147 900 złotych, a więc nieco bardziej przystępnie, choć oczywiście wyposażenie jest mocno ograniczone.
Warto jednak pamiętać, że przy zakupie tego auta możemy skorzystać z programu "Mój elektryk". W efekcie dopłata do samochodu może wynieść nawet 30 proc. ceny auta.
Nissan Towstar EV nie nadaje się dla osób przemierzających długie trasy, jest jednak ciekawą propozycją dla pracującego w mieście i okolicach hydraulika który swoje usługi realizuje na stosunkowo małym obszarze. Wówczas ograniczony zasięg nie jest problemem, a kierowca na pewno doceni legalną możliwość jazdy po buspasach i darmowe parkowanie w centrach miast.
***