Mitsubishi Colt na starcie testu długodystansowego. Ma „manual” i 91 KM
W zeszłym roku Mitsubishi, po 11 latach przerwy, powróciło do legendarnej nazwy „Colt” ponownie wprowadzając do oferty miejski model. Kontrowersje wśród wielu fanów marki wzbudził fakt, że auto jest bliźniakiem Renault Clio – na tej samej zasadzie co nowy ASX jest spokrewniony z Renault Capturem. Obaj producenci są częścią tego samego aliansu, do którego należy jeszcze Nissan. W prologu testu długodystansowego zajmiemy się cenami nowe Colta oraz jego wyposażeniem.
Mitsubishi Colt pojawiło się na rynku w 2023 roku. Tak się składa, że mniej więcej w tym samym momencie, kiedy Renault Clio przechodziło face lifting, na czym Colt skorzystał - ma wyrazisty przód, dzięki zachodzącym na dolną część zderzaka światłom do jazdy dziennej i w stosunku do swojego bliźniaka lekko zmodyfikowany "grill", który ma nawiązywać do innych modeli Mitsubishi. Różnice między Clio a Coltem są subtelne, bo poza osłoną chłodnicy różnią się jedynie znaczkami w środku i na zewnątrz, a także brakiem dużego logo na pokrywie bagażnika. W Colcie jest tam po prostu napis "Mitsubishi".
W menu mamy trzy odmiany napędowe, w tym jedną, której brakuje Renault. Cennik startuje od wersji benzynowej 1.0 o mocy 66 KM (bez turbosprężarki, rzecz jasna, to właśnie w tej wersji Clio nie występuje), która ma 5-biegową skrzynię i kosztuje od 72 990 zł. Tylko ta odmiana jest dostępna w podstawowej wersji wyposażenia Inform. Oczko wyżej stoi wersja napędowa, która trafiła do nas - to 1.0/91 KM z turbodoładowaniem za co najmniej 86 790 zł, ale już w odmianie Invite. Jest jeszcze hybryda z wolnossącym silnikiem 1.6 i jednostką elektryczną - łączna moc wynosi 143 KM, ale cena jest wysoka, bo to najmniej 126 290 zł. Z tymże hybryda jest dostępna wyłącznie w dwóch najbogatszych odmianach Instyle i First Edition (ta druga droższa o 2000 zł). Na naszym parkingu zameldował się Colt wyposażony po dach właśnie w wersji Instyle, która wg cennika kosztuje 108 290 zł.
Co prawda "nasz" Colt to odmiana topowa, ale to nie znaczy, że w salonie tylko taka ma zadowalające wyposażenie. Nasz typ to wersja Invite (za 88 790 zł w aktualnej promocji), w której mamy automatyczną klimatyzację, bezkluczykowy dostęp, reflektory LED, czujniki parkowania przód/tył oraz kamerę cofania, 16-calowe obręcze aluminiowe i podgrzewaną kierownicę/fotele. Owszem, ekran w tej wersji ma mniejszą przekątną (7 cali zamiast 9,3), ale to jest poświęcenie, na które bylibyśmy gotowi ciesząc się co najmniej 10 tysiącami złotych w kieszeni.
W testowanej wersji można się poczuć jak w aucie kompaktowym, choć niekoniecznie ze względu na przestrzeń (o tym w kolejnych odcinkach) - hamulec postojowy jest elektroniczny i ma funkcję auto hold, głośniki wraz z subwooferem są marki Bose, po wejściu kabina mieni się ambientowym oświetleniem. Czy są to elementy konieczne w aucie, które ma jeździć po mieście i okolicach? Naszym zdaniem nie. Podobnie jak system kamer 360 stopni - w aucie, które mierzy nieco ponad 4 m długości taki gadżet jest zbędny, szczególnie, że jakość obrazu nie jest najlepsza.
Naturalny rywal Colta, czyli bliźniacze Clio, startuje w cenniku od 74 600 zł za podstawową odmianę evolution, lepiej wyposażona wersja techno kosztuje 83 300 zł. Ta druga ma w standardzie, tak jak Colt w porównywalnej odmianie Invite: klimatyzację automatyczną, 16-calowe obręcze aluminiowe, bezkluczykowy dostęp, kamerę cofania. W tym miejscu trzeba podkreślić, że Mitsubishi w zeszłym roku zamówiło pulę samochodów, aby nie mierzyć się z problemami dostępności aut i długiego czasu oczekiwania na nie - wszystkie Colty, które obecnie można kupić zostały więc wyprodukowane w 2023 roku. W ramach nęcenia klientów japoński producent oferuje na niego seryjną gwarancję na 5 lat z limitem 100 000 km oraz usługę assistance przez pięć lat - co przyda się w przypadku, np. zgubienia kluczyka czy innej awaryjnej sytuacji. W przypadku Renault gwarancja i assistance na Clio kosztuje dodatkowe 2100 zł. W wersji techno Clio nie ma też podgrzewanej kierownicy ani foteli, ale taki pakiet kosztuje dodatkowo 1200 zł. Renault jest także uboższe o przednie czujniki parkowania. Dopłata za lakier metalizowany w obu modelach jest identyczna i wynosi 2200 zł, ale w Colcie wybór kolorów jest zdecydowanie mniejszy, w Clio są też takie, za które trzeba rzucić na stół dodatkowe 2400/2800 zł.
Colt jest więc od Clio nieco droższy (o niecałe 2200 zł), a w dodatku, jeśli to ma dla kogoś znaczenie, na jego metce widnieje rok produkcji 2023. Z drugiej strony, auta są dostępne od ręki, a z rozmów z dealerami wynika, że są oni skłonni na dodatkowe rabaty.
O tym, jak Colt radzi sobie na drodze i czy jego wyposażenie jest spełnia swoją rolę napiszemy w następnych odcinkach. W kolejnym - test praktyczności i komfortu.